9 listopada 2024

loader

Wodzowie polscy „bez skazy i zmazy”

fot. Wydawnictwo Biały Kruk

Już setki razy wielu z nas czytało o tych postaciach. Jako o bohaterach głównych, koronnych, bohaterach biografii i w dygresyjnych passusach, w szkolnych podręcznikach do historii, w naukowej historiografii, w prozie powieściowej i poezji. Nie byłoby więc dziwne przy tej lekturze uczucie prawnego nasycenia, czy znudzenia nawet. A jednak za każdym razem w lekturze o polskich historycznych wodzach jest coś pociągającego, coś czarującego, coś krzepiącego. 

Edmund Oppman (zbieżność nazwisk ze słynnym poetą-bardem Warszawy Arturem Oppmanem przypadkowa?) napisał cykl opowieści o sławnych wodzach polskich, od Bolesława Chrobrego do Józefa Piłsudskiego. A że jest tych pomieszczonych w tomie portretów wodzów nie aż tak wiele, więc można ich wymienić: Władysław Jagiełło, Władysław III Warneńczyk, Jan Tarnowski, Stefan Batory, Stanisław Żółkiewski, Jan Karol Chodkiewicz, Władysław IV, Stefan Czarniecki, Jan III Sobieski, Kazimierz Pułaski, Tadeusz Kościuszko, Książę Józef Poniatowski, Józef Chłopicki, Jan Skrzynecki, Ignacy Prądzyński, Józef Bem, Romuald Traugutt, Józef Hauke-Bossak. Część z nich to wyłączni wodzowie wojskowi, jak Kazimierz Pułaski czy Ignacy Prądzyński, część to także politycy, jak Bolesław Chrobry czy Józef Piłsudski.

Rzecz, wydana przez oficynę „Biały Kruk”, jest pięknie napisana i pięknie, na wysokim poziomie poligraficznym, zilustrowana. Jeśli miałbym jakieś zastrzeżenie do tej publikacji, to do nazbyt dużej dawki hagiograficznego ujęcia sylwetek i ich działań. „Wodzowie Polski” przedstawieni są (z nielicznymi wyjątkami) jako „mężowie bez skazy i zmazy”, a ich działania jako niezmiennie wybitne lub wielkie. A przecież mamy do czynienia z ludźmi pełnymi zarówno zalet jak i wad, ludźmi którzy dokonywali rzeczy wybitnych, ale też popełniali błędy i czyny nikczemne. A przecież, jak napisał wybitny pisarz Józef Mackiewicz, „tylko prawda jest ciekawa”, ciekawsza niż programowa idealizacja w duchu sentymentalnego patriotyzmu. Można jednak znaleźć usprawiedliwienie dla takiej, nieco wyidealizowanej wizji historii. Edmund Oppman (1903-1951), historyk, który swoich „Wodzów Polski” napisał w 1934 roku (choć głównie zajmował się historią powstań listopadowego i styczniowego), po wrześniu 1939 roku znalazł się na emigracji w Anglii i należał do tego pokolenia, które w idealizacji historii Polski oraz jej protagonistów widziało swoją patriotyczną misję.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Rosja z daleka

Następny

Majówka w Łazienkach