Władza szuka pieniędzy w kieszeniach wszystkich przedsiębiorców, którzy zajmują się wydobyciem surowców – i uważa, że nowy quasi podatek zbytnio im nie zaszkodzi.
Podwyżkę opłat od wydobycia bursztynu (oraz innych kopalin) rząd wprowadza pod pretekstem dbałości o środowisko naturalne. To zabawne tłumaczenie, w kontekście rzeczywistej troski rządu o środowisko, jaką widzimy na przykładzie rabunkowego wycinania drzew.
Rząd stwierdza jednak całkiem serio, iż „Nowelizacja ustawy prawo geologiczne i górnicze ma przyczynić się do podniesienia poziomu ochrony środowiska morskiego i gospodarek przybrzeżnych przed zanieczyszczeniem pochodzącym z działalności związanej ze złożami”.
Za dużo bursztynu wydobywają
Rząd zwraca też uwagę, że „Istotnym problemem jest zwiększenie wydobycia bursztynu zarówno legalnego jak i nielegalnego”.
Jest to związane z dużym popytem na rynkach światowych i gwałtownie rosnącymi cenami bursztynu.
„Od 2009 roku odnotowano wzrost cen bursztynu, z ok. 1000 zł/kg do ok. 8000 zł/kg (cena zależy od rodzaju surowca, a także od wielkości bryły; jednostkowo może sięgać nawet 13000 zł za kg).” – wskazuje rząd.
Przyczyną tych podwyżek ma być zapotrzebowanie w Chinach, gdzie ozdoby z bursztynu stały się bardzo popularne. Ponadto do wzrostu cen przyczyniło się ograniczenie eksportu bursztynu z Okręgu Kaliningradzkiego, gdzie znajduje się ok. 90 proc. zasobów bursztynu na świecie (eksploatowanych). Ograniczenie to jest związane z administracyjnym zakazem wywozu bursztynu z Rosji (można wywozić jedynie wyroby za okazaniem dowodu zakupu).
Kopcie nielegalnie, potrzeba kasy
„Przewiduje się, że wysokie ceny bursztynu utrzymają się w najbliższym czasie. Obecne stawki opłat eksploatacyjnych są bardzo niskie w stosunku do ceny surowca na rynku. Stawka, zgodnie z załącznikiem do obwieszczenia Ministra Środowiska, wynosi obecnie dla bursztynu 10,26 zł za kilogram surowca, zaś cena tegoż na rynku wynosi średnio ok. 8 tys. zł” – stwierdza rząd.
Obecna ekipa chce zatem wprowadzić kosztowne koncesje, by sięgnąć głęboko do kieszeni tych, którzy zajmują się wydobyciem bursztynu – i nie przejmuje się faktem, że 8 tys zł to suma wyssana z palca, ponieważ w istocie kilogram bursztynu w Polsce kosztuje średnio pięć – dziesięć razy mniej.
Rząd, deklarując troskę o środowisko, ubolewa nad faktem, że z powodu wysokich cen i popytu, wydobycie bursztynu przyciąga chętnych: „Coraz więcej osób w Polsce zajmuje się nielegalnym wydobyciem, przy okazji degradując środowisko (metoda mechanicznego wypłukiwania surowca z piasku). Dotychczasowa praktyka pokazuje, że niewielkie w odniesieniu do przewidywanych zysków z procederu kary pieniężne (czterdziestokrotna stawka eksploatacyjna dla danej kopalin pomnożona przez ilość wydobytego surowca), nie zniechęcają do nielegalnego wydobywania bursztynu”.
Dlatego teraz kary mają wzrosnąć do 400 tys zł od osoby.
Doświadczenie uczy, że wysokość sankcji raczej nie skłania nikogo do zaprzestania nagannego procederu.
Zapewne na to liczy rząd – i ma nadzieję, że mimo wzrostu kar, nielegalne wydobycie bursztynu będzie kontynuowane, co umożliwi władzy zarobienie podwójnie. Raz na wysokich karach pieniężnych, dwa na przepadku wydobytego nielegalnie bursztynu.