8 listopada 2024

loader

„Dlaczego w Polsce nie ma silnych lewicowych mediów”

Lewicowym działaczom pytającym mnie podczas przeróżnych spotkań: „Dlaczego w Polsce nie ma silnych lewicowych mediów” – opowiadam taką historię najprawdziwszą.

W 1990 roku byłem w, czechosłowackiej jeszcze, Pradze. Robiłem tam wywiady z nowymi liderami czechosłowackiej lewicy dla nowej polskiej gazety „Trybuny”, dziecka dawnej „Trybuny Ludu”.
Robiłem je za resztki pieniędzy odziedziczonych przez „Trybunę” po zaskórniakach mamusi. Szczególnie zapamiętałem fragment rozmowy z ówczesnym wiceprzewodniczącym Komunistycznej Partii Czechosłowacji, obecnie Komunistyczna Partia Czech i Moraw. Gadaliśmy na klatce schodowej remontowanej wtedy praskiej kamienicy, przeznaczonej na przyszłą siedzibę partii. Z kronikarskiego obowiązku muszę przypomnieć, że wówczas czechosłowaccy komuniści stracili władzę w państwie i dodatkowo musieli oddać państwu cały swój partyjny majątek. Ponieważ nieszczęścia lubią mnożyć się, to poprzedniego dnia komuniści stracili też swoją dotychczasową gazetę „Rude Pravo”. Bo zespół redakcyjny postanowił uwłaszczyć się