8 grudnia 2024

loader

„Humanizm i terror”. Abstrakcyjny eter spekulacji

Postawa wielu francuskich, włoskich i hiszpańskich lewicowych intelektualistów, nie tylko zdeklarowanych komunistów, także sympatyków („poputczików”, „towarzyszy drogi”) w stosunku do stalinizmu (zasadniczo aprobatywna) i jego ofiar (obojętna, relatywistyczna) była obiektem zainteresowania i negatywnej oceny moralnej, zwłaszcza ze strony części intelektualistów wywodzących się z Europy Wschodniej, zza „żelaznej kurtyny”.

Jednym z wyrazów tej oceny był głośny swego czasu namiętny oskarżycielski list Czesława Miłosza do Pabla Picasso z powodu jego komunistycznego zaangażowania. Długo natomiast nie był powszechnie znany fakt, że to prawdopodobnie wpływy Francuskiej Partii Komunistycznej sprawiły, że aż do 1986 roku nie ukazało się francuskie wydanie „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Zachodni intelektualiści długo tematu łagrów nie podejmowali lub podejmowali je wymijająco, względnie wyrywkowo. Dopiero nieżyjący już brytyjski historyk Tony Judt, w swoich dwóch studiach: „Historia niedokończona. Francuscy intelektualiści 1944-1956” i „Brzemię odpowiedzialności. Camus, Blum, Aron i francuski wiek XX” w sposób syntetyczny podjął ten temat, koncentrując się na najbardziej miarodajnej grupie, jaką do roku 1980, czyli do śmierci Sartre’a byli lewicowi intelektualiści francuscy. Należał do nich m.in. Maurice Merleau-Ponty (1908-1961).

„Zerwanie. Humanizm i terror” jest
zbiorem tekstów o ruchu komunistycznego
w pierwszej połowie XX wieku dokonaną przez dwóch wybitnych myślicieli francuskich, właśnie Merleau-Ponty’ego i Jean-Paul Sartre’a (1905-1980). W tomie dominują poglądy Merleau-Ponty’ego, choć pomieszczony jest w nim także tekst Sartre’a o Merleau-Ponty’m („Merleau-Ponty nie umarł”), listy, jakie wymieniali a także tekst Merleau-Ponty’ego, „Sartre i ultrabolszewizm”. Jako filozof, Merleau-Ponty pozostawał pod wpływem fenomenologii Edmunda Husserla, był subtelnym intelektualistą dalekim od skłonności do uproszczeń, co akcentuje w swoim wstępie („Filozofia i polityka: Przypadek Merleau-Ponty’ego”) autor przekładu Jacek Migasiński.

Na pamięci M-P ciąży przede wszystkim autorstwo jego głośnego eseju „Humanizm i terror”, w którym – ujmując zagadnienie najprościej – dopuszczał prawo komunistów do terroru i represji w stosunku do przeciwników, o ile stoi za nim wyższa racja, jaką jest dobro mas pracujących. Nie był jednak Merleau-Ponty bezkrytyczny. Polemizował z dogmatycznym traktowaniem przez marksistów walki klas polegającym na jej absolutyzowaniu i doszukiwaniu się jej w każdym zjawisku społecznym, politycznym i historycznym.

W innej warstwie rozważań snuł dywagacje na temat tego co jest, a co nie jest „słusznym myśleniem marksistowskim”. Miał w pewnym okresie ambicje głównego egzegety marksizmu. To on wyznaczał co jest „prawidłowym” myśleniem marksistowskim a co błędem czy herezją, mogącą grozić relegowaniem z szeregów partii komunistycznej.
Co charakterystyczne, w swoich rozważaniach MP jako głównego przeciwnika marksizmu, komunizmu wskazywał liberalizm. To właśnie słowo, a nie „kapitalizm” czy „system burżuazyjny” pojawia się w nich najczęściej, przy czym MP nie definiuje liberalizmu precyzyjnie, a właściwie w ogóle go nie definiuje, używając tego słowa jako głównej antykapitalistycznej pałki. Uważał liberalizm za „przykrywkę politycznej ekspansji i przemocy”. Dla komunizmu miał MP taryfę ulgową. Uważał, że komunistyczna przemoc w typie stalinowskim „może stworzyć ludzkie stosunki” i warto zapłacić cenę przemocy za zbudowanie społeczeństwa bezklasowego. Przemoc komunistyczna jest lepsza od każdej innej, ponieważ prowadzi do humanizmu.

Generalną przesłanką MP było to, że przemoc i tak jest wszechobecna, a prowadzi do utrwalania „nieludzkich stosunków”, więc jeśli przemoc komunistyczna, jako jedyna, prowadzi do lepszego społeczeństwa, nie należy jej odrzucać w imię abstrakcyjnego humanizmu, lecz zaakceptować w imię humanizmu prawdziwego. Tych, którzy uważali inaczej, MP traktował jako pięknoduchów i estetów czystego sumienia, lękających się „ubrudzenia rąk”.

