Moje pierwsze wspomnienia związane z „Tajemnicami Paryża” wiążą się nie z powieścią Eugeniusza Sue, lecz z filmem André Hunebelle, francuskiej produkcji z 1962 roku, z wielkim gwiazdorem Jeanem Marais w roli głównej, który na polskie ekrany trafił bodaj dwa lata później.
Barwny obraz rozgrywający się w malowniczo pokazanej scenerii XIX-wiecznego Paryża cieszył się wielką popularnością wśród widzów. Pamiętam, że pierwsza próba dostania się na seans nie powiodła mi się. Wtedy pod kinami gromadziły się tłumy amatorów, a nabycie biletu było prawdziwą sztuką zapobiegliwości lub sprytu. Powieść „Tajemnice Paryża” ogromnie przyczyniła się do zbudowania promieniującej na cały świat legendy tego miasta, miasta miłości, rozkoszy, przygód, zbrodni, tajemnic, barwnych, romantycznych lub mrożących krew w żyłach legend, wielkich i sławnych postaci, bogactwa i nędzy, literatury, sztuki i filozofii, wielkiej historii i celebrowanej codzienności, miasta o wyjątkowej urodzie urbanistycznej, pełnego sławnych pałaców, kościołów, ogrodów i ulic, miasta które było natchnieniem dla tysięcy pisarzy i artystów, nie tylko francuskich. „Ta słynna powieść ukazywała się w odcinkach w „Journal de Débats”. Dzięki uwodzącym prostotą i siłą wyrazu obrazom XIX-wiecznej metropolii, a szczególnie osnutym mgiełką tajemniczości opisom nizin społecznych, stała się w swoim gatunku dziełem modelowym. Na jego kartach pojawiają się bohaterowie reprezentujący cały przekrój społeczny: budząca współczucie Maria, biedna dziewczyna tyranizowana i zmuszana do nierządu przez starą sekutnicę; przebrany za robotnika, walczący o sprawiedliwość szlachetny książę Rudolf; mroczni zbrodniarze (Puchaczka, Bakałarz); nawrócony morderca Szuryner, zdemoralizowany i chciwy mieszczanin Jakub Ferrand; kilku przedstawicieli uczciwego ludu, takich jak dozorca Pipelet oraz szlifierz Morell.
Zgodnie z oczekiwaniami rzesz czytelników przestępcy zostają ukarani, a dobrzy i uczciwi ludzie uratowani. Maria, która dzięki czystości serca zasłuży na rehabilitację, okaże się porwaną w dzieciństwie i poszukiwaną przez księcia Rudolfa córką.
Nie przypadnie jej jednak w udziale tytuł księżnej de Gerolstein, gdyż wstąpi do klasztoru, gdzie zostanie przeoryszą. Wiele fragmentów tej książki przenikniętych jest szlachetnym i humanitarnym idealizmem. Wyprzedzając „Nędzników” Wiktora Hugo, Sue zwrócił uwagę na zalewającą wielkie miasta nędzę i wprowadził na karty literatury prost lud” – tak w „Słowniku dzieł i tematów literatury francuskiej” Michel Bouty napisał o „Tajemnicach Paryża” Eugeniusza Sue. Przedstawiciele ludu, warstw plebejskich co prawda, ściśle biorąc, pojawiali się już wcześniej na kartach literatury, choćby u Balzaca, Stendhala czy Flauberta, ale w tle, jako postacie trzecioplanowe, a nie w rolach wiodących. Bouty trafnie określił „Tajemnice Paryża” jako powieść „wyprzedzającą „Nędzników” Wiktora Hugo. Można stwierdzić, że ta powieść to pra – „Nędznicy”, bo choć nie osiągnęła tej rangi artystycznej i wielkiego diapazonu duchowego co powieść Hugo, to stała się jej zapowiedzią, utorowała jej drogę i niewykluczone, że pisząc swoje monumentalne dzieło miał on powieść Sue w tyle głowy. Obie powieści łączy podobny czar wydobywania niezwykłości z pospolitości. Z ponurego w końcu, mrocznego, zabłoconego, mglistego, mimo swej urody, Paryża, w niczym niepodobnego do egzotycznych baśni Tysiąca i Jednej Nocy, obaj pisarze potrafili wyczarować miejsce nadzwyczajne, emanujące niezwykłością. Powróciłem do tej lektury, która bezpośrednio lub pośrednio towarzyszyła mojej młodości, nie po raz pierwszy, jak zawsze z sentymentem, z przywołaniem z otchłani pamięci dawnych fascynacji i dawnego, dziecięco-młodzieńczego głodu przygód i niezwykłości.
Kto wybiera się do Paryża nie znając obu tych powieści, a przynajmniej „Tajemnic Paryża”, ten ducha i nastroju tego miasta ani nie zrozumie, ani nie odczuje. Zatem – do lektury proszę.