1 grudnia 2024

loader

Czerwoni ludowcy

fot. Wikicommons

W kontekście inicjatywy ministra Czarnka o utworzeniu własnych (czytaj: pisowskich), uniwersytetów ludowych, warto wspomnieć nieco szerzej o ludziach, którzy najbardziej przyczynili się do popularyzacji tej idei w Polsce.

W 2022 roku minęło sto lat, od kiedy Ignacy Solarz powrócił z Danii i rozpoczął działalność na rzecz Uniwersytetów Ludowych, które prowadził i tworzył razem ze swoją żoną Zofią w niepodległej Polsce. Zofia i Ignacy Solarzowie byli zasłużonymi ludźmi dla polskiej kultury, sztuki, oświaty, a także znanym i zasłużonymi działaczami społecznymi, zasługującymi na upamiętnienie a ich idee warte popularyzacji. 

Z tej okazji zorganizowano seminarium w Muzeum Ruchu Ludowego, w marcu otwarto wystawę prac Solarzów na terenie Cytadeli – w Muzeum Niepodległości. Warto więc wspominać i pisać o tych zasłużonych postaciach w najnowszych dziejach Polski, inaczej pogubimy się w zamęcie kreowanych obecnie ideologii i wzmożonego patriotyzmu na pokaz, kiedy podstawowe pojęcia interpretowane są na nowo, na jakieś doraźne, najczęściej polityczne, potrzeby. Niestety dotyczy to w znacznym stopniu edukacji, jej reformowania i deformowania po to, by tworzyć jakieś kuriozalne programy wbrew ogólnoświatowym trendom, które Solarzowie proponowali już w czasach II RP. 

Wnieśli przez to istotny wkład w rozwój myśli edukacyjnej w Polsce i praktycznego znaczenia oświaty nie tylko młodzieży, ale całego społeczeństwa. Niewiele osób zdaje sprawę z tego, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku aż 65 proc. ludności Kongresówki (byłego zaboru rosyjskiego) nie umiało ani czytać ani pisać; w zaborze austriackim było to 31 proc. , zaś w pruskim tylko 4 proc. , bo tam już na początku XIX wieku wprowadzono obowiązek szkolny. W Europie gorzej było tylko w Rumunii, Bułgarii i Albanii. Dwudziestolecie międzywojenne to przede wszystkim bieda, przeludnienie i zacofanie wsi. Często słyszymy, że „przed wojną to była edukacja! To było wychowanie!”. Niestety dotyczyło to jedynie elit i wielkich miast. Po I wojnie światowej poziom dochodów z rolnictwa znacznie się obniżył, a w dodatku wielu obawiało się, że wraz z odzyskaniem niepodległości, w Polsce powróci pańszczyzna. Znaleźli się więc ludzie, którzy próbowali temu zaradzić i dostrzegli, że przyczyną tak ogromnych różnic jest nie tylko niski poziom edukacji, ale w zasadzie jej całkowity brak.

Idea szkół dla życia 

Dorobek Solarzów nie jest szeroko znany, a szkoda, bo idee, które wspierali i próbowali zaszczepić na grunt polski, są naprawdę warte uwagi i kontynuacji. Ich życie to głównie pasmo porażek, i choć wykształcili setki światłych obywateli, to przecież zaledwie kropla w morzu tego, czego dokonać zamierzali. Ponad sto lat temu, Ignacy Solarz, dostrzegając cywilizacyjną przepaść, jaka dzieliła społeczeństwo polskie od duńskiego, zauważył, że przyczyną tego jest powszechna i łatwo dostępna w tym kraju oświata, również dorosłych. Podjął się więc ambitnego zadania, aby ów duński system, oparty na ideach grundtvigowskich wspólnot i tzw. szkół dla życia, wdrożyć w Polsce. Wydawało się, że idee te, tak potrzebne dla podniesienia poziomu życia biednego i niewykształconego ludu, będą niezmiernie przydatne. 

