11 grudnia 2024

loader

Biedujemy na całego

fot. Unsplash

Bieżące wydatki, rachunki i opłaty są największym obciążeniem finansowym wiosną dla 58 proc. Polaków. 72 proc. ankietowanych pokryje je z dochodów, a 32 proc. – z oszczędności. Część zaczęła mniej jeść. A na dodatek firmy zaczęły nie płacić.

Na bieżące wydatki, rachunki i opłaty jako największe wyzwanie finansowe wiosną wskazało 58 proc. ankietowanych. 

Koniec z końcem

Najczęściej były to kobiety (70 proc. w porównaniu do 46 proc. w grupie mężczyzn) – stwierdzono w przekazanym PAP raporcie Santander Consumer Banku „Polaków Portfel Własny: Wiosenne wyzwania 2023”. Odpowiedź taką wybierali również seniorzy powyżej 60 lat (65 proc.), 40-49 latkowie (60 proc.) i osoby przed 30. rokiem życia (59 proc.).

Na drugim miejscu wśród wskazań znalazł się remont domu lub mieszkania (25 proc.), który stanowi największe obciążenie dla 30-latków (35 proc.) oraz mieszkańców wsi (31 proc.).

Co szósty ankietowany przyznawał, że wyzwaniem dla niego będzie przygotowanie do świąt wielkanocnych (18 proc.), na co – według autorów raportu – może mieć wpływ drożejąca żywność. Głównie byli to mieszkańcy małych miast do 50 tys. osób (28 proc.). Na kolejnym miejscu znalazło się sfinansowanie wycieczki/wyjazdu własnego lub dziecka (16 proc.). Odpowiedź tę wybierali najczęściej 18-29 latkowie (40 proc.) i mieszkańcy wsi (22 proc.).

Według raportu 72 proc. osób przeznaczy bieżące dochody na sfinansowanie wiosennych wyzwań, a po oszczędności sięgnie 32 proc. badanych; 15 proc. wykorzysta do tego środki z dodatkowej pracy, premii lub trzynastki, a 13 proc. „wspomoże się produktem bankowym”.

Zgodnie z raportem po kredyt gotówkowy Polacy byliby skłonni sięgnąć najczęściej przy realizacji wiosennego remontu domu lub mieszkania (29 proc.). W następnej kolejności byłyby to inwestycja w samochód w formie naprawy lub zakupu nowego pojazdu (16 proc.) oraz zakup wyposażenia, np. sprzętu RTV/AGD, wymiana mebli (11 proc.).

Masowe odchudzanie

Aż połowa Polaków mieszkających w miastach ograniczyła wydatki na jedzenie z powodu inflacji. Jedna trzecia Polaków deklaruje też, że od czasu pandemii odżywia się zdrowiej.

Z badania, z którego wnioski opublikowano w raporcie pt.: „Nawyki zdrowotne i żywieniowe Polaków w czasach wielkiej inflacji – RAPORT 2023 – MyBestPharm”, wynika też, że 36 proc. badanych nie wprowadziło oszczędności w zakresie wydatków na jedzenie. Z kolei 14 proc. nie umie odpowiedzieć na to pytanie.

Najczęściej wydatki na żywność ograniczali mieszkańcy Wrocławia (61,8 proc. ograniczyło wydatki na jedzenie z powodu inflacji), Poznania (56,1 proc.) i Białegostoku (54,9 proc.). Wśród miast, które przekroczyły średnią krajową, znalazły się także: Bydgoszcz, Gdańsk, Łódź i Szczecin. Najmniejszy wpływ inflacji na wydatki na żywność zaobserwowano w Warszawie, gdzie do oszczędności zostało zmuszone 43,2 proc. mieszkańców, w Krakowie – 41,2 proc. oraz w Katowicach – zaledwie 31,1 proc.

Według danych GUS inflacja w styczniu 2023 r. wynosiła aż 17,2 proc. w stosunku do stycznia 2022 r. Oznacza to, że za te same towary w 2023 r. Polacy zapłacą średnio o 17,2 proc. więcej. Co więcej, inflacja wciąż rośnie w szybkim tempie.

Połowa respondentów badania stara się ograniczyć wydatki na jedzenie, pokazuje, jak ogromny wpływ ma inflacja na życie Polaków. Zmusza ona do oszczędności w tak podstawowej sferze, jaką są zakupy żywnościowe.

