2 maja 2024

loader

Książka lepsza niż film

fot. Wydawnictwo Vis a Vis Etiuda

Ostatnio zdarzyło mi się przeczytać słynną powieść „American Psycho”, na podstawie której został nakręcony, o wiele bardziej znany, film o tym samym tytule. Początkowo nie byłem przekonany, czy chcę zaczynać to dzieło, co wynikało z jego objętości (ponad 500 stron małym drukiem). Szybko się jednak okazało, że sięgnięcie po książkę autorstwa Breta Eastona Ellisa było jedną z lepszych decyzji czytelniczych, jakie ostatnio podjąłem. Poniżej będą mini spojlery, a także opisy morderstw, więc ostrzegam przed czytaniem dalej.

Jak już wyżej wspomniałem, większość z Was pewnie kojarzy „American Psycho” jako film, a duża część właściwie tylko z memów. Bo warto tutaj nadmienić, że w toku rozwoju zachodniej popkultury, niektórzy mężczyźni zaczęli brać głównego bohatera filmu za ucieleśnienie cnót męskich i ideał, do którego należy dążyć. Więcej w tej kwestii się jednak nie wypowiem, bo nie zgłębiałem tematu za bardzo, ale domyślam się, że wynika to, po prostu z bardzo płytkiego odbioru dzieła, a „American Psycho” zdecydowanie do takiego nie należy (chociaż jego filmowa wersja jest moim zdaniem dość średnia, ale o tym innym razem może).

Czemu jednak ta książka zapadnie mi w pamięci na długo? 

Opisując krótko, ze względu na styl prowadzenia narracji, niezwykle trafną analizę społeczeństwa późnego kapitalizmu, ilość przemocy, ale i również czarnego poczucia humoru. Wszystkie te cechy sprawiły, że trzecia (ukończona 1989 r.) w twórczości książka B. E. Ellisa wstrząsnęła Stanami zaraz po jej wydaniu i zapewniły jej międzynarodowy rozgłos. Publikacja wzbudziła tak duże kontrowersje, że sam autor zaczął otrzymywać listy oraz maile z groźbami śmierci, a na ulicach odbyły się protesty skierowane w jego rzekomy seksizm.

Przechodząc jednak do treści; Główny bohater powieści, 

Patrick Bateman,

 jest 27-letnim nowojorskim yuppie (ang. Young Urban Professional), czyli elementem zamożnej klasy społecznej, jaka wytworzyła się w toku wolnorynkowych przekształceń gospodarczych lat 80-tych. Jego rodzice to zamożni ludzie, z którymi jednak nie utrzymuje specjalnie kontaktu. Ukończył Harvard i inne renomowane szkoły. Jest niezwykle ułożonym człowiekiem, zdrowo się odżywia, dba o swój wygląd, kondycję fizyczną, zwraca uwagę na ubiór, potrafi rozmawiać z ludźmi, a także interesuje się problemami społecznymi dzisiejszego świata.

Całość narracji prowadzona jest przez głównego bohatera, co uważam za genialny zabieg, ponieważ dzięki temu możemy poznać sposób myślenia Patricka Batemana, który pod maską idealnego mężczyzny skrywa przerażającą tajemnicę. Jest on seryjnym mordercą, który właściwie za nic ma życie ludzi i zwierząt. Jego prawdziwe i najgłębsze pragnienia sprowadzają się do niesienia cierpienia innym. Jest jednocześnie postacią przerażającą, jak i żałosną. Poza swoim bestialstwem i poczuciem wyższości, charakteryzuje go narcyzm i ciągła chęć uznania. Nie potrafi znaleźć wewnętrznego spokoju, który często wymusza piciem alkoholu, braniem narkotyków czy leków psychotropowych. Ma problemy ze snem, które powodowane są m.in. walką wewnętrznych demonów z przebłyskami normalności.

Historia jest prowadzona dość chaotycznie. 

Każdy rozdział opowiada o różnych momentach życia głównego bohatera (chociaż w miarę chronologicznie). I tak otrzymujemy opisy lunchów/obiadów/kolacji w zmieniających się co chwila drogich restauracjach, randek, wizyt w klubach czy sklepach. 