Niestety, okazało się, że są to pomysły oparte na jakichś dziwnych wspólnotach, czyli nam obce, a nawet wrogie, co zauważyły władze II RP, i po niedługim czasie posądziły Solarza o szerzenie komunizmu, budowanie podejrzanych wspólnot i spółdzielni, czyli kołchozów. Po II wojnie światowej kontynuacji dzieł swojego męża podjęła się Zofia. Jednak szybko rozszyfrowano, że korzenie tych idei nie wywodzą się od Lenina czy Marksa, więc tolerowane być nie mogły. Apologeci dzisiejszych porządków, zwani też „patriotami”, Solarzową uważają – a jakże – za propagatorkę komunizmu (vide: wywiad z Pawłem Chojnackim, pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie, zatytułowany „Nagany za gwarę – góralszczyzna w PRL”. Zatem, aby ocenić dorobek Solarzów w miarę obiektywnie, należałoby skupić się na tym, co zamierzali, a więc brać przykład z tych, którym pomysły grundtvigowskiego systemu nauczania udało się zrealizować. 

Do tego namawia m.in. prof. UW Tadeusz Pilch – główny orędownik myśli Solarzów. Pisze też o tym Tomasz Maliszewski – doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, pracownik naukowo-dydaktyczny Akademii Pomorskiej w Słupsku. Szkoda tylko, że nie wszyscy ich poglądy podzielają. Jarosław Kalinowski, także wychowanek Zofii Solarzowej, dziś Europoseł, rzekł był na jednym z pierwszych swoich wyborczych wieców: „O przyszłości zdecydują nie zasoby węgla czy liczba hut, tylko poziom edukacji”. 

Należałoby dodać jedynie – edukacji permanentnej, na której polegają wszystkie kraje skandynawskie – dlatego wygrywają we wszelkich rankingach obejmujących ocenę jakości i satysfakcji z życia w danym kraju (PKB per capita, pomoc społeczna, szacowana długość życia w zdrowiu, poziom demokracji, hojności, wolność prasy itp.). Zaznaczmy, że nie ma to związku z zyskami z ropy, bo na czele listy znajduje się Finlandia, za nią Dania, Islandia i Szwecja. Sugeruję więc, aby listy proszalne o podzielenie się zyskami kierować raczej do tych krajów, albo Szwajcarii, czy Holandii, bo bogata w ropę Norwegia jest dopiero ósma, czyli daleko w tyle! Dla porównania- tenże sam ranking publikowany pod auspicjami ONZ przez Sustainable Development Solutions Network, plasuje Polskę na 48. Pozycji – o ponad 20 miejsc niżej niż jeszcze kilka lat temu.

Życiorysy obu tych postaci znajdziemy w internecie. Tu skupmy się na ich dorobku oraz ideach, które im przyświecały.

Oboje Solarzowie byli ludowcami, więc poza kręgami edukacji rolniczej, czy kultury ludowej, ich dokonania i twórczość pozostają mało znane. Jednak znajdziemy w nich przesłania dotyczące wartości ogólnoludzkich, przesiąknięte humanizmem, patriotyzmem i solidarnością społeczną. Ignacy Solarz to przede wszystkim pedagog i twórca polskiej koncepcji uniwersytetów ludowych, których idea wywodzi się z duńskiego systemu kształcenia dorosłych . Zainteresowanie tego typu szkolnictwem rozszerzyło się na kraje skandynawskie już w XIX wieku, odkąd poczęły się zmiany w postaci otwarcia się na nowe doświadczenia, potrzeby społeczne, na rozwój nauk, na oczekiwania i aspiracje kolejnych pokoleń młodzieży. 

Tymi właśnie ideami zafascynował się Ignacy Solarz, zarażając nimi również Zofię. Działalność Solarzów obejmowała głównie okres II Rzeczypospolitej. Niestety, już na początku wojny – w 1940 roku Ignacy, jako znany działacz społeczny, został aresztowany i zamordowany – miał wtedy 49 lat. Zofia Solarzowa w okresie II RP była także nauczycielką Uniwersytetów Ludowych i działaczką ruchu ludowego, mimo iż sama wywodziła się z innych niż chłopskie kręgów kulturowych. Po wojnie próbowała kontynuować dzieło Ignacego Solarza – z różnym skutkiem, ale dzięki determinacji udało Jej się zrealizować przynajmniej część swoich zamierzeń.