Kolejne pytanie, które zadano ankietowanym, dotyczyło miesięcznych wydatków na jedzenie. Okazało się, że 37,3 proc. respondentów poświęca na ten cel 1500–2000 zł w ciągu miesiąca, 21,4 proc. przeznacza miesięcznie na jedzenie 2001–3000 zł, a 19,4 proc. wydaje od 1001 do 1500 zł. Tylko 17,9 proc. zadeklarowało, że ich miesięczne wydatki na żywność mieszczą się w 1000 zł. Powyżej 3000 zł na jedzenie wydaje jedynie 4 proc. respondentów.

Oznacza to, że ponad 60 proc. Polaków przeznacza w miesiącu na żywność ponad 55 proc. pensji minimalnej (w styczniu 2023 r. wynosiła ona 2709 zł), wskazują autorzy raportu. W 2021 r. GUS oszacował, że przeciętny udział wydatków na jedzenie i napoje bezalkoholowe to w gospodarstwie domowym około 27 proc. całości miesięcznego budżetu. Najnowsze badanie wskazuje, że procent ten urósł w stosunku do poprzednich lat, czyli, że koszt artykułów spożywczych w dobie inflacji rośnie szybciej niż pensje.

Na zwyczaje zakupowe Polaków w ostatnich latach wpłynęła również pandemia. Aż jedna trzecia respondentów, tj. 33,7 proc., zadeklarowało, że podczas pandemii zaczęli odżywiać się zdrowiej, 20,7 proc. oceniło, że zaczęli jeść mniej, 32,6 proc. nie zmieniło swoich zwyczajów żywieniowych, a 13 proc. nie umie odpowiedzieć na to pytanie.

Z badania wynika, że najpopularniejszą dietą w Polsce jest dieta wegetariańska – stosuje ją około 21,5 proc. respondentów. Najwyższy odsetek wegetarian mieszka we Wrocławiu – aż 34 proc. Odsetek wegan w badaniu wyniósł 3,5 proc. Oznacza to, że aż 25 proc. respondentów nie je mięsa.

Zdaniem autorów opracowania wpisuje się to w ogólny trend rosnącej popularności wegetarianizmu. Jak pokazują dane GUS, spożycie mięsa w Polsce na mieszkańca systematycznie spada – w 2021 r. wynosiło 70,5 kg na mieszkańca, czyli mniej o 2,8 kg niż w 2020 r. Z jednej strony wynika to z dbałości o zdrowie, z drugiej – rosnącej świadomości w zakresie ekologii oraz praw zwierząt, oceniają autorzy publikacji.

Dietę odchudzającą stosuje 14,1 proc. badanych, a 37,2 proc. nie stosuje żadnej diety.

Blisko 40 proc. (39,3 proc.) Polaków regularnie przyjmuje suplementy diety i witaminy, 17,7 proc. robi to sporadycznie, a 43 proc. nie sięga po nie wcale. Suplementy i witaminy chętniej stosują kobiety – 49,5 proc. robi to regularnie, a 21 proc. czasami. Pośród mężczyzn niemal 60 proc. wcale nie stosuje suplementów. Taka różnica może wynikać z tego, że kobiety bardziej interesują się sprawami dotyczącymi zdrowia oraz urody, oceniają autorzy raportu.

W publikacji podano również, że nieco mniej niż połowa Polaków – 49 proc. – dobrze ocenia swój stan zdrowia, 35 proc. ocenia go średnio, a 16 proc. – źle. Wciąż aż 30,7 proc. pali wyroby tytoniowe, tylko 36,4 proc. Polaków ćwiczy regularnie (co piąty Polak w ogóle nie uprawia żadnego sportu), a 12,8 proc. Polaków nie poddaje się badaniom profilaktycznym.

Za działanie najważniejsze dla zdrowia Polacy uważają unikanie stresu – taką deklarację złożyło 32,5 proc. respondentów. Zdaniem autorów raportu taki wybór związany jest z faktem, że Polacy są bardzo zestresowanym narodem. Health Report z 2022 r. pokazuje na przykład, że Polacy na tle Europejczyków najczęściej czują się na granicy wypalenia. Z kolei raport Workforce View 2021 wskazuje na to, że raz w tygodniu silnego stresu w pracy doświadcza około 67 proc. Polaków, a codziennie – 22,15 proc.

