1 grudnia 2024

loader

Anatomia powieści o ludziach i miliardach

fot. PIW

To świetnie, że Państwowy Instytut Wydawniczy edytuje, obok klasyki, także polską prozę współczesną, bo obok tradycji literackiej i prozy wypróbowanej potrzebna jest też retorta nowości. Podczas lektury „Zaszłości” nie sposób uwolnić się od skojarzeń z prozą Mirona Białoszewskiego. 

I nieprzypadkowo, bo Adam Poprawa jako filolog i krytyk literacki Białoszewskim się zajmuje i pisze obecnie o nim książkę biograficzną. Nie znaczy to jednak, że mimo podobieństw stylistycznych, językowych, nie jest to epigoństwo czy mechaniczne naśladownictwo autora „Prozy lecącej, procy stojącej” i „Szumów, zlepów, ciągów”. Proza Poprawy odznacza się sobie właściwą, indywidualną fakturą. „Miłosny dziennik inteligenta. 

Autobiograficzny bohater przypatruje się światu, innym, językowi. Przede wszystkim językowi. W „Zaszłościach” sporo się czyta, słucha, ogląda, stąd ślady wielkiej literatury i gazet, arcydzieł i rozrywek. Bohater tej prozy, jak się zdaje, uważa, że składamy się w znacznej, istotnej mierze z książek, muzyki i ludzi, których wybraliśmy. Proza Poprawy to dziennik pozorny, Owszem postać narratora i zapiski w porządku czasu stanowią szkielet kompozycyjny, ale w gruncie rzeczy bohaterem tych zapisów z rzeczywistości jest język; uwolniony od poprawnościowych zasad, w formie zapisków, drobiazgów i urywków pozwala generować znaczenia i sensy” – napisano w nocie wydawniczej.

Janusz Drzewucki napisał o „Zaszłościach”, że to rzecz o współczesnym, nowoczesnym i ponowoczesnym języku polskim; o tym, że nie ma jednego języka, że tych języków jest kilka, że raz one się przeplatają czy krzyżują, innym razem pozostają wobec siebie niezależne. W wielości tychże języków możemy usłyszeć także własny język, którego używamy bezwiednie. „Zaszłości” wiele zawdzięczają „Szumom, zlepom, ciągom” Mirona Białoszewskiego (zresztą przywoływanego wielokrotnie w książce). Na myśl przychodzą „Trenta Tre” i „Panna Lilianka” Ryszarda Szuberta, a nawet „Wirówka nonsensu” i „Nowy taniec la-ba-da” Janusza Głowackiego . Czy to znaczy, że Poprawa jest wtórny? Nie, bowiem żywa polszczyzna zmienia się i inny jej stan zapisali, udokumentowali Białoszewski czy Schubert, a inny zapisuje Poprawa”.

Jerzy Jarniewicz zwrócił uwagę na to, że Poprawa „słucha i podpatruje”, jak „wytrawny kolekcjoner kuriozów słownych i obyczajowych, kronikarz tego wszystkiego, co przytrafia się, pojawia i znika, zanim się na dobre wykluje (…). Jednak nie w kolekcjonerstwie tkwi siła tych prozatorskich miniatur, ale w ich języku, harcującym i peryferyjnym, akcydensowym i półgębkowym, którym autor do naszych osobliwości powszednich tak bardzo skutecznie się dobiera”. 

Adam Poprawa (rocznik 1959), to filolog, krytyk literacki i muzyczny, edytor, prozaik. Pracuje na polonistyce Uniwersytetu Wrocławskiego. Wydał m.in. tomy prozatorskie „Walce wolne, walce szybkie” ( 2009, nominacja do Nagrody Nike), „Kobyłka apokalipsy” ( 2014), zbiór „Szykista. Felietony po kulturze (2020). Opracował odcenzurowaną edycję „Pamiętnika z powstania warszawskiego” Białoszewskiego ( 2014) oraz nowe, poszerzone wydanie „Języka poetyckiego” Mirona Białoszewskiego Stanisława Barańczaka ( 2016) i zbiór tekstów tego autora o kulturze masowej („Odbiorca ubezwłasnowolniony” ( 2017). Przetłumaczył „Epifanie Joyce’a ( 2016). Jest felietonistą „Nowych Książek”. 

Doprawdy, smak lektury „Zaszłości” Adama Poprawy, utalentowanego „mironoida” dowodzi, że bogate, atrakcyjne i oryginalne jest w polskiej prozie dziedzictwo Niezrównanego, Inspirującego Mirona Białoszewskiego.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

29-30 maja 2023

Następny

Gospodarka 48 godzin