Ignacy Solarz wszedł do historii oświaty w Polsce jako twórca uniwersytetu ludowego – wszechnicy dla młodzieży wiejskiej. Stworzył placówkę, która odegrała rolę wzorca, źródła inspiracji i doświadczenia, potwierdzającego istnienie w ludzie polskim olbrzymich sił twórczych. Wprowadzić ludność wiejską do czynnej roli w nowej historii dla urzeczywistnienia dojrzałej, etycznej, zaradnej demokracji – to było naczelną ideą uniwersytetów ludowych. 

Wychowanie musi uchronić młodzież przed manipulacją polityczną, przed ubezwłasnowolnieniem, przed uleganiem modzie i konserwatywnym wzorcom. Edukacja w tych placówkach obejmowała zagadnienia społeczno-polityczne, rolnicze, gospodarcze, cywilizacyjne, związane z kulturą wsi, problemy ruchu ludowego i spółdzielczego, zagadnienia filozofii życia społecznego i indywidualnego, kwestie światopoglądu, moralności i obyczajowości. Solarz był aktywnym uczestnikiem walki o zmiany, jaką prowadzili chłopi. 

W swojej pracy wychowawczej głosił potrzebę upodmiotowienia młodzieży wiejskiej, uczynienia z niej ludzi zdolnych do podejmowania i racjonalnego rozwiązywania gospodarczych i kulturalnych problemów wsi, samowychowania i służenia wsi swoją wiedzą i doświadczeniem, godności, wiary w siebie, usamodzielnienia myśli i aktywowania sił społecznych wsi. W polskim ruchu ludowym dzieło i postać Ignacego Solarza jest przykładem zaangażowania ideowego i dojrzałości w rozumieniu i rozwiązywaniu problemów społecznych i oświatowych.

Osiągnięcia duńskie

Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości sytuacja rolników oraz wsi była trudna, tak było zresztą w całym okresie II RP. Polska wieś była przeludniona a dostęp do edukacji bardzo ograniczony. Występował „głód ziemi”, która dla 60 proc. mieszkańców kraju stanowiła jedyne źródło dochodu. To wszystko miało swój oddźwięk w postaci obaw przed powrotem starych porządków z czasów I RP, co dla chłopów było szczególnie demotywujące. Solarz świadom był wszystkich zaszłości historycznych, ale też znał z autopsji położenie chłopów w odzyskującej niepodległość Rzeczypospolitej. 

Będąc w Danii dostrzegł ogromne różnice w poziomie rozwoju, szczególnie ludności wiejskiej, której los w Polsce w porównaniu z duńską wyglądał tragicznie. Odwiedzając liczne tam szkoły ludowe zauważył, że chłopi są spragnieni wiedzy, a szczególnie przydatna okazuje się nauka dorosłych. I tak zainteresował się postacią Nikolaia Gruntviga.

Ignacy Solarz dostrzegając osiągnięcia duńskie, próbował je sto lat później wdrożyć w Polsce, ale niestety nie spotkał się z przychylnością ani władz, ani Kościoła. Do dziś poziom życia w krajach skandynawskich unaocznia sukcesy tamtych społeczeństw, ale też pokazuje, ku czemu zmierzali Solarzowie. 

Oczywiście odnotowali sukcesy – wykształcili setki światłych ludzi, jednak w zestawieniu ze skromną Danią, gdzie wykształcono całe społeczeństwo w duchu idei wspólnotowych, osiągnięcia polskie okazują się więcej niż marne! Nie umniejsza to pozytywnej roli, jaką odegrali Zofia i Ignacy Solarzowie w systemie oświaty dorosłych i kształcenia wiejskiej biedoty. 