Firmy nie płacą

Niemal co druga mikro-, mała i średnia firma przyznaje, że przynajmniej raz nie zapłaciła kontrahentom w terminie. Ponad połowa takich wskazań pochodzi od właścicieli firm handlowych i mikroprzedsiębiorstw zatrudniających do 9 osób.

W badaniu „Rzetelność w biznesie”, przeprowadzonym dla Rzetelnej Firmy współpracującej z Krajowych Rejestrem długów, 49 proc. przedsiębiorców reprezentujących mikro-, małe i średnie firmy zadeklarowało, że zdarzyło im się chociaż raz zapłacić kontrahentowi po terminie. Najwięcej takich wskazań pochodzi od właścicieli firm handlowych (56 proc.) i mikroprzedsiębiorstw zatrudniających do 9 osób (51 proc.). Płacenie po terminie jest powszechną praktyką – 37 proc. firm mówi, że zdarzyło im się to kilka razy bądź wielokrotnie.

Na przeciwległym biegunie są przedsiębiorstwa zapewniające o swojej uczciwości. Odsetek firm, które utrzymują, że nigdy nie zdarzyło im się zapłacić faktur po terminie, wynosi 46 proc., z czego najwięcej (48 proc.) stanowią firmy małe, zatrudniające od 10 do 49 pracowników. Pod względem branż taką rzetelność deklarują firmy budowlane i transportowe.

Według badania jeśli już zdarzy się opóźnienie w płatnościach, 90 proc. firm uprzedza o tym swojego kontrahenta lub rozmawia z nim na ten temat po fakcie. O komunikacji, która przyczynia się do budowania długotrwałych dobrych relacji, pamięta 64 proc. mikrofirm. Niemal co druga mała i średnia firma również nie zostawia partnera bez informacji. Takie zachowanie jest najczęstsze w branży budowlanej (76 proc.).

Z kolei co 10. mikro- i średnia firma nie powiadamia kontrahentów o tym, że nie ureguluje zapłaty. Najczęściej postępują tak przedsiębiorstwa z branży handlowej (17 proc.), produkcyjnej (13 proc.) i usługowej (11 proc.).

Prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, komentując wyniki badania, zwrócił uwagę, że dzięki otrzymaniu ostrzeżenia o możliwych opóźnieniach w płatnościach, firmy mają szansę np. dodatkowo zabezpieczyć swoją płynność finansową. „Jednym z głównych problemów wierzycieli jest bowiem to, że zwykle za późno dowiadują się o kłopotach swoich klientów: gdy tamci stają się niewypłacalni, albo gdy należności nie można już odzyskać” – zauważył. Zwrócił uwagę, że przedsiębiorcy powinni „samodzielne monitorować kondycję finansową klienta i reagować w porę na jego ewentualne trudności z terminowym regulowaniem zobowiązań”.

Badanych zapytano również, czy istnieją sytuacje, które usprawiedliwiają niezapłacenie kontrahentowi w terminie. Twierdząco odpowiedziało 44 proc. ankietowanych, z czego największy odsetek stanowią firmy małe (53 proc.). Przeciwnego zdania jest 27 proc. przedsiębiorców, głównie mikrofirm. Respondenci wskazali też okoliczności, które ich zdaniem uzasadniają wstrzymywanie zapłaty.

Katarzyna Starostka z Rzetelnej Firmy, działającej pod patronatem KRD zwróciła uwagę, że co druga ankietowana firma twierdzi, iż takim usprawiedliwieniem jest nieotrzymanie dokumentów stanowiących podstawę do zapłaty. Kolejne 42 proc. wskazuje na błędy w umowach, a 38 proc. na zastrzeżenia do jakości otrzymanych produktów lub usług.

Zdaniem przedsiębiorców istnieją też inne okoliczności, które uzasadniają niepłacenie klientom w terminie. Należą do nich: trudna sytuacja finansowa firmy (40 proc.), oczekiwanie na płatności ze strony klientów (36 proc.) czy nawet ogólna trudna sytuacja gospodarcza na rynku (31 proc.).

Wstrzymywanie płatności jest jedną z przyczyn zatorów płatniczych w polskiej gospodarce – powoduje utratę płynności finansowej, zadłużenie, a w konsekwencji nawet upadłość firm – podkreślił Adam Łącki. Według przytoczonych przez niego danych KRD 264,6 tys. przedsiębiorców ma 9 mld zł przeterminowanych zobowiązań finansowych.

pwr/pap

Redakcja

Poprzedni

Libkowa smuta

Następny

Borelioza w natarciu