Kazimierz Górski rzekł mawiać: „Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. Podobnie jest z wyborami, których nie sposób komentować przed ogłoszeniem wyników. Niemniej w meczu pomiędzy niemiecką chadecją (CDU-CSU) pod wodzą Angeli Merkel, a drużyną Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) do 75 minuty jest 3:0, a niemiecka centroprawica ciągle spycha socjaldemokratów do obrony i czwarta bramka wisi w powietrzu.
Merkel pokonała bowiem już trzech kandydatów na urząd kanclerza Republiki Federalnej Niemiec: Gerharda Schrödera w 2005, Franka-Waltera Steinmeiera w 2009, Peera Steinbrücka w 2013 roku. Nie jest jednak tak, że „bramki” Merkel padały po wyśmienitych akcjach. Były one raczej wynikiem własnych błędów SPD. Zaczynając od neoliberalnych reform Agendy 2010, poprzez wchodzenie w „Wielką Koalicję” z CDU-CSU, po zbytnie upodobnianie się socjaldemokratów do chadeków. Szczególnie ten ostatni proces było widać podczas debaty telewizyjnej między Angelą Merkel a Martinem Schulzem parę tygodni temu. Podczas wspomnianego starcia okazało się bowiem, że kandydat SPD na urząd kanclerza różni się od swojej konkurentki wyłącznie radykalizmem względem autorytarnych rządów w Turcji oraz innym spojrzeniem na rolę Niemiec w kryzysie uchodźczym. Obywatele RFN nie mogli dowiedzieć się jakich Niemiec chce SPD, jakiej gospodarki i społeczeństwa możemy spodziewać się za „czerwonych”, czym będzie różnić się rząd pod wodzą Schulza od dotychczasowej praktyki politycznej Merkel. W ostatnich latach SPD zabrakło bowiem odwagi na bycie partią populistyczną, która tchnęłaby nowe życie w tlący się spór polityczny w Niemczech – konflikt między przegranymi i wygranymi zjednoczenia Niemiec, globalistami i lokalistami, kosmopolitami i tymi przywiązanymi do swoich małych ojczyzn. SPD tak samo jak cała europejska socjaldemokracja powinna wyznaczać granice, których centroprawica nie byłaby w stanie przekroczy.
Płaca maksymalna, dochód gwarantowany, emerytura obywatelska to wyłącznie parę idei dyskutowanych na lewicy, z których powinni czerpać zarówno socjaldemokraci nad Sprewą, jak i nad Wisłą. Niemniej trzymajmy w nadchodzącą niedzielę kciuki za towarzyszki i towarzyszy z SPD! Oby przynajmniej udało się im strzelić honorową bramkę.