25 września 2024

loader

Wspomnienia z pracy na PUJO

Artykuł partnerski

Polonistyka na PUJO była pierwszą, z którą się zetknęłam tuż po przylocie do Pekinu w drodze do Harbinu, gdzie miałam podjąć pracę jako lektorka języka polskiego.

Byłam zauroczona….

Biały budynek otoczony magnoliami….

W gabinecie lektorów pokaźny księgozbiór, piękny kampus…

Odtąd praca na tej polonistyce stała się moim marzeniem, ale wtedy byłam przekonana, że niedościgłym.

Jakaż była moja radość, gdy okazało się, że moje marzenie się spełni i w 2015 roku rozpoczęłam pracę na Polonistyce Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych

Pamiętam ten deszczowy poranek, kiedy przyleciałam do Pekinu.

Wszystko wydawało się takie ogromne, obce, nowe. Na szczęście, pojawiły się osoby, które otoczyły mnie opieką, okazały życzliwość i serdeczność. To byli wspaniali Profesorowie Zhao Gang, Li Jintao i Li Yinan. Również dzięki nieocenionej pomocy He Juan (Oli), Zhao Weiting (Edyty), a później moich studentów Krzysztofa (Xu Xiangjian), Grażyny  (Zhao Zhen) i Elizy (Xiao Zhe) powolutku oswajałam się z nową rzeczywistością, załatwiałam wszelkie formalności , urządzałam się w hotelu.

Z drżącym sercem czekałam na spotkanie ze studentami. Ciągle zadawałam sobie pytanie, czy mnie zaakceptują, jak wypadnę w porównaniu z poprzednimi lektorami.

Początki nie były łatwe. Z nieufnością mi się przyglądali, różnie też przyjmowali moje metody pracy.

Małymi kroczkami zbliżaliśmy się do siebie… Pojawiły się pierwsze sukcesy. Spektakularne występy muzyczne- przepiękne wykonanie piosenki „Dozwolone do lat osiemnastu”, które dzięki umieszczeniu w Internecie wzbudziło zachwyt Polaków, a później niezapomniane Pieśni Legionów mistrzowsko wykonane podczas wizyty Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Ambasadzie RP w Pekinie. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy Profesora Zhao Ganga po ich występie.

Studenci odznaczali się wyjątkowymi zdolnościami artystycznymi i organizacyjnymi. Wykorzystywałam to w pracy dydaktycznej- szybciej zapamiętywali słownictwo, kiedy mieli przygotować jakieś przedstawienie lub scenki. Wspólne wyjście do kina (pierwszy raz byłam w chińskim kinie), spacery i spotkania uławiały nam integrację.

Pobyt na tej polonistyce to przede wszystkim ogromne doświadczenie.

Wcześnie wydawało mi się, że najłatwiej jest uczyć słuchania. Jak bardzo się myliłam, okazało się właśnie podczas pracy z tymi studentami. Na szczęście, dość szybko zdałam sobie sprawę, że doskonalenie tej umiejętności jest moim najsłabszym ogniwem. Wiele pracy i wysiłku musiałam włożyć, aby zadowolić studentów. Chyba mi się udało, ponieważ takie informacje zwrotne do mnie docierały. Nadal najwięcej uwagi poświęcam słuchaniu, czego dowodem są opracowane przez mnie autorskie metody pracy.

Nigdy nie zapomnę zajęć tłumaczeniowych. Po raz pierwszy spotkałam się z tego typu zajęciami.

Prowadziłam je z Marią. Ona poprawiała wersję chińską, ja – polską. Cudne to były zajęcia! Wymagały

jednak ogromniej koncentracji, przygotowania, ale efekt był nieziemski. Zawsze po tych zajęciach swoje kroki kierowałam do sklepu, aby kupić batonika (najczęściej snickersa, po powrocie do Polski nie zjadłam ani jednego).

Praca na tak prestiżowym uniwersytecie to nie tylko dydaktyka, ale również propagowanie kultury polskiej.

Wraz z Marią przygotowywałyśmy wystawę „Recepcja twórczości Henryka Sienkiewicza  w Chinach” i wiele innych uroczystości. Profesor Zhao Ganng i Profesor Li Yian starali się przybliżyć mi kulturę chińską, a ja im – polską. Nigdy nie zapomnę wyjścia z Marią do opery pekińskiej (cały spektakl tłumaczyła mi na język polski, abym jak najlepiej zrozumiała), rozmów z Profesorem Zhao Gangiem na temat twórczości Herberta i Miłosza.

Na zawsze w mojej pamięci pozostaną cudowne spotkania z Panią Profesor Yi Lijun.

Uwielbiałam Ją odwiedzać. Zawsze przyjmowała mnie z przeuroczym uśmiechem i powitaniem „Cześć!”. Siedziałyśmy przy pysznej zielonej herbacie, jadłyśmy jabłka pokrojone w ósemki i rozmawiałyśmy o wszystkim. Dzieliła ze mną moje radości i sukcesy, ocierała łzy, gdy dopadał smutek i zwątpienie.

Na tej polonistyce pracowałam dwa lata. Pamiętam upalny lipcowy dzień – pożegnanie z moimi wspaniałymi przyjaciółmi i ostatnie spotkanie z kochanymi studentami. Wspólny „kociołek”, tort, uściski, łzy i zapewnienia, że nie zapomnimy o sobie…

To, co uważam za najcenniejsze to przyjaźnie, które przetrwały do dzisiaj, ogromne doświadczenie, wykorzystywane w obecnej pracy i wiedza o tym niesamowitym kraju, w którym zostawiłam cząstkę siebie. Jak bardzo jest to silne uświadamiam sobie, gdy opowiadam o Chinach…

Ta fascynacja, zauroczenie Państwem Środka emanuje na słuchaczy, jest głęboko w moich myślach, wspomnieniach, w moim sercu.

Dziękuję Wszystkim, którzy się do tego przyczynili.

Ewa Rutkowska

Poprzedni

Amerykański Pinokio