Są też takie, gdzie czytamy o analizie piosenek ulubionych zespołów bohatera. Widzimy, z jaką obsesją Bateman zwraca uwagę na każdy element ubioru swoich rozmówców bądź jak dokładnie wybiera wyposażenie swojego domu. Wszystko musi być markowe i najnowsze. A najlepszym wyrażeniem tego konsumpcyjnego życia jest chyba kultowy fragment, kiedy główny bohater przeżywa, że dizajn jego wizytówki nie wzbudził największego podziwu w towarzystwie. Wszyscy w tym świecie są tak oddani konsumpcji, własnemu ja, a także pozbawieni zasad moralnych, że traktują innych jak przedmioty lub tło. Często mylą nazwiska, nie słuchają siebie nawzajem, zależy im wyłącznie na hedonistycznym przeżywaniu rzeczywistości, której tak naprawdę nie dostrzegają. 

Dlatego też, pomimo wyraźnych sygnałów, 

nikt nie potrafi dostrzec dziwnych zachowań Batemana. 

Nawet praca, będąca teoretycznie bazą yuppie, znajduje się gdzieś na dalszym planie, stanowi przykry obowiązek: „każdy nienawidzi swojej roboty, j a też jej nienawidzę, t y jak słyszałem też jej nienawidzisz. I co mamy zrobić?” Z tego też powodu autor specjalnie nie poświęca treści na jej opisy. Wszystko to jest doprawione dozą różnego rodzaju wykluczeń i uprzedzeń, od najbardziej widocznego w książce seksizmu (kobiety przez młodych menedżerów są często nazywane „laskojadami”), poprzez klasizm, homofobię i rasizm. Bohaterowie próbując tłumaczyć sobie świat i jego problemy poprzez obwinianie innych, najczęściej grup wobec których zajmują uprzywilejowaną pozycję. Czyli dla mężczyzn kobiety są głupsze, nieporadne, zależy im wyłącznie na seksie i pieniądzach. Bezdomni sami są sobie winni takiej sytuacji, a tym gorzej, jak są czarni, żółci bądź śniadzi, ponieważ nie chcą się dostosować do amerykańskiego (tworzonego przez białych) stylu życia.

Najbardziej szokującym elementem książki są…

 opisy morderstw popełnianych przez głównego bohatera. Tak samo, jak obsesyjnie Bateman opisuje ubrania, sprzęt itd., tak tutaj otrzymujemy początkowo szczegóły zabicia bezdomnego, następnie mężczyzny w parku (za rzekomy homoseksualizm), aż wreszcie znajomego i wielu kobiet, najpierw z imionami, później już bez. Czytamy całe rozdziały, na które składają się opisy perwersyjnego seksu, pobić, tortur w postaci obcinania kończyn, warg, powiek, języka, przybijania gwoździami do podłogi, wyrywania wnętrzności itd. Wszystko nasila się z biegiem książki, stając się w pewnym momencie groteskowe – kiedy np. Bateman nabija na swój członek odciętą głowę dziewczyny, albo rozrywając całkowicie ciało innej kobiety, zaczyna robić z niej „pulpety”. Sceny te wzbudzają obrzydzenie, ale jednocześnie sprawiają wrażenie surrealistycznych, absurdalnych. Mordowane osoby tracą swój ludzki kształt, ich życie nie jest nic warte, powłoka natomiast staje się przedmiotem. A zaraz obok tego, znajdujemy bardzo ponure poczucie humoru, od niezręcznych sytuacji, w jakie pakuje się główny bohater, jak np. bycie obiektem westchnień męża swojej kochanki, po powyższe absurdalne akty okrucieństwa.

American Psycho 

jest genialnym opisem społeczeństwa późnego kapitalizmu

, jego amoralności, marazmu i bezsensu życia. Człowiek w nim traci swoją osobowość, jak na ironię, poddając się hasłom indywidualizmu, dążenia do sukcesu i społecznego uznania. Wystarczy wspomnieć, że największym idolem Batemana jest symbol fałszerstwa amerykańskiego snu, czyli Donald Trump. Nawiązując do frommowskiej filozofii, liczy się wyłącznie by mieć, a nie być.

Najbardziej przerażającym elementem całej książki jest fakt, że zostajemy postawieni przed oceną, kto jest winny okrucieństwom mającym miejsce w tej historii. Bateman? To nie ulega wątpliwości. Natomiast, jego zachowania są wyłącznie brutalniejszym odbiciem społeczeństwa, w którym się obraca. Wbrew wyraźnym sygnałom, a nawet przyznawaniu się do morderstw, nikt nie przyjmuje słów Batemana na poważnie, albo go po prostu nie słucha. Pomimo, że powieść ma już ponad 30 lat, to przedstawiony w niej obraz jest dzisiaj jeszcze bardziej wyraźny. Jeśli kogoś nie razi brutalność, zdecydowanie polecam!

Tomasz Murczenko

Poprzedni

31 lipca – 1 sierpnia 2023

Następny

Sinead O’Connor (1966 – 2023)