Dlaczego zostali sami

Powstaje jednak pytanie: dlaczego na tym polu pozostali właściwie sami (poza garstką swoich wychowanków) i czy mogli zrobić więcej? Gdyby im się powiodło, w Polsce mielibyśmy społeczeństwo, nie tylko wiejskie, przygotowywane do roli współgospodarzy, na wzór wspólnot skandynawskich. Solarz stworzył placówkę, która mogła stać się świadectwem, że postęp społeczny zaczyna się najpierw w ludzkich marzeniach, wyobrażeniach i pojęciach, a swój realny wyraz znajduje w zaangażowaniu, w walce o sprawiedliwość, równość i wolność. Szansę na odrodzenie/wydźwignięcie ludu z bierności dostrzegał poprzez wychowanie i oświatę. 

Uniwersytety Ludowe miały stać się instytucjami oświatowymi i wychowawczymi przygotowującymi młodzież do wejścia do kultury narodowej w charakterze czynnika ożywiającego jej rozwój. Solarz odwoływał się też do „ambicji twórczej” chłopa, do jego pragnienia bycia pełnoprawnym partnerem. Był przeświadczony, że czasy, w których żył, stwarzały szansę na budowanie nowych, lepszych warunków życia i pracy, odrzucenie przestarzałych struktur i wyzwolenie się z konserwatywnego bagażu doświadczeń.

Trudno dziś mówić o kontynuowaniu czy rozwijaniu przez współczesne pokolenia, zapoczątkowanych przed laty wartościowych wzorców pracy oświatowej na rzecz edukacji mieszkańców wsi, bowiem w warunkach polskich w tej dziedzinie niewiele zbudowano. Współcześni nie mogą skorzystać z idei głoszonych i realizowanych przez Solarzów; ich działalność pozostaje mało znana, a ostatnio nawet niemile widziana, bo utożsamiana z ideami bliskimi wspólnotom komunizmu, czego liczne przykłady napotykamy w obecnych czasach. 

Zdarzają się też opinie pozytywne, w których podkreśla się o ich wytrwałości, zaradności, poleganiu na własnych siłach, samokształceniu, pracy społecznej itp. Aby te idee nie pozostały tylko „martwą kartą historii”, w społeczeństwie musiałyby się zmienić nie tylko formy edukacji, ale przede wszystkim mentalność na kształt tego, co obserwujemy w krajach skandynawskich, i co ma wpływ na poziom demokracji i warunki, w jakich te społeczeństwa żyją. 

Każdy, kto się im przyjrzał, łatwo zauważy ich wysoki poziom społecznej odpowiedzialności i ludzkiej solidarności; to w tych krajach kultywuje się podstawowe wartości ludowe, ale też chrześcijańskie, z których rozumieniem w Polsce jest niestety kłopot.

Tradycja szkół solarzowych co prawda nie zginęła razem z II Rzeczpospolitą, ale też nie odrodziła się w czasach powojennych, w kształcie takim, jakim chcieli widzieć ją Solarzowie. Powołany w 1945 roku przez Zofię Solarzową uniwersytet w Brusie został zlikwidowany z dnia na dzień, po dwóch latach funkcjonowania, bo powojenne władze szybko dostrzegły zagrożenia ideologiczne stamtąd płynące. 

Także przekonanie o nieprzydatności przedwojennych koncepcji pracy oświatowej do nowej rzeczywistości społecznej doprowadziło do marginalizacji lub likwidacji tych „przestarzałych” instytucji edukacyjnych. Nie sprzyjał im też zarzut hołdowania ideologii agrarystycznej, bo kolidował z budowaniem sojuszu robotniczo-chłopskiego. Poglądy pedagogiczne twórcy polskich UL uległy zapomnieniu, jednak mimo braku politycznych akceptacji, nazwisko Solarza należy do rzędu tych, które stanowią doniosły fakt społeczno-historyczny. Solarz wychował osobiście kilkuset zaledwie uczestników, ale wzory poszły w masy młodzieży, więc warto je odnawiać i naśladować, aby wzorem ideologii Solarza dostrzegać w edukacji swoistą misję wychowawczą.

