List otwarty do Komitetu Noblowskiego w Sztokholmie
Czcigodny Komitecie,
Zbliża się dzień ogłoszenia tegorocznej Literackiej Nagrody Nobla. Kolejny wielki prozaik lub poeta otrzyma najważniejszy laur literacki na świecie. Wiem, że jest zbyt późno by zgłosić nowego kandydata do tegorocznej edycji. Śpieszę jednak uczynić to wobec perspektywy przyszłorocznej edycji Nagrody Literackiej Nobla. Jest nim wielki poeta polski Wojciech Wencel urodzony w 1972 toku.
Poezja Wojciecha Wencela nawiązuje do wielkiej tradycji polskiej poezji romantycznej, jest zarówno w warstwie formy jak i treści kontynuacją poezji wielkich polskich wieszczów, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego, Stanisława Wyspiańskiego czy Zbigniewa Herberta. Wielkość poezji Wencela wpisuje się też w pozycję współczesnej poezji polskiej, która w osobach Czesława Miłosza (1980) i Wisławy Szymborskiej (1996) została uhonorowana Literacką Nagrodą Nobla.
Wojciech Wencel uprawia poezję od lat, ale kulminacją jej wielkości jest poezja pisana pod wpływem tragicznego zdarzenia w najnowszych dziejach Polski – katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to rozbił się samolot z prezydentem RP i pozostałymi 95 osobami na pokładzie. W swojej poezji Wojciech Wencel często wraca do katastrofy smoleńskiej. W wierszu „Matka Boska Smoleńska” napisał: „mgła znowu szczątki walają się w błocie”, w innym – „W godzinę śmierci” – możemy przeczytać: „a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje, tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem”.
W nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku (noc po katastrofie smoleńskiej Wojciech Wencel chwycił za pióro i napisał wiersz „In hora mortis” („W godzinę śmierci”). Wiersz „In hora mortis” w całości brzmi tak: „Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi
tam tajemne biją źródła tryskają strumienie tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami ścieżka wiedzie przez Grób Pański – nie ma innej drogi trzeba się owiną w całun biały i czerwony gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę samoloty będą spadać za lub przez lotniskiem mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w plecy gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy a im bardziej bezsensowny swój zgon się wydaje tym gorętsze składaj dzięki, że jesteś Polakiem naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem, który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę”
To tylko jeden z wielu wierszy Wencla o katastrofie smoleńskiej. Wiosną 2014 roku ukazał się jego wiersz „Matka Boska Smoleńska”:
„Matka Boska Smoleńska”
Zakuliśmy Cię w zbroję z wotywnych ryngrafów
daliśmy miecz do ręki i tarczę z herbami
miałaś przed naszym wojskiem wyruszać do walki
jak urodzona w Litwie księżna z poematu
lecz Ty nie toczysz wojen choć twarz Ci ciemnieje
od tych klęsk których objąć rozumem nie sposób
w odległych galaktykach galilejskich oczu
co noc spadają gwiazdy – to nasze nadzieje
i znów mgła znowu szczątki walają się w błocie
sołdaci dzielą wszystko co da się spieniężyć
nie odmienisz nam losu nie pomścisz poległych
nawet czarnego pyłu nie zdmuchniesz z ich powiek
już dosyć – zamknij oczy zmęczone od ognia
i w pożarze historii pozostaw nas samych
niech na Twoim policzku zagoją się rany
i przestanie Ci ciążyć nieszczęsna korona
Ona milczy lecz z głębi katedry w Warszawie
z Krakowskiego Przedmieścia gdzie znicze migocą
spod krzyża naszych pragnień wieje żywe Słowo
niosąc ludziom wzgardzonym osiem błogosławieństw
i znów jesteśmy braćmi: wskrzeszeni grzesznicy
„cisi” „którzy się smucą” i „czystego serca”
żywą tkanką nabrzmiewa w wotywnej kaplicy
ikona polskiej duszy – Madonna Smoleńska
Na swoim koncie ma także wiersz „Pani Cogito”, tytułem nawiązujący do poezji wielkiego poprzednika Zbigniewa Herberta, który dedykował poległej 10 kwietnia 2010 roku Annie Walentynowicz, działaczce „Solidarności”.
