1 grudnia 2024

loader

Wspomnienie Wojciechowskiego

fot. Wikipedia

70 lat temu, 9 kwietnia 1953 r., zmarł Stanisław Wojciechowski, współzałożyciel PPS, działacz spółdzielczy. W 1922 r. wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na prezydenta RP; w 1926 r. w czasie zamachu majowego zrzekł się sprawowanej funkcji, chcąc zapobiec wojnie domowej.

Stanisław Wojciechowski urodził się w 1869 r. w Kaliszu, w zubożałej, nieposiadającej już majątku ziemskiego, rodzinie szlacheckiej. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Był członkiem tajnych, antyrosyjskich organizacji, m.in. Centralizacji Związku Młodzieży Polskiej „Zet”. Należał do założycieli Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS).

Uczestniczył w 1892 r. w Zjeździe Paryskim – spotkaniu działaczy organizacji robotniczych, uznanym za zjazd założycielski PPS. W latach 90. XIX w. Wojciechowski wchodził do kierującego partią Centralnego Komitetu Robotniczego. Zakupił w Lipsku maszynę drukarską, na której, po potajemnym sprowadzeniu jej do kraju, drukował w Wilnie do 1899 roku „Robotnika”. Był też współredaktorem tego pisma, obok Józefa Piłsudskiego.

Po rewolucji 1905 r. Stanisław Wojciechowski poniechał pracy w PPS. Zaangażował się w działalność w ruchu spółdzielczym. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej, w latach 1919-1920 był ministrem spraw wewnętrznych. Należał do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”.

Prezydent II Rzeczpospolitej

20 grudnia 1922 r., po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza, Zgromadzenie Narodowe wybrało Stanisława Wojciechowskiego na nową głowę państwa. W orędziu do narodu, wygłoszonym zaraz po wyborze, nawiązał do tragicznej śmierci poprzednika: „Ponury cień padł na odradzającą się państwowość polską, na moralne podstawy naszego życia zbiorowego. Nienawiść wytwarza niepokój i nieład, rujnuje życie rodzin i państwa […].

W imieniu Rzeczypospolitej wołam do Was, Obywatele: skłaniajcie się do zgody w sprawach dobra powszechnego, ona jest pierwszym warunkiem wiernego wykonania ustawy konstytucyjnej, uzdrowienia gospodarczego i wychowania obywateli godnych imienia polskiego” – apelował Wojciechowski.

„Niektóre zagadnienia interesowały go szczególnie. Wiele uwagi poświęcał naprawie skarbu i stosunkom z Niemcami, do których nastawiony był nieprzychylnie” – pisał o prezydencie Wojciechowskim historyk Piotr Wróbel.

Prezydentura Wojciechowskiego przypadła na trudne czasy dla wewnętrznej sytuacji Polski. Uzdrowienia wymagała gospodarka i finanse państwa, w kraju szalała inflacja. Niestabilna była także sytuacja polityczna, kolejne rządy upadały w szybkim tempie. W 1924 r.,gdy rządem kierował Władysław Grabski, Sejm przyjął ustawę o reformie walutowej i naprawie skarbu; do obiegu – w miejsce marek – wprowadzono złotego polskiego, a działalność rozpoczął Bank Polski – centralna instytucja emisyjna w Polsce.

Wincenty Witos pisał we wspomnieniach: „Prezydenta Wojciechowskiego uważano powszechnie za człowieka nadzwyczaj prawego i uczciwego, dorastającego przy tym do zajmowanego stanowiska. W krótkim też czasie potrafił on też zdobyć sobie szacunek niemal u wszystkich”.

Jan Skotnicki, malarz oraz wyższy urzędnik w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, określił Wojciechowskiego jako „typ społecznika, purytanina”, który nie miał obycia towarzyskiego, co skutkowało częstymi nietaktami. „Był zacny, ale oschły […]. Wojciechowski wszystkiego sobie odmawiał, byleby oszczędzić skarb państwa, przypuszczał bowiem, że taki powinien być demokratyczny prezydent” – pisał Skotnicki.

Adiutant prezydenta Henryk Comte wspominał, że Wojciechowski był bardzo skromnym człowiekiem. „Nie lubił poza tym afiszować się publicznie, przyjmować hołdów i ukłonów licznego audytorium. Ostro zaprotestował, w czasie swej podróży, w Ostrowi (koło Łomży), kiedy chciano jego imieniem nazwać miejscowe gimnazjum”. Szczególnie uciążliwe dla prezydenta było przyjmowanie znamienitych gości zgodnie z ceremoniałem dyplomatycznym. W 1923 r. gościł m.in. marszałka Francji Ferdynanda Focha i króla Rumunii Ferdynanda I. „Prezydent nie znosił etykiety. Chciał być od czasu do czasu +człowiekiem wolnym” – pisał Comte.

Maria Dąbrowska tak wspominała Wojciechowskiego: „Był nie tylko człowiekiem energicznym, praktycznego czynu, ale i człowiekiem wielkiego nieskazitelnego charakteru, co nie zawsze ze sobą idzie w parze. Czystość moralna i bezinteresowny patriotyzm wysunęły go też na najwyższe stanowisko w państwie – najpierw ministra, a potem Prezydenta Rzeczypospolitej. Na stanowiskach tych szczególnego geniuszu wprawdzie nie okazał, ale i złej pamięci po sobie nie zostawił. Nie miał zresztą zbyt wiele czasu dla wypróbowania swych sił na polu wielkiej polityki – władze rządzące zmieniały się u nas często”.

Zamach majowy 1926 r.

Kadencja prezydencka Wojciechowskiego skończyła się przed upływem siedmiu lat, przewidzianych przez konstytucję. Przerwały ją wydarzenia z maja 1926 roku, gdy marszałek Józef Piłsudski zorganizował demonstrację zbrojną wiernych sobie oddziałów. Doszło wówczas, na moście Poniatowskiego w Warszawie, do dramatycznej rozmowy między marszałkiem Piłsudskim i prezydentem Wojciechowskim. Demonstracja zbrojna przerodziła się w walki pomiędzy oddziałami Piłsudskiego a siłami wiernymi rządowi i prezydentowi. W nocy z 12 na 13 maja 1926 r. prezydent Wojciechowski wydał odezwę do armii, w której stwierdzał m.in.: „Stała się rzecz potworna – znaleźli się szaleńcy, którzy targnęli się na majestat Ojczyzny, podnosząc jawny bunt fałszywymi hasłami uwiedli czystą duszę żołnierza polskiego i dali pierwsi rozkaz do rozlewu krwi bratniej”.

14 maja 1926 r., prezydent Wojciechowski zrzekł się sprawowanej funkcji ze względu na sytuację „uniemożliwiającą sprawowanie urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej”. Rezygnował z urzędu chcąc zapobiec wojnie domowej.

Po wycofaniu się z życia politycznego w 1926 r. Wojciechowski został profesorem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego; prowadził także Spółdzielczy Instytut Naukowy. Lata niemieckiej okupacji przeżył w Warszawie.

Zmarł 9 kwietnia 1953 r. w Gołąbkach (dziś w granicach Warszawy). Jego grób znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Syn, Edmund Wojciechowski, adwokat, został aresztowany przez Niemców, ponieważ był jednym z członków palestry, którzy odmówili wykreślenia Żydów z list adwokatów. Trafił do obozu Auschwitz, gdzie zmarł. Córka Zofia wyszła za mąż za Władysława Jana Grabskiego, publicystę i pisarza, syna premiera Władysława Grabskiego.

JM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Belferstwo od zadań specjalnych

Następny

Pierwszy polski samochód elektryczny zbudowano w PRL