Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka. Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.*
Co tam panie w Łaźni? Nowej? Sodoma, Gomora i potwory same. I Spaghetti. Wyznam szczerze, że tęskniłem za teatrem raniącym uczucia i obrazoburczym. Po wielokroć domagałem się, domagam się nadal, wznowienia „Klątwy” Demirskiego i Strzępki (Odcinki czasu beznadziei). Niech pokaże je chociaż Teatr Telewizji. Choćby i po 23 –ej. Poczekam, nie wyśpię się, a nawet nagram. Pójdę też na Jeńczynę raz drugi i trzeci. Wiem teatr nie ten, tylko ten Stary, ale jak tylko będą grać, kupię bilety i pójdę.
I pewnie pójdę raz jeszcze do piekła, pardon do Łaźni Nowej, by spotkać Bobby-ego Hendersona. Oczywiście piekła nie ma, oprócz tego, jakie ludzie nawzajem sobie gotują. No i tego w Łaźni Nowej urządzonego przez Mateusza Pakułę dla Bobbiego, w którego wciela się Jan Jurkowski, znany w pewnych kręgach jako GF Darwin.
Do „piekła” oczywiście zjeżdża się windą, tak jak do „nieba”. A w piekle… no lekko nie jest. Nawet gdy wpada do piekła sam Jezus – Zuzanna Skolias-Pakuła. To znaczy nie sam, tylko z Duszą(?) Duchą(?) Duchem(?) przenajświętszym, by przekonać Bobiego, by się pokajał, przeprosił, a może i nawet nawrócił.
Co można napisać o przedstawieniu, by wszystkiego nie zdradzić? Po, jakby to nie zabrzmiało, dobrze przyjętej sztuce o śmierci, Mateusz Pakuła wziął się za piekło, a w zasadzie za religię. A nie zdradzając zanadto treści, mogę polecić program do sztuki, taki mały przewodnik po religiach śmiesznych i prześmiewczych. To znaczy takich, które wiedzą, że są śmieszne i prześmiewcze, co odróżnia je od pozostałych religii, które to obrażają się, gdy tylko ktoś powie, że są choć śmieszne odrobinę. Rzadko się zdarza, by programy teatralne pisali profesorowie i doktorzy. A tak mamy w przypadku Latającego Potwora. „O religiach, które nie boją się śmiechu” napisał dr Dariusz Misiuna (socjolog, antropolog, religioznawca), przybliżając genezę religii prześmiewczych i Bobiego Hendersona, twórcy pastafarianizmu. Nie mylić z rasta-.
O tym zaś, że „Ludzie tworzą bogów, którym ufają” napisał mikroesej prof. dr hab. Stanisław Obirek. Tym, którzy wybiorą się do teatru, polecam przeczytanie książeczki-programu przed spektaklem. Można też po, a można i zamiast, jeśli ktoś ma bardzo wrażliwe uczucia religijne, jak sam bóg w trójcy przenajświętszy, który co prawda osobiście się w spektaklu nie pojawia, ale o którym sporo się mówi. Gwoździem programu, a w zasadzie spektaklu, jest mini wykład Ducha Świętego, w tej roli Emose Uhunmwangho, na temat niepojętych tajemnic wiary.
Oczywiście w piekle nie można nie pominąć roli diabła, którego postać odgrywa Szymon Mysłakowski. Dzięki niemu piekło nie jest może takie straszne, ale nie staje się też bardziej zrozumiałe. Szatan, w tym piekle, też nie ma łatwo, a przecież ma ono 9 kręgów, a i ich przeznaczenie każdy diabeł musi wykuć na pamięć. Każdy grzesznik ma przecież przewidziane dla siebie miejsce. Powiem wam, że nawet po 12 latach katechezy spamiętać trudno. Jedną kwestię jednak zapamiętałem. Napisaną przez Mateusza Pakułę i włożoną w usta Hendersona/Jurkowskiego. Słowa o tym, że szacunek dla osoby nie jest tożsamy z szacunkiem do wszystkiego, co ta osoba mówi i myśli. Jeśli ktoś odważnie mówi głupoty, powinien się liczyć z tym, spotka się z mniej lub bardziej życzliwym śmiechem. I te słowa dedykuję tym, którzy chodzą do teatrów i różnych świętych przybytków i tym, którzy nie chodzą. Z wyrazami szacunku i ze śmiechem. Ramen.
Latający Potwór Spaghetti. Scenariusz i reżyseria Mateusz Pakuła. Produkcja Teatr Łaźnia Nowa. Premiera Kraków 2 grudnia 2024.
Do zobaczenia ponownie.
*Oczywiście Ignacy Krasicki. Biskup.