Z udziałem 20 tys. osób i w strugach ulewnego deszczu rozpoczął się w Berlinie festiwal muzyki techno Rave the Planet Parade, nawiązujący do popularnej przed laty Love Parade. Współorganizator parady, DJ znany jako Dr Motte, zaapelował o wpisanie berlińskiej kultury techno na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Dr Motte, założyciel Love Parade, zainaugurował w berlińskiej alei Kurfuerstendamm (Ku’damm) swój nowy projekt – Rave the Planet Parade. „Wygłosił krótkie przemówienie, w którym zabiegał m.in. o bezwarunkowy dochód podstawowy dla artystów oraz włączenie berlińskiej kultury techno do niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO” – pisze portal rbb24.de
Następnie 18 muzycznych platform ruszyło przez centrum Berlina do Bramy Brandenburskiej i Kolumny Zwycięstwa.
Na początku policja szacowała liczbę uczestników na około 20 tysięcy, ale odnotowywała dalszy napływ wielbicieli techno.
Wśród uczestników Rave the Planet Parade było dużo młodych ludzi, ale też co najmniej tyle samo „weteranów” Love Parade, pamiętających pierwszą edycję imprezy z 1989 roku, kiedy to pochód po raz pierwszy przemaszerował Ku’damm pod hasłem „Pokój, radość, naleśniki”.
Później parada zaczęła przyciągać setki tysięcy ludzi z całego świata, w tym z Polski. W weekend na paradzie w Berlinie również nie zabrakło roztańczonych Polaków, co krok słychać było język polski. Zagrał też m. in. Warszawski duet Holiday 80.
Znane na całym świecie festiwale Love Parade odbywały się od 1989 roku, początkowo w Berlinie, a od 2007 roku w Zagłębiu Ruhry. Za każdym razem uczestniczyło w nich ponad milion osób.
Portal rbb24 przypomina, że w 2010 roku Love Parade w Duisburgu zakończyła się katastrofą – wskutek wybuchu paniki zginęło 21 osób, a kilkaset zostało rannych. Po tragedii w 2010 roku zaprzestano organizacji festiwalu.
pau/pap