Rządy Prawa i Sprawiedliwości i bez pomocy pandemii „osiągnęły” to, że Polacy żyją coraz krócej.
W 2020 r. przeciętne trwanie życia mężczyzn w Polsce wyniosło 72,6 roku, natomiast kobiet 80,7 roku. W porównaniu z rokiem poprzednim, trwanie życia skróciło się odpowiednio o 1,5 i 1,1 roku. W swoim opracowaniu na temat umieralności w naszym kraju, przytaczanym już wcześniej na łamach „Trybuny”, Główny Urząd Statystyczny twierdzi: „Było to związane z epidemią COVID-19”. To jednak tylko część prawdy. Wygląda na to, że życie Polaków skraca się przede wszystkim za sprawą rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Pod panowaniem PiS mieszkańcy naszego kraju żyją coraz krócej, także i bez pandemii koronawirusa. Pokazują to statystyki, przedstawione przez tenże GUS, oparte o wskaźniki umieralności Polaków.
Na przykład, w 2016 r., pierwszym pełnym roku rządów Prawa i Sprawiedliwości, 60-letni mężczyzna miał przed sobą jeszcze 19,3 lat życia. 60-letnia kobieta: 24,5 lat życia.
Dwa lata później panowanie PiS zdołało już wywrzeć swój złowrogi wpływ na życie i zdrowie mieszkańców Polski. W 2018 r. 60-letni mężczyzna miał przed sobą 19,1 lat życia. 60-letnia kobieta: 24,2 lat życia.
No i rok ubiegły, kiedy to zbiegły się dwie fatalne tendencje: nieudolność i opieszałość rządu PiS w walce z pandemią, oraz świadomy, długotrwały demontaż systemu ochrony zdrowia przez ten rząd. Efekt okazał się tragiczny. Dalsze życie 60-letniego mężczyzny w 2020 r. skurczyło się do 17,9 lat, a dalsze życie 60-letniej kobiety, do 23,2 lat.
Za przykład podano tu sześćdziesięciolatków obojga płci, ale tak samo dzieje się dokładnie we wszystkich grupach wiekowych analizowanych przez GUS. Rządy Prawa i Sprawiedliwości skracają nam życie powszechnie, bez jakichkolwiek wyjątków.
Nie można nie zauważyć, że mieliśmy do czynienia z zupełnie odwrotną tendencją gdy rządziła Platforma Obywatelska. Wtedy życie mieszkańców naszego kraju się wydłużało. Niestety, pod koniec 2015 roku nastała prawicowa „dobra zmiana”, która ciupasem zaczęła wysyłać Polaków do grobu.
Spójrzmy na okres 2008 – 2016, kiedy to sprawowała rządy Platforma Obywatelska. W 2008 r. statystyczny 60-latek w Polsce miał przed sobą średnio 17,9 lat życia. 60-letnia kobieta – średnio 23,1 lat.
W swoim pierwszym pełnym roku rządów, PiS jeszcze nie zdążyło zepsuć wszystkiego co zrobili poprzednicy – toteż w 2016 r. dalsze życie 60-latka wynosiło wspomniane 19,3 lat, a w przypadku kobiety w tym wieku, 24,5 roku. Czyli, dla obu płci o 1,4 roku dłużej niż w 2008 r., pierwszym pełnym roku rządów PO.
Proporcjonalnie wydłużyło się też w tym okresie życie wszystkich innych grup wiekowych w Polsce. Potem rządy Prawa i Sprawiedliwości zaczęły już zbierać swe tragiczne żniwo, skracając życie mieszkańców naszego kraju i zwiększając ich umieralność.
Trzeba więc powiedzieć w sposób jasny i jednoznaczny: pod rządami Platformy Obywatelskiej Polacy żyli coraz dłużej. Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości żyją coraz krócej i umierają coraz częściej. To oczywisty wniosek płynący z danych statystycznych przedstawionych przez GUS.
Warto tu zwrócić uwagę na jeden przykład: przypadki śmierci spowodowane przyczynami zewnętrznymi (głównie wypadkami i urazami). Stanowią one 4,9 proc. wszystkich zgonów w Polsce. Niestety, korzystna tendencja obniżania się poziomu umieralności z tego powodu została wstrzymana od 2018 r. To także złowrogi efekt rządów PiS, które nie dbały o ratownictwo medyczne.
Specjaliści Głównego Urzędu Statystycznego oczywiście doskonale wiedzą, że to nie pandemia jest jedyną przyczyną rosnącej umieralności i skracającego się życia Polaków. Nie mogą jednak napisać tego wprost, bo GUS, tak jak inne urzędy i instytucje, też został przejęty przez nominatów PiS. W końcową część swego materiału włączają więc nieśmiałe zdanie: „Obecnie obserwowane są również inne zjawiska, które mogą potencjalnie przyczynić się do zahamowania przyrostu trwania życia w Polsce. W szczególności należy nadmienić problemy organizacyjne i kadrowe służby zdrowia” (pisownia oryginalna).
Za te problemy odpowiedzialny jest oczywiście rząd Prawa i Sprawiedliwości. I nie jest tak, że mogą one „potencjalnie” przyczynić się do „zahamowania przyrostu trwania życia”. Te problemy już od pięciu lat bardzo intensywnie przyczyniają się – ale do faktycznego skracania długości życia Polaków, nie zaś tylko do zahamowania jego przyrostu.