Po letniej batalii o niezawisłe sądy Andrzej Duda jest na plusie. Traci Polska.
Przeprowadzone w połowie września badanie CBOS daje jednoznaczny wynik – prezydentowi Dudzie opłaciły się dwa weta: ustawy o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. Od czerwca jego urząd zyskał 14 punktów procentowych. Dzisiaj działalność Prezydenta RP dobrze ocenia aż 68 proc. Polaków.
Dla Jarosława Kaczyńskiego tak dobra ocena prezydentury Dudy jest z pewnością solą w oku. Prezes doskonale pamięta, że jego brat, prezydent Lech Kaczyński, mógł liczyć na dobrą ocenę ze strony co najwyżej trzydziestu kilku procent społeczeństwa. Prezydent Duda ma dwa razy więcej! Znacznie więcej, niż wynosi sondażowe poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.
Odjazd prezydenta
„Oni po prostu odjechali! Co ważne, odjechali teraz, gdy jest szansa na prawdziwą niepodległość, gdy mamy tyle sukcesów” – tak Jacek Karnowski w tygodniku „Sieci” opisywał reakcję kierownictwa PiS na działania Pałacu Prezydenckiego. W tym samym wydaniu tygodnika, prezes Jarosław Kaczyński zadawał pytanie: „Czy Prezydent jest z nami?”.
Konsternacja w obozie władzy jest uzasadniona. Dotychczas największą „samodzielnością” wykazywał się minister Antoni Macierewicz. Pamiętamy, jak opornie szło wykreślanie z pierwszych stron gazet newsów z udziałem pupilka ministra obrony, Bartłomieja Misiewicza. Nawet po ostrej reprymendzie samego Prezesa. Zaś Andrzej Duda, bez mrugnięcia okiem – własnym podpisem – wielokrotnie autoryzował łamanie konstytucji. Dotyczące choćby ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego.
O prezydenckich wetach pisałem dwa miesiące temu na łamach Trybuny: „Należy mu się podziękowanie za pomoc, nawet w chwilowym powstrzymaniu destrukcji państwa w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego. Ale opozycji Duda nie wyręczy, w dążeniu do odsunięcia od władzy polityków PiS-u”.
Byli tacy, którzy łudzili się, że Pałac Prezydencki stanie się V kolumną w szeregach PiS-u. Teraz, gdy „nowe” projekty ustaw o SN i KRS znalazły się w Sejmie, przekonują się, że ich oczekiwania były mrzonką.
Królikowski – trafiony, zatopiony
Profesor Michał Królikowski, doradzający prezydentowi Dudzie w sprawach dotyczących sądownictwa, określił decyzję o wetach jako „genialną, mądrą i propaństwową”. Dodając, że w projektach PiS-u dotyczących Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa „nie było wizji instytucji”.
Po zaprezentowaniu „nowych” projektów ustaw przeszukałem internet. Byłem ciekaw komentarza profesora Królikowskiego. Jak ocenia projekty przygotowane przez prawników z kancelarii prezydenta. I w którym miejscu dostrzega ową „wizję instytucji”. Nic nie znalazłem – prócz informacji o zajętym koncie bankowym Królikowskiego. I deklaracji profesora, że nosi ze sobą szczoteczkę do zębów – na wypadek aresztowania. Jak widać chłopcy z PiS-u skończyli zabawę w wojnę. Zaczęli ją na serio. Dobry wróg, to martwy wróg. A przynajmniej za kratkami.
W ocenie większości komentatorów, również mojej, zaprezentowane przez prezydenta Dudę projekty ustaw o SN i KRS mają identyczny cel co poprzednie. Jedyną „wizją” PiS-u jest oczekiwanie, że uda się doprowadzić do tego, by sądy i sędziowie stali się „nasi”. Duda zaproponował nieco okrężną drogę, Ziobro chciał iść na skróty.