„Pani Cogito” (fragment wiersza)
teraz śpisz, ale pilnują cię Judasze
co w tej ziemi zakopali wór srebrników
na monecie księżycowej pełnym blaskiem
świeci twój ateński profil: sprawiedliwość”
Przytoczone powyżej wiersze są tylko skromnym przykładem 25-letniej twórczości Wojciecha Wencla, poety wielokrotnie nagradzanego. Można na ich podstawie ocenić ich wspaniałą wersyfikację, rytmizację, metaforykę czy bogactwo poetyckiej polszczyzny. Nie ulega wątpliwości, że poezja Wojciecha Wencela nie tylko nawiązuje, ale wytrzymuje artystyczne porównanie z poezją wielkich Wieszczów polskich. Gdy w 1927 roku, podczas krakowskiego pogrzebu wielkiego poety polskiego, zmarłego w Paryżu Juliusza Słowackiego, inicjator tej uroczystości marszałek Józef Piłsudskich użył w stosunku do niego słów „bo królom był równy”, jako że trumna z prochami poety została umieszczona obok krypt królewskich. Jestem przekonany, że o Wojciechu Wenclu będzie można z pełnym przekonaniem powiedzieć kiedyś to samo: „Bo królom był równy”.
Poeta i krytyk Wojciech Kudyba napisał, że począwszy od zbioru „De profundis” – opublikowanego jesienią 2010 r. – w poezji Wencla dokonuje się „znamienny zwrot w stronę historii. Nie tej jednak, którą piszą zwycięzcy, zacierając ślady wyrządzonych krzywd. Wręcz przeciwnie: cały zbiór, zgodnie z podstawowym znaczeniem swego psalmicznego tytułu, jest wołaniem z głębokości doświadczenia granicznego. Pamięć, którą uruchamia autor, jest pamięcią traumatyczną. Kategoria poete maudit (poeta przeklęty) nabiera odtąd w odniesieniu do Wencla nowych znaczeń – staje się synonimem solidarności z ofiarami zbrodni. Poeta wyklęty staje się poetą wyklętych”.
Inny krytyk i poeta Paweł Kozioł ocenił, że zarówno „poezja, jak i eseistyka” Wencla „jednoznacznie wyraża katolicki światopogląd”. „Literaturę poeta traktuje zresztą jako służebną wobec wiary, czemu też wielokrotnie daje wyraz w eseistyce. Każda doskonała realizacja chrześcijańskiej wizji świata jest następstwem przyjęcia i zrozumienia Prawdy Objawionej. Klasycystyczna idea ładu traci w tym wypadku swój żałosny cudzysłów” – pisał Paweł Kozioł.
Dokonania poetyckie Wojciecha Wencela są tak wybitne, że aby zrobić dla nich ze wszechmiar zasłużone miejsce w kanonie obowiązkowych lektur szkolnych usunięto z niego autorów drugorzędnych, jak choćby Ryszarda Kapuścińskiego, a z rąk prezydenta Andrzeja Dudy odebrał poeta nagrodę Zasłużonego dla Polszczyzny. Co prawda Rada Języka Polskiego – co muszę z uczciwości odnotować – z profesorem Jerzym Bralczykiem na czele zgłosiła w tej sprawie votum separatum, ale prezydent jednak to zignorował i pomimo głosów sprzeciwu odznaczył Wojciecha Wencla. Wówczas prof. Bralczyk ocenił twórczość nagrodzonego poety jako „zaangażowaną politycznie” i „niewzbogacającą polszczyzny”. Jednak J. Bralczyk przynależy do kręgu łże-elit, którym głęboko patriotyczna postawa poety jest solą w oku.
W jednym z wrogich wartościom polskim portali internetowych zacytowano nauczycielkę języka polskiego, która określiła poezję Wojciecha Wencela jako „literacką katastrofę”. Polonistka stwierdziła, że „drażnią ją w jego poezji metafory i porównania, ani oryginalne, ani udane: patos, patos, patos. Jest Matka Boska Ostrobramska, Częstochowska a teraz Smoleńska… Smoleńsk nie jest miejscem kultu, to miejsce tragedii”.
Nie ulega jednak wątpliwości, że cytowana osoba jest niewątpliwie na pasku określonych kół, którym zależy na dyskredytacji poety, a co za tym idzie stojących za nim wartości.
Reasumując, potwierdzam zgłoszenie twórczości poetyckiej Wojciecha Wencela, Wieszcza Polskiego, do przyszłorocznej edycji Nagrody Nobla. Przyznanie tej nagrody wielkiemu polskiemu poecie-patriocie byłoby wspaniałym, symbolicznym ukoronowaniem obchodów 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę.
Panie i Panowie, przedstawiciele owej „zagubionej Europy”. Otwórzcie serca na natchniony mesjanizm Wielkiego Polskiego Poety. Zainwestujcie w Polskę, czyli w swoją lepszą przyszłość, w siłę i nadzieję, która wieje znad Wisły niczym Duch Święty.
Z poważaniem,
Krzysztof Lubczyński