Jednak w analizie „Ciemności w południe” Artura Koestlera traktuje
komunizm jako system naznaczony wewnętrznymi sporami
między różnymi racjami. To był pierwszy krok do późniejszego rozluźnienia jego związków z partią komunistyczną. MP w tym sensie okazał postawę intelektualisty, że zrelatywizował racje komunistów w wewnętrznych sporach, ale marksistą pozostał niewzruszonym.

Był naówczas wiernym ortodoksą marksizmu, ale nie odwracał głowy od „błędów i wypaczeń” dokonywanych przez partię. W swoich rozważaniach MP nie uwzględnił, przynajmniej expressis verbis, Gułagu, Wielkiego Głodu itp. zbrodni totalitarnych.
Tadeusz Bartoś nazywa argumentację MP „sofistyczną ekwilibrystyką słowną”: „Komunizm jest dla niego problemem intelektualnym, sporem o słowa. Osobliwym, bo wykluczającym wielość interpretacji, poszukującym jednej prawdziwej i ostatecznej.

Ta skłonność komunistów do uniwersalizacji tekstów ojców założycieli ma swoje kulturowe źródło. To chrześcijańska maniera (analogicznie islamska i żydowska) traktowania „świętych ksiąg” za bezbrzeżną krynicę wiedzy o wszystkich. Jedno źródło, w którym znaleźć można odpowiedź na każde pytanie. To paradygmat. Rozproszenie znaczeń, sensów, płynność i niedefiniowalność jawią się jako wróg, zwany zwykle nihilizmem i relatywizmem. Wspólny wróg każdej ideologii”.
„Humanizm i terror. Esej o problemie komunistycznym” (1947) stał się tym tekstem MP który kompromitował go w oczach opinii antykomunistycznej i liberalnej, choć swoje rozważania snuł nie językiem stalinowskiego politruka, lecz subtelnego filozofa-fenomenologa.

Jedno z kluczowych zdań tego tekstu, to aprobatywne przywołanie zdania Lwa Trockiego z 1920 roku: „Kto z zasady odrzuca terroryzm, tzn. Środki zastraszania i represji w stosunku do uzbrojonej kontrrewolucji, powinien również odrzucić odrzucić panowanie polityczne klasy robotniczej, jej rewolucyjną dyktaturę – a kto odrzuca dyktaturę proletariatu, odrzuca rewolucję społeczną i kładzie krzyżyk na socjalizmie”. W innym miejscu M-P napisał: „Wszelka krytyka komunizmu czy ZSRR, która posługuje się izolowanymi faktami, nie odnosząc się do ich kontekstu i problemów ZSRR – wszelka apologia rządów demokratycznych, która pomija milczeniem ich zbrojną interwencję w innych częściach świata czy przenosi ją za pomocą buchalteryjnych machinacji na rachunek specjalny, wszelka polityka jednym słowem, która nie stara się „zrozumieć” społeczeństwa przeciwnika w jego całokształcie i może służyć tylko do maskowania problemów kapitalizmu (…)”.
Jednak jego lektura sauté, dziś, deformuje całościowy wizerunek MP jako myśliciela i człowieka. Zapomina się, że w kolejnych latach poglądy MP w tym wymiarze ewoluowały. Po 1953 roku, po ujawnieniu zbrodni stalinowskich w „raporcie Chruszczowa”, odciął się od komunizmu. We wstępnej rozmowie poprzedzającej teksty M-P i Sartre’a Adam Michnik powiada, że „w „Humanizmie i terrorze” Maurice Merleau-Ponty zawarł niezwykle inteligentne, przenikliwe i logiczne uzasadnienie potrzeby istnienia stalinizmu.

Ciekawe, że robił to z pozycji całkowicie niestalinowskich” (…) Nie jest dogmatykiem ani ortodoksem marksistowsko-leninowskim. Ale przygląda się światu i głęboko wierzy, że jedyną jego przyszłością jest komunizm”. Wcześniej jednak deklaruje, że po lekturze tekstu „walnął nim o podłogę ze złości”. Podobne emocje zdradza inny z rozmówców. A przecież w eseju wstępnym do zbioru, Jacek Migasiński przypomina, że już „tylko do klasyki” należą owe rozważania między filozofią a polityką „zaprawione abstrakcyjnym eterem spekulacji”. Panowie! Oczywiście, że Aleksander Macedoński był wielkim wodzem, ale po co zaraz łamać krzesła!

Życie i myśl Maurice’a Merleau-Ponty i Jean Paul Sartre’a obrazują bardzo reprezentatywny przykład presji nacisków, jakim filozofie i filozofowie poddawani byli w XX wieku oraz meandrów i slalomów jakie wykonywali, aby wymknąć się pułapkom politycznym, etycznym i intelektualnym tamtej epoki.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Kubacki znowu najlepszy!

Następny

2022 rokiem nadziei?