Rodzice powinni pamiętać, że organizm dziecka potrzebuje wielu składników odżywczych, białek i witamin, potrzebuje też monitoringu. Jeśli będziemy karmić dziecko z głową, to nie widzę przeciwwskazań dla wegetarianizmu czy weganizmu. Natomiast jeśli maluch ma być wege, bo rodzice podążają za modą, to odradzam stanowczo, gdyż to może być niebezpieczne dla dziecka – powiedziała Paulina Gryz, dietetyk Dziecięcego Szpitala Klinicznego im. Polikarpa Brudzińskiego w Warszawie.
Mira Suchodolska: Dieta wegetariańska i wegańska są bardzo popularne, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy decydują się na nie kierowani z jednej strony współczuciem dla zwierząt, a z drugiej chęcią zdrowego życia i odżywiania. Czy to dobry wybór?
Paulina Gryz: Nie jest prawdą, że te diety są jedyną alternatywą zdrowego odżywiania się. Możemy jeść wszystkie produkty, także mięso, i też odżywiać się zdrowo. Dieta wege eliminuje pewną grupę ważnych produktów spożywczych, więc jeśli się przechodzi na nią nieumiejętnie, wówczas na pewno nie jest dietą zdrową. Wynika to z tego, że ludzie decydujący się na zmianę, zaczynają od eliminacji – czy to mięsa, czy w ogóle produktów odzwierzęcych, także jajek i nabiału, ale zapominają o tym, że jeśli eliminujemy pożywienie, które dostarcza nam licznych składników odżywczych, to muszą znaleźć inne, które także nam ich dostarczy. Nie wystarczy więc samo odrzucenie, niejedzenie, przeciwnie – musimy tak skomponować dietę, żeby była ona zdrowa i jeść takie produkty, które dostarczą nam tego wszystkiego, co wcześniej dostarczało np. mięso czy nabiał.
W jaki sposób zastąpić mięso? Czy to w ogóle możliwe?
Można je zastąpić szeregiem innych produktów, które zawierają składowe białek, czyli aminokwasy, których nie jesteśmy w stanie wyprodukować sami. To np. warzywa strączkowe, czyli groch, fasola, soczewica, cieciorka etc., ale także produkty zbożowe, szczególnie z pełnego ziarna, amarantus, tapioka… To ważne, gdyż nieumiejętnie prowadzona dieta może doprowadzić do niedoborów, bo produkty odzwierzęce to nie tylko źródło pełnowartościowego białka, ale także np. żelaza niezbędnego do tworzenia hemoglobiny, więc jego niedobór w prosty sposób prowadzi do niedokrwistości. Albo witamina B12 – ona znajduje się tylko w produktach odzwierzęcych, nigdzie indziej jej nie znajdziemy, więc jeśli wyeliminujemy z diety wszystkie produkty odzwierzęce, powinniśmy suplementować tę witaminę.
Czy dieta wegetariańska czy wegańska jest odpowiednia dla dzieci na wczesnym etapie rozwoju? Niektóre przedszkola i szkoły, pod naciskiem rodziców, oferują już takie posiłki.
To zależy, czy rodzice, którzy chcą taką dietę wprowadzić swoim dzieciom, mają odpowiednią wiedzę. Są badania, z których wynika, że jeśli dieta jest dobrze zbilansowana, to nie ma przeciwwskazań, aby stosować ją również u małych dzieci. Ale czy zawsze tak jest? Mam pacjentów, którzy są na diecie wegetariańskiej, sama zresztą jestem od trzech lat wegetarianką, więc wiem, że jest to możliwe, jednak wymaga starania, wiedzy, konsultacji. Inaczej można dziecku zrobić krzywdę. Natomiast jeśli chodzi o przedszkola – te prywatne faktycznie mają w swojej ofercie taką dietę. Niedawno analizowałam jedną z nich i mogę powiedzieć, że to nie była dobrze zbilansowana dieta. Rodzice czy inne osoby przygotowujące posiłki dla dzieci powinny pamiętać, że to jest rozwijający się organizm, który w okresie wczesnodziecięcym potrzebuje wielu składników odżywczych, białek i witamin, potrzebuje monitoringu. W niektórych szpitalach są poradnie żywieniowe właśnie dla dzieci, które są na takiej diecie, warto skorzystać z możliwości skonsultowania się ze specjalistą. Jeśli bowiem będziemy karmić dziecko z głową, mądrze, dostarczając mu wszelkich niezbędnych składników odżywczych – to nie widzę przeciwwskazań dla wegetarianizmu czy weganizmu. Natomiast jeśli maluch ma być wege, bo rodzice podążają za modą i nie przykładają się do bilansowania diety – odradzam stanowczo, gdyż to może być niebezpieczne dla dziecka
Czy nie jest tak, że dieta wege jest bardziej wymagająca, bardziej skomplikowana, niż ta „normalna”?
