W internecie krąży nagranie udostępnione najprawdopodobniej przez służby graniczne, na którym zaplątany w drut kolczasty człowiek wisi do góry nogami na płocie.
Prawica ma z tego powodu wielki ubaw, od byle trolla po prawackich polityków. Człowiek, uchodźca, ale nie biały, wisi, ale ubaw. Jakby był biały to chlebem i solą, ale jak nie-biały no to już nie. To jest chwila dla przypomnienia kilku kwestii. Po pierwsze, że kryzys na granicy się nie skończył i dalej mamy do czynienia z rasistowską selekcją. Po drugie, płot da się sforsować, o ile ma się do tego lepsze środki niż ten człowiek, który stał się źródłem radości prawactwa.
Po trzecie mamy faktycznie starcie cywilizacji, ale nie z jakąś „obcą cywilizacją, zagraniczną”, ale tu, w Polsce, w Europie. Starcie cywilizacji śmierci z cywilizacją życia. Mnie nie cieszy śmierć i cierpienie nawet wroga, a co dopiero uchodźców szukających pomocy. To, że różne szemrane typy w rodzaju przemytników, czy Łukaszenki żerują na tym cierpieniu nie zmienia faktu, że to cierpienie istnieje. I jeszcze nasi zwolennicy cywilizacji śmierci do tego cierpienia dokładają nowe.
Dla mnie to jest bolesna świadomość, że żyję również wśród takich ludzi. Dzisiaj mogą się cieszyć z cierpienia człowieka na płocie, a jutro będą się cieszyć z waszego cierpienia. Na tym polega bowiem ich cała ideologia, na radości pastwienia się nad słabszym i bezbronnym.
To jest moralna degeneracja.
WolneLewo.pl/WGK