Opublikowany we wtorek przez GUS wstępny szacunek wzrostu polskiego produktu krajowego brutto za cały 2017 rok potwierdza kontynuację dobrej koniunktury gospodarczej także w czwartym kwartale ubiegłego roku.
Podobnie wysoki wzrost PKB, bo na poziomie niemal 5 proc., miał miejsce po raz ostatni w 2011 roku – wskazuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC W latach 2012-2016 średnie tempo wzrostu wynosiło 2,6 proc.
Także stosunkowo niskie (2,9 proc.) było tempo wzrostu w roku 2016.
Załamanie inwestycji wciąż ciąży
Niska dynamika wzrostu gospodarczego w 2016 r. była spowodowana bardzo dużym spadkiem inwestycji publicznych. W rezultacie nakłady całkowite na środki trwałe spadły w 2016 r o 7,9 proc.
W ubiegłym roku nakłady te wzrosły o 5,4 proc., prawdopodobnie na skutek znacznego odbicia w inwestycjach publicznych.
Tym niemniej, całkowite nakłady inwestycyjne były nadal na poziomie niższym niż w roku 2015.
W rezultacie, relacja tych nakładów do PKB w 2017 r. była o około 1,5 punktu procentowego niższa w porównaniu z rokiem 2015.
Konsumpcja ciągnie gospodarkę
Głównym czynnikiem wzrostu było spożycie indywidualne, które było wyższe w 2017 r. o 4,8 proc., w porównaniu ze wzrostem o 3,9 proc w roku 2016. To właśnie raczej silny wzrost dochodów z pracy, bardziej niż transfery socjalne, w tym program 500 plus, spowodowały duży wzrost konsumpcji prywatnej. Podkreślana czasem dobra koniunktura zagraniczna nie stanowiła ważnego czynnika wzrostu. Był nim przede wszystkim silny wzrost dynamiki popytu krajowego, z poziomu 2,2 proc w roku 2016 do 4,7 proc w roku ubiegłym.
Wzrost eksportu był co prawda wysoki dzięki dobrej światowej koniunkturze, jednak silny wzrost popytu krajowego napędzał import, w rezultacie udział eksportu netto we wzroście PKB był bliski zero – podkreśla prof. Stanisław Gomułka. Według niego, w 2018 roku należy oczekiwać kontynuacji dobrej koniunktury światowej, lecz w Polsce będzie to okres narastających ograniczeń dla wzrostu gospodarczego po stronie możliwości sprostania popytowi. Te ograniczenia dotyczą zarówno podaży pracy jak i mocy wytwórczych. Jeżeli popyt krajowy będzie rósł nadal w tempie bliskim 5 proc rocznie, to wpływ wymiany handlowej na wzrost gospodarczy zacznie być ujemny. Nasili się także, już całkiem znaczna w 2017 r., presja płacowa.
Prof. Gomułka wskazuje jednak, że spowolnienie tempa wzrostu, chociaż niemal pewne, nie musi być jeszcze silne w przyszłym roku.