Nie chodzi o to, żebyśmy byli wege, albo mięsożercami, ale abyśmy żywili się zdrowo, żebyśmy dostarczali składniki niezbędne dla naszego organizmu – biorąc pod uwagę nasz wiek, nasze przyzwyczajenia, styl życia. To, na czym bym się skupiła, to fakt, żeby nasza dieta nie była niedoborowa. Żeby nie była za bardzo skupiona na wysoce przetworzonych składnikach.
Niektóre osoby, które przechodzą na dietę wege, zauważają u siebie gwałtowny przyrost wagi.
Wiąże się to z tym, o czym mówiłam na początku: ludzie eliminują mięso, ale nie mają pomysłu, co zrobić w zamian. Więc tym, co jest dla nich najłatwiejsze, to wejście w węglowodany. Jedzą makaron z warzywami, to szybki sposób na nasycenie się. I tani. To dotyczy zwłaszcza młodych dorosłych, którzy żyją szybko, nie mają czasu, żeby się nad sobą zastanowić. Poszukują szybkich alternatyw, a te są na wyciągnięcie ręki – mączne, wysokowęglowodanowe, które będą powodowały wzrost masy ciała. Drugą pułapką na ludzi wege są produkty, które mają imitować mięso. Jak pójdziemy do sklepu, to zobaczymy całe półki parówek wegańskich, kotletów, pasztetów… Ten asortyment jest z miesiąca na miesiąc coraz większy. Natomiast jest to żywność wysoko przetworzona. Jak się popatrzy na składy tych a’la nie zwierzęcych produktów, to są bardzo kiepskie. Są źle zbilansowane, tam są różne wypełniacze, szereg środków konserwujących, tłuszczy… Moglibyśmy je postawić na tej samej półce produktów, o których od dawna wiemy, że nie wpływają korzystnie na nasze zdrowie – jak choćby dania instant czy dosładzane płatki śniadaniowe. Ale te produkty wege powinniśmy postawić w tym samym szeregu, bo to jest to samo.
Przechodzimy na wege, ale chcemy jeść mięso. Szukamy produktów, które będą je imitować.
Moim zdaniem jest to dziwne. Jak już mówiłam, jestem wegetarianką od trzech lat. Nigdy nie szukałam substytutów mięsa, bardziej zajmowałam się tym, co by zrobić, żeby dać mojemu organizmowi siłę. Zanim przejdzie się na dietę wege, warto zapytać samego siebie, czy jesteśmy na nią przygotowani. Miałam taką pacjentkę, chorą na nerki, gdzie jej mam przyszła do mnie i zapytała, czy ta dieta jest dobra, bo jej się wydaje, że jej córka ciągle je to samo. Okazało się, że nie je wciąż tego samego, ale w jej diecie jest za dużo takich gotowców, jak np. kotlety sojowe.
To co zamiast kotleta sojowego z dyskontu?
Np. ten zrobiony z ciecierzycy, ale przygotowany samodzielnie. Wystarczy ugotować, zblendować, dodać przypraw. Proszę zauważyć, że mięsnych kotletów mielonych nie ma w sprzedaży. Natomiast tych sojowych jest mnóstwo. Jako wegetarianka apeluję – nie kupujcie ich, nie jedzcie, możecie zrobić sobie super jedzenie w domu.
To wróćmy do kwestii dzieci, które mają być wege.
To, co mogę powiedzieć, to upewnijmy się, skonsultujmy, nie róbmy nic na własną rękę. Dieta wege może być świetną alternatywą zdrowego życia, odżywiania się, ale musimy to robić z rozmysłem. Nie wszyscy ludzie mogą ją stosować, a jeśli chodzi o dzieci, to wymaga to jeszcze większej atencji i zdobycia wiedzy.
MS/pap