Niektóre z idei Ignacego Solarza okazały się inspirujące na fali zrywu solidarnościowego lat 80. ub. wieku, kiedy eksponowano wychowanie dla demokracji i upodmiotowienia uczestników procesu edukacyjnego, rozwoju kompetencji obywatelskich w demokratyzującej się – jak wówczas liczono – ojczyźnie. Wydawało się oczywiste, że nastąpi powrót do znanych z historii zasad wychowania i edukacji. 

Niestety, najnowsze zmiany podążają w kierunku przeciwnym; nie musimy już korzystać z wzorców światowych, co proponował m.in. Solarz, bo mamy swoje, najlepsze, najbardziej patriotyczne, narodowe! Aktualnie istniejące Towarzystwo Uniwersytetów Ludowych podejmuje pozytywne działania, ale przy braku szerszego wsparcia władz, nie tylko finansowego, nie wróżą one powodzenia. Koncepcje oświatowe Solarzów mogłyby stać się inspirujące, bo są uniwersalne. Przytoczmy niektóre z nich w brzmieniu takim, w jakim sformułował je Ignacy Solarz:

1. Celem edukacji dorosłych jest pełne uczestnictwo wszystkich członków społeczeństwa w społeczeństwie obywatelskim.

2. Bycie pedagogiem/oświatowcem jest nie tylko zawodem, ale też pasją i powołaniem

3. Zawsze istnieje konieczność zadbania o pełne upodmiotowienie wychowanka/uczestnika zajęć

4. Placówka/organizacja oświatowa zawsze powinna współpracować ze środowiskiem lokalnym

5. Twórcze czerpanie inspiracji ze światowego dorobku edukacji ma sens.

Koncepcje te wydają się potrzebne także dziś, bo „szkoły dla życia” to pomoc człowiekowi myślącemu, aby znalazł swego istnienia cel i własną ku niemu drogę, aby wydobył z siebie możliwości twórcze. Sposób podejścia Solarza do możliwości czerpania z zagranicznych innowacji pedagogicznych można by uznać za wzorcowy. Warto pamiętać o tym dziś, jako przykład postępowania w każdej dziedzinie, bo obserwując aktualne trendy, łatwo zauważyć, że wszystko wiemy najlepiej, więc wszelkie wzorce czy osiągnięcia innych nie są nam do niczego potrzebne!

Epopeja niezależnej demokratycznej oświaty

Po II wojnie światowej Zofia Solarzowa nie mogąc kontynuować nauki w formie uniwersytetów ludowych, zajęła się, a w zasadzie została skierowana na odcinek kultury ludowej. Tak trafiła do Białego Dunajca, gdzie spędziła kilkanaście lat. Ten okres jej działalności jest dobrze znany, lecz oceniany różnie. Aktualne oceny jej pobytu na Podhalu zmierzają do twierdzeń, że była „apologetką komunizmu” i zniszczyła kulturę pasterską – vide art.: „W obronie Solarzowej: Zielony Sztandar nr 2/2022, jako odpowiedź P. Chojnackiemu z IPN na jego ignoranckie i niesprawiedliwe oceny działalności Solarzowej w Białym Dunajcu.

Dalsze losy Zofii Solarzowej to w zasadzie tułaczka po Polsce i próby odnalezienia swojego miejsca w ówczesnej rzeczywistości. Przy okazji organizowania obchodów rocznicy powstania Batalionów Chłopskich (BCH), trafiła do SGGW, gdzie w 1972 roku założyła ludowy zespół artystyczny Promni. Zespół ten istnieje do dziś i nosi imię swojej założycielki. 

Jest dobrym przykładem dorobku Zofii Solarzowej, jaki po sobie zostawiła, choć w ramach zmieniających się warunków, z ideami edukacji środowisk wiejskich ma on niewiele wspólnego. Nie umniejsza to roli, jaką odegrała Solarzowa w dziedzinie promowania kultury ludowej, tradycji a przede wszystkim kształtowania umiejętności współpracy w celu osiągania zamierzonych efektów. Koncerty zespołu Promni są zawsze ważnym wydarzeniem kulturalnym, a jego coroczne gale przyciągają mnóstwo widzów nie tylko ze środowisk wiejskich. Ludowy Zespół Artystyczny „PROMNI” im. Zofii Solarzowej jest reprezentacyjną grupą folklorystyczną i dumą Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. To właśnie Solarzowa zaproponowała nazwę zespołu: „PROMNI”, co według Jana Karłowicza oznacza: przedni, wyborni. Podkreślała swoim wychowankom, że pracując w grupie i jednocząc wysiłek, można osiągnąć wiele, więc przymioty, które przypisuje się pojęciu promni, mogą nabywać wszyscy.

Drugim przykładem dziedzictwa Solarzowej jest Zespół Pieśni i Tańca WICI działający w Chicago od 1972 r. Wici powstały, by promować polską kulturę zarówno wśród społeczności polskiej, jak i amerykańskiej. Od roku 1983 pozostają pod opieką Związku Narodowego Polskiego. Przekształcony obecnie w Teatr Pieśni i Tańca „Wici” od ponad 30 lat prowadzony jest przez Magdalenę Solarz – wnuczkę Zofii, która tę folklorystyczną grupę przekształciła w rzeczywistego ambasadora polskiej kultury w USA. W swoim repertuarze Wici prezentują tańce narodowe i ludowe pochodzące z wszystkich regionów Polski, oparte na autentycznych pieśniach i melodiach zbieranych i opracowywanych także przez Zofię Solarzową. 

Warto też wspomnieć, że WICI uczestniczą w przedstawieniach operowych jak np. Straszny Dwór, Halka, Dziadek do Orzechów, Jezioro Łabędzie, Baron Cygański , Zemsta Nietoperza. Partnerują też Polsko-Amerykańskiej Orkiestrze Symfonicznej im. J. Paderewskiego. Przedstawiając piękną kulturę polską, wzbogacają kulturę amerykańską o walory sztuki etnicznej prezentowanej na wysokim poziomie artystycznym. Zarówno Promni w Polsce, jak i Wici w Chicago to wybrane przykłady spuścizny Solarzów, z której możemy być dumni. Jest też niemało wychowanków, którzy do dziś są aktywnymi i prominentnymi postaciami życia kulturalnego, naukowego, biznesowego, czasami też politycznego w Polsce; w tym ostatnim przypadku, zaliczanymi raczej do „gorszego sortu”.

Działalność Solarzów to epopeja niezależnej demokratycznej oświaty ludowej – ludowej w znaczeniu orkanowym, grundtvigowskim, a nie PRL-owskim, kiedy pojęcie ludowości zostało całkowicie wypaczone i do dziś tak chyba częściowo rozumiane. Pozytywna ocena działalności Solarzów jak widać, wzbudza podejrzenia i niepokój każdej władzy. 

Mimo to warto pamiętać, że idee ludowości grundtvigowskiej, będące podstawą sukcesu społeczeństw skandynawskich, popularyzowane przez Ignacego Solarza, a potem Zofię, zasługują na pamięć szczególną, a nawet reaktywowanie, bo są ponadczasowe. 

Warto umieć rozróżnić autentyczny ruch ludowy od „ludowości socjalistycznej”, o której tyle słyszeliśmy w latach PRL-u, bo ta z demokracją i z ludowością nie miała nic wspólnego. Ustrój Polski Ludowej to przykład państwowego kapitalizmu, zaś ustrój demokratyczny , zwany w krajach skandynawskich także ludowym, mógłby być dla nas dobrym wzorcem do naśladowania, czyli korzystania z ich doświadczeń. Tak właśnie ruch ludowy rozumieli, współtworzyli, pracowali i o nim pisali Zofia i Ignacy Solarzowie,

Ireneusz Łazarski – absolwent SGGW, Uniwersytetu Gdańskiego oraz Georgetown University w Waszyngtonie, wiceprezes Stowarzyszenia Promni.

Ireneusz Łazarski

Poprzedni

Wojsko Polskie w Stanie Wojennym

Następny

Z Muskiem ślepą uliczką na Marsa – kto urządza naszą przyszłość?