Piękną edycję albumową poświęconą Tadeuszowi Gajcemu (1922-1924), jednemu z najpiękniejszych talentów poetyckich tragicznego pokolenia poetów i krytyków urodzonych w latach 1921-1922, do którego należeli także m.in. Wacław Bojarski, Zdzisław Stroiński, Tadeusz Borowski, Andrzej Trzebiński oraz uważany na ogół za największego z nich – Krzysztof Kamil Baczyński, przygotował Państwowy Instytut Wydawniczy.
Czterej pierwsi należeli do kręgu pisma „Sztuka i Naród”, Baczyński był w tym względzie osobny. Wszyscy zginęli: w akcji bojowej, pod ścianą lub w powstaniu. Najpełniej napisał o nich ich kolega z konspiracji, Lesław M. Bartelski w „Genealogii ocalonych”. Kapitalny esej o Trzebińskim, Bojarskim, Gajcym i Borowskim opublikowała w 2001 roku Elżbieta Janicka. Tragiczna historia tego niezwykłego kręgu, który można nazwać poetycką plejadą okupowanej Warszawy, jest jednym z najbardziej fascynujących epizodów w dziejach polskiej poezji, być może trzecim tak niezwykłym od objawienia się Romantyzmu i od objawienia się, kilkadziesiąt lat później, fenomenu Stanisława Wyspiańskiego.
Od wzmianki o pięknie estetycznym tej edycji wspominam na początku, bo nie zwykła to książka, lecz album „Opowieść z tamtego świata”, wzbogacony o piękny reprint tomu „Widma” poezji Gajcego, wydanego w podziemiu w 1943 roku pod pseudonimem Karol Topornicki w ramach „Biblioteki Sztuki i Narodu”. Także sam album w dużej części składa się z wierszy Gajcego, acz uzupełniony jest o dwa szkice literackie o jego biografii i poezji. To „Młodość w cieniu wojny. Biografia Tadeusza Gajcego” i „Uśmiechem pozna mnie męczeńskim” Rafała Brasse oraz „Między Kafką a Chestertonem. W sprawie piękna „chudego śpiewu” Tadeusza Gajcego” Rafała Brasse. Intelektualizm, zawiła składnia, poetyka letargu, snu, ukryty sens metafor, ich kunsztowność, barokowość, nadrealizm, kłębowisko myśli i skojarzeń, atmosfera nabrzmiała grozą, śmierci, zagłady, apokalipsy, przytłoczenie ogromem dziejów, klimat tamtego czasu – oto główne cechy wspaniałej poezji Tadeusza Gajcego.
Co znamienne i paradoksalne, w jego poezji, podobnie jak w poezji jego wybitnie utalentowanych kolegów brak realiów okupacyjnych, choć przecież odruchowo niemal kojarzymy ich ściśle z czasem okupacji w Warszawie. Ta nieobecność wspomnianych realiów brała się być może z faktu, że nawet nie przychodziło im do głowy, by dokumentować oczywistości. Nie byli kronikarzami, lecz poetami gigantycznego doświadczenia egzystencjalnego jakim była dla nich wojna, okupacja i walka.
Ich przeznaczeniem był i los poetów piszących wiersze na papierze i los tragicznych, bezbronnych wojowników, którzy złożyli ofiarę z życia na „płonących łąkach krwi”. Album uzupełniony jest o liczne fotografie z życia poety, skany rękopisów jego wierszy i korespondencji. Piękna, poruszająca serce edycja.