Ulga prezesa
Po prezentacji projektów Dudy, kierownictwo PiS-u odetchnęło z ulgą. „Jak tak ma wyglądać to wybijanie się na niepodległość, nie mamy nic przeciwko temu” – Gazeta Wyborcza cytuje ironiczne wypowiedzi, dochodzące z kręgów Prawa i Sprawiedliwości. A jeszcze kilka dni temu Jarosław Kaczyński mówił o „daleko idących różnicach zdań”. Zastanawiając się jednocześnie: „Czy da się je sprowadzić do jakiegoś wspólnego mianownika, który pozwoliłby posunąć sprawę reformy sądownictwa naprzód”.
Jaką „propozycję nie do odrzucenia” otrzymał prezydent Duda od Jarosława Kaczyńskiego? Prezes złożył ją zapewne osobiście, podczas spotkania z prezydentem w ubiegły piątek. Rozmowa odbyła się w cztery oczy i trudno będzie o wiarygodny przeciek. Być może stawką było referendum konstytucyjne. To autorska propozycja prezydenta Andrzeja Dudy. Chciałby, aby w referendum zorganizowanym w 2018 roku zapytano Polaków o oczekiwany kształt ustroju państwa. Dotychczas PiS nie zadeklarował jasno, czy zgodzi się na propozycję prezydenta.
Nie wykluczam też tego, co sugerowałem na łamach Trybuny dwa miesiące temu – możliwości zastosowania „bata” finansowego.
Bat na prezydenta
Budżet kancelarii Andrzeja Dudy to około 170 milionów złotych. Utrzymanie prezydenta i jego prawie 400 pracowników kosztuje podatników pół miliona złotych dziennie. Te gigantyczne pieniądze przyznaje prezydentowi Sejm, w zapisach budżetowych. Wrzesień to miesiąc, w którym rządowy projekt budżetu trafia do Sejmu.
Budżetowy „bat” Prawo i Sprawiedliwość już raz zastosowało – w odniesieniu do biura Rzecznika Praw Obywatelskich. W 2016 roku Sejm zmniejszył zaplanowane w budżecie wydatki dla RPO o 7 milionów złotych. Przeznaczając zaoszczędzone pieniądze dla Instytutu Pamięci Narodowej. Nie było to wielkim zaskoczeniem, gdyż Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, należy do notorycznych krytyków PiS-u. Swego czasu przymierzano się nawet do odwołania go przed upływem kadencji.
To zapewne przypadkowy zbieg dat. Ale faktem jest, że projekt budżetu na rok 2018 został przyjęty przez rząd dopiero we wtorek. Dokładnie 24 godziny po tym, gdy prezydent Duda zdecydował się wywiesić „białą flagę” w batalii o niezawisłe sądy.
Nieobecny Schetyna
Komentatorzy zastanawiali się, dlaczego Grzegorz Schetyna nie przyjął zaproszenia na spotkanie konsultacyjne u prezydenta Dudy. To tylko pogłębiło schizofreniczny obraz tej partii, gdyż niedawno politycy PO zapewniali o woli współpracy z Pałacem Prezydenckim przy ustawach dotyczących sądów.
Odpowiedź o przyczynę absencji znajdujemy w wynikach badań CBOS. Okazuje się, że niemal połowa elektoratu Platformy Obywatelskiej (43 proc.) dobrze ocenia prezydenta Andrzeja Dudę, a tylko nieco więcej (52 proc.) – źle. Dla Schetyny to jasny sygnał, że jakakolwiek kooperacja z prezydentem może tylko zwiększyć sympatię elektoratu jego partii dla pisowskiego prezydenta.
W badaniu CBOS Sojusz Lewicy Demokratycznej nie pojawia się bezpośrednio. Jednak wśród respondentów o poglądach lewicowych, dobra ocena prezydentury Andrzeja Dudy jest jeszcze wyższa ni ż w przypadku PO. Aż 47 proc. osób o poglądach lewicowych dobrze ocenia działalność Andrzeja Dudy, 45 proc. – źle. Pół na pół. Tak więc i lewica ma lekcję do odrobienia. Z „zasług” prezydenta Andrzeja Dudy.
