9 grudnia 2024

loader

Czy leci z nami pilot?

fot. unsplash

Polskę i Polaków czeka najcięższa jesień i zima po drugiej wojnie światowej. Premier uspokaja, że węgla nie zabraknie, ale problem w tym, że węgla już nie ma. W tym miejscu warto zapytać: czy jeszcze leci z nami pilot? 

Rząd chce dopłacić Polakom do zakupu węgla, tylko co zrobić skoro składy węglowe najczęściej świecą dziś pustkami? Co Polakom z tego, że będą dopłaty, skoro towaru brakuje? Media donoszą, że pisemne ostrzeżenie dotyczące sytuacji na rynku węgla szef rządu  otrzymał już 24 lutego od Anny Moskwy. Alarmować miał także wicepremier Jacek Sasin. „To wtedy pojawił się pomysł, by państwowe spółki zajęły się importem węgla z zagranicy. Ale polecenie takie Mateusz Morawiecki wydał kilka miesięcy później – 13 lipca” – czytamy w „DGP”. Co od lutego do lipca robił premier Morawiecki? Pewnie prowadził pod dywanem wojnę ze Zbigniewem Ziobro. Wojnę, która wszystkim odbija się czkawką. W skutek tych wewnątrz rządowych wojenek Polacy nie będą mieli ani środków z KPO, ani węgla. 

Nie ma wątpliwości, że problem z surowcami to wynik wojny w Ukrainie. Jednak zamiast zajmować się zabawą w stylu: „kto, kogo” mógł szef rządu już w lutym zlecić spółkom skarbu państwa zakupy, które zlecił dopiero w połowie lipca. Dziś media donoszą, że trwają „wściekłe” poszukiwania możliwości zdobycia węgla dla odbiorców indywidualnych. „Sytuacja jest fatalna. Spółki energetyczne i węglowe są kompletnie nieprzygotowane. Może zabraknąć 3-4 mln ton węgla, to połowa zapotrzebowania gospodarstw domowych” – powiedział DGP rozmówca z kancelarii premiera. Gdyby rząd zajął się sprawą w lutym dziś nie byłoby „wściekłych” poszukiwań. Jednak Morawiecki z Ziobrą toczyli wściekłą wojną o względy Jarosława Kaczyńskiego. 

Polska energetyka powinna opierać się na miksie OZE i energetyki jądrowej. PiS rzucał kłody pod nogi rozwojowi OZE, a elektrowni atomowej nie wybudował. Co więcej PiS szedł do władzy z hasłem rezygnacji z rosyjskiego węgla. Tymczasem zamiast embarga mieliśmy wzrost zakupów węgla z Rosji. Teraz mamy efekty tej polityki. W 2018 roku kupiliśmy z Rosji 20 mln ton węgla. W 2021 roku było to 8 mln ton. Teraz tego paliwa brakuje. Chociaż o tym, że Putin zaatakuje Ukrainę rząd dowiedział się od Amerykanów już w listopadzie 2021 roku. 

Premier Morawiecki i minister Sasin od tygodni zapewniają, że węgla w Polsce nie zabraknie. To już wtedy Polakom powinna się zapalić czerwona lampka, bo ze słowami ministra Sasina jest tak, że przeważnie sprawdzają się na odwrót. Tak było z wyborami kopertowymi, tak było z negocjacjami ws Turowa. Prezydent Duda zaś zapewniał, że zapas węgla wystarczy na 200 lat. Jak się okazało ani na 200 lat, ani na 10 lat. Nie wystarczy go nawet na pół roku. Węgla nie ma i nie będzie, ponieważ ostatnie miesiące rząd nie zrobił absolutnie nic, żeby go sprowadzić. Swoją drogą premier, podejmując spóźnioną decyzję, zobowiązującą państwowe spółki do zakupu surowca, przerzuca problem ze swojej połowy boiska na pole zajmowane przez ministra aktywów Sasina. Mamy do czynienia z wewnątrz pisowską rozgrywką, a problem jest poważny. Zimą Polacy mogą dzwonić zębami z zimna i ze złości, że zagłosowali na Zjednoczoną Prawicę, która im to zafundowała.

Apeluję do premiera oraz do ministrów Ziobro i Sasina, by wreszcie porzucili piaskownicę i łopatki, przestali się kopać po kostkach i zajęli przyszłością Polaków. Najlepiej, zanim wszyscy zauważymy, że pilot dawno temu się katapultował.

Marcin Kulasek

Poprzedni

Kres liberalnej utopii

Następny

Lewica z prawicą przeciwko Tokarczuk?