8 listopada 2024

loader

Misją Teatru Komedia jest rozbawiać…

fot. Teatr Komedia

…być wentylem bezpieczeństwa w trudnej rzeczywistości i pozwalać ludziom miło spędzać czas, co nie oznacza, że dzięki śmiechowi nie można dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i świecie – mówi dyr. naczelny Teatru Komedia w Warszawie Krzysztof Wiśniewski w rozmowie z Grzegorzem Janikowskim.

Rok temu objął pan dyrekcję Teatru Komedia w Warszawie. Jakie są plany repertuarowe pańskiego teatru w sezonie 2023/24?

Ten pierwszy sezon pod moją dyrekcją uznaję za chrzest bojowy. W nowym sezonie 2023/24 chcemy w pełni pokazać nowości repertuarowe i propozycje w każdej z naszych czterech dziedzin komediowych, które zaproponowaliśmy w koncepcji programowej. Nasz program jest oparty na czterech fundamentach. Po pierwsze, są to prapremierowe wystawienia współczesnych komedii polskich, bo nazwa i charakter tego teatru nas do tego zobowiązuje. Dlatego 10 listopada na dużej scenie pokażemy sceniczną adaptację książki Ewy Winnickiej i Magdaleny Grzebałkowskiej pt. „Jak się starzeć bez godności”. To właściwie adaptacja także ich podcastu, która uwzględnia szerszą działalność autorek. Za reżyserię odpowiada Maciej Podstawny, adaptację przygotowuje Maciej Łubieński, scenografię projektuje Barbara Hanicka. Na scenie zobaczymy wyjątkową konstelację aktorską: Sandrę Korzeniak, Katarzynę Żak, Rozalię Mierzicką, Irenę Sierakowską i Tomasza Dedka.

Naszym drugim programowym filarem jest klasyka komedii – światowej i polskiej. W tym nurcie zrealizujemy dwie premiery. Farsę Michaela Frayna „Czego nie widać” wyreżyseruje Piotr Cieplak. Premierę planujemy w lutym 2024 r. Z klasyki rodzimej sięgnęliśmy po „Zemstę” Aleksandra Fredry, którą przygotuje Michał Zadara. Premiera odbędzie się w kwietniu 2024 r.

Zamierzamy także powrócić do tradycji wystawień spektakli familijnych w Teatrze Komedia – przygotujemy spektakl, który jeszcze nie ma tytułu, ale wiemy, że jego reżyserką będzie Justyna Sobczyk.

To premiery na dużej scenie. Natomiast absolutną nowością nadchodzącego sezonu będzie otwarcie drugiej sceny Komedii, która powstaje w dalszej części budynku. Przypomnę, że ten budynek należy do Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która jest naszym partnerem. Wspólnymi siłami zdecydowaliśmy się odświeżyć przestrzeń, która w przeszłości pełniła funkcję sali widowiskowej.

Tam Michał Sufin i Aneta Groszyńska, moja zastępczyni ds. artystycznych, wspólnie wyreżyserują przedstawienie dla młodych widzów. Będzie to „Misja Sowy” na podstawie książki filozofa Tomasza Stawiszyńskiego. Premierę planujemy w mikołajki, 6 grudnia, ale mam nadzieję, że na pierwsze wydarzenia na małej scenie zaprosimy publiczność już pod koniec października, proponując nowe formy komediowe bliżej związane z życiem dzielnicy, czytania dla dzieci, spektakle improwizowane, koncerty, podcasty na żywo, stand-upy. Zakładamy, że to formaty idealne właśnie na scenę kameralną.

Wróćmy do pierwszego sezonu Komedii pod pana dyrekcją. Udało się przygotować trzy premiery. Co to było?

Nasz pierwszy sezon był już w dużej mierze zaplanowany, co wynika ze specyfiki teatru. Nie mamy stałego zespołu aktorskiego, zatem wszelkie umowy i ustalenia produkcyjne realizuje się z solidnym wyprzedzeniem. Zatem plan repertuarowy na sezon 2022/23 właściwie był stworzony, dlatego na spokojnie podchodziliśmy do nowych propozycji.

Pierwszą, na którą się zdecydowaliśmy, był spektakl „Kocham Cię” w reż. Tomasza Kaczorowskiego, grany poza siedzibą teatru w szkołach na Żoliborzu. Nieprzypadkowo, bo stawiamy na lokalność, „żoliborskość”, na sąsiedzkość. Chcemy być instytucją kultury najbliższą mieszkańcom Żoliborza i dlatego zaczęliśmy od spektaklu dla nastolatków z siódmych i ósmych klas szkół podstawowych. Właściwie wszystkie żoliborskie szkoły udało nam się już odwiedzić, dlatego w nowym sezonie będziemy zerkali w stronę Bielan i innych dzielnic Warszawy. „Kocham Cię” – kameralną sztukę Kristo Sagora – chcemy też zaadaptować na naszą małą scenę.

Kolejną premierą był spektakl sylwestrowy, bo sylwester w teatrze jest w tradycji Komedii. Zaproponowaliśmy program komediowy „Kanał Polska” z udziałem Wojciecha Fiedorczuka, Katarzyny Kasi, Michała Kempy i Grzegorza Markowskiego, którzy stworzyli też teksty. Opiekę reżyserską sprawowała Aneta Groszyńska. To nowoczesny program skeczowy, który nawiązywał do rozmaitych formatów telewizji i pokazywał ich ułomności oraz to, jak można się z tej telewizji śmiać.

Trzecią premierą, zamykającą miniony sezon, był spektakl dla nastolatków, ale i dla ich rodziców pt. „Pasztety, do boju!” na podstawie powieści Clémentine Beauvais w reż. Magdaleny Miklasz. Co ważne, to przedstawienie dla odbiorców w wieku od 12 lat, czyli wymagającej publiczności, ale spektakl spotkał się z ogromnym entuzjazmem młodzieży i opiekunów. 

Wspomniał pan, że Komedia chce być dobrym sąsiadem. Udało się państwu zorganizować piknik sąsiedzki, koncert w Zaduszki, festyn w Dzień Dziecka, a nawet potańcówkę.

Potańcówkę współorganizowaliśmy. Od razu dodam, że potańcówki są od dawna tradycją na Żoliborzu i my z chęcią pomagamy przy ich organizacji.

Generalnie jesteśmy bardzo otwarci na lokalne działania, włączamy się w żoliborskie inicjatywy, współpracujemy z żoliborskimi instytucjami.

Był też ukłon w stronę historii Teatru Komedia, bowiem przygotowali państwo dwie kameralne wystawy – plakatów Jana Młodożeńca i ekspozycję poświęconą Alinie Janowskiej.

Przyznaję, że jestem zakochany w budynku Teatru Komedia i historii tej sceny. Po objęciu dyrekcji jedne z pierwszych kroków skierowałem do archiwum teatru.

Z tradycji dawnej Komedii czerpaliśmy również, tworząc nową identyfikację wizualną teatru – powstało logo z literą „K” inspirowane plakatami Młodożeńca. Opowiadamy o tym na naszej nowej stronie internetowej, ale też w wakacyjnym cyklu w social mediach pod hasłem „Z archiwum K”.

Drugą wystawą, jeszcze bardziej nawiązującą do Żoliborza i historii naszego teatru, była ekspozycja związana z setnymi urodzinami legendy Komedii – aktorki Aliny Janowskiej.

Zamierzają państwo wprowadzać do repertuaru nowe formy komediowe. W minionym sezonie udało się pokazać widzom 6 stand-upów i 8 improwizacji. Czy chce pan kontynuować te formy w nowym sezonie?

Tak, zdecydowanie chcemy utrzymać ten kierunek. Nasz repertuar tworzony z wyprzedzeniem nie zawsze daje możliwość bieżącego, satyrycznego komentarza do rzeczywistości, która otacza widzów. Spektakle improwizowane przychodzą nam z pomocą, są uzupełnieniem naszej oferty. Improwizacja sama w sobie jest bardzo szybka w przygotowaniu i powstaje z udziałem publiczności, która na te spektakle przychodzi. Pozwala nam zachować kontakt z tym, co się dzieje tu i teraz.

Ze stand-upem jest trochę inaczej, bo to są wcześniej przygotowane teksty i skecze. Dlatego staramy się zapraszać twórców, których uznajemy za najciekawszych, bo stand-up jest gatunkiem, który sytuuje się na granicy kultury i rozrywki. Ale wydaje mi się, że warto, by był on prezentowany w teatrze i nie był tylko domeną klubów czy domów kultury.

W pierwszym sezonie pana dyrekcji w Teatrze Komedia zagrano 245 spektakli, które obejrzało ponad 83 tys. widzów, co stanowi wzrost publiczności o prawie 15 proc. Zapytam jednak, co w tym minionym sezonie było najtrudniejsze?

Wydaje mi się, że te trudności, które napotykaliśmy i napotykamy, są związane ze zmianami, które dotyczą nie tylko repertuaru Komedii, ale również organizacji systemu pracy. Powiedzmy szczerze, że zmiana dyrekcji teatru zawsze oznacza spore zmiany. Jako zwolennik ewolucji, a nie rewolucji, starałem się te reformy wprowadzać sukcesywnie. Np. musiałem się pogodzić z tym, że nie wszystko uda się zrobić w pierwszym sezonie. Zrealizowaliśmy tylko trzy nowe tytuły, ale też takie mieliśmy możliwości. Chciałbym, by w procesie zmian również pracownicy czuli się w miarę komfortowo.

O tych zmianach w Teatrze Komedia trzeba opowiadać nie tylko widzom, ale także naszym współpracownikom. I to było i jest wyzwanie.

Oczywiście, liczba widzów, których udało nam się przyciągnąć do teatru, potwierdza kierunek przemian i uważam, że to dla nas największa nagroda. Trzeba jednak podkreślić, że frekwencja w Teatrze Komedia i w przeszłości była wysoka. Co więcej, bardzo zależało nam, żeby nie stracić tych widzów, których Komedia już miała.

Ta ewolucja dotyczyła również sposobu naszej rozmowy z publicznością. Jesteśmy nadal atrakcyjni dla tych, którzy do Teatru Komedia przychodzili, a teraz zaczną przychodzić do nas na coś innego, będą się śmiali z innych rzeczy. Przede wszystkim nie chcieliśmy nikogo przestraszyć czy zniechęcić. Już samo wprowadzenie nowych form komediowych, które zresztą miały bardzo wysoką frekwencję, nie było czymś oczywistym. Okazało się, że to zadziałało. Było atrakcyjne zarówno dla twórców, którzy mogli zrobić więcej, jak i dla widzów, którzy mogli tych artystów zobaczyć w innej przestrzeni i kontekście.

Według dyrektora Krzysztofa Wiśniewskiego jakim teatrem ma być Teatr Komedia?

W Teatrze Komedia przyjęliśmy hasło „niepoważni na serio”. Może to nie jest nasze credo, ale wyraża przekonanie, że misją Komedii jest rozbawiać, być wentylem bezpieczeństwa w trudnej rzeczywistości i pozwalać ludziom miło spędzać czas, co nie oznacza, że dzięki śmiechowi nie można dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i świecie. Uważamy, że można – i to właśnie stanowi o cząstce „na serio” w naszym haśle.

Mam nadzieję, że ta idea znajduje odzwierciedlenie w przygotowanym przez nas programie na nadchodzący sezon i zaplanowanych realizacjach Macieja Podstawnego, Piotra Cieplaka, Michała Zadary, Justyny Sobczyk, Anety Groszyńskiej i Michała Sufina – wyśmienitych twórców i twórczyń.

Chcę, by nasz teatr był bardzo włączający; ma łączyć widzów, opowiadać o świecie i dawać wytchnienie naszym skołatanym duszom i umysłom.

Redakcja

Poprzedni

Mancini porzucił reprezentację

Następny

Nina i Józef