Trybunał za Trybunał
Prezydent Andrzej Duda jest współwinnym likwidacji niezależnego Trybunału Konstytucyjnego. Wbrew zapisom art. 126 Konstytucji, mówiącym, że „Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji”, pozwolił na jej złamanie. To prezydent Duda budził się w środku nocy. By bezzwłocznie zaprzysiąc „dublerów” – bezprawnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent Andrzej Duda swoimi podpisami pod ustawami pozwolił na upolitycznienie prokuratury. To on jest współodpowiedzialny za niczym nieograniczoną władzę w prokuraturach, jaką dziś dysponuje jego dawny kolega, Zbigniew Ziobro.
Prezydent Andrzej Duda wetując dwie ustawy, nie zawahał się złożyć podpisu pod trzecią, ustawą o ustroju sądów powszechnych. Ta ustawa dała ministrowi sprawiedliwości możliwość odwoływania prezesów sądów. Bliska prezydentowi Dudzie była opozycjonistka, Zofia Romaszewska, strofowała w tym tygodniu ministra Ziobrę. Zachęcając, aby z posiadanych uprawnień do czystek w sądach korzystał śmielej.
Nie pamiętam żadnej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, w której uznałby za błąd podpis pod którąkolwiek z ustaw. Ale pamięć o jego działaniach musi pozostać. By kiedyś była możliwość zapłaty. Trybunał za Trybunał. Stanu za Konstytucyjny.
Senat wybierze
Jak mawiał niegdyś trener Kazimierz Górski, wszystko jest możliwe, dopóki piłka jest w grze. Teoretycznie dotyczy to nieuchwalonych jeszcze ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. Problem w tym, że „piłka” jest w posiadaniu tylko jednej drużyny. I łatwo przewidzieć rezultat końcowy.
Prezydent Duda zaproponował, aby członków Krajowej Rady Sądownictwa wybierano większością 3/5 w Sejmie. A w wypadku trudności w uzyskaniu takiej większości – co jest bardzo prawdopodobne – by każdy poseł miał jeden głos. To kuriozalna propozycja, rodząca wątpliwości konstytucjonalistów.
Skończy się na tym, że członków Krajowej Rady Sądowniczej będzie wybierał Senat. Wspominał już o tym marszałek Karczewski. Tam PiS ma 64 senatorów – większość ponad 3/5 izby. Wybiorą sobie sędziów, których chcą. Bo o to przecież chodzi.
Referendum konstytucyjne
Premier Włodzimierz Cimoszewicz, na spotkaniu we Wrocławiu, wyraził swoją negatywną opinię o zapowiedzianym przez prezydenta Dudę tak zwanym „referendum konsultacyjnym”, dotyczącym zmian w konstytucji. Zwrócił uwagę, że artykuł 235 Konstytucji, jasno precyzuje sprawę referendum konstytucyjnego. Powinno się ono odbywać, ale dopiero po uchwaleniu istotnych zmian w konstytucji przez Sejm i Senat. Jako referendum zatwierdzające – tak jak to było w roku 1997. Cimoszewicz sugerował, że jedyną akceptowalną reakcją na inicjatywę prezydenta może być bojkot referendum.
Również jestem zdania, że do zapowiedzianego przez prezydenta Dudę referendum należy podchodzić z dużą rezerwą. Trudno bowiem bez obaw powierzyć pisanie „nowej konstytucji” siłom politycznym, które, póki co, specjalizacją się w jej łamaniu.
Bez Konrada
Brak lewicy w Sejmie skutkuje tym, że jej głos jest słyszalny słabiej. Ale w sprawie oceny prezydentury Andrzeja Dudy musi być jednoznaczny. Nie może być poparcia dla tego prezydenta.
Wiem, że pokolenia Polaków wychowały się na dziełach Adama Mickiewicza. Że podziwiały Konrada Wallenroda. I sposób, w jaki prowadził Krzyżaków od porażki do porażki.
Andrzej Duda Wallenrodem nie jest. Nie był. I nie będzie. Jest jednym z wielu żołnierzy Jarosława Kaczyńskiego. I takim pozostanie. Może minionego lata zbyt mocno upajał się poczuciem własnej „wolności”. Ale już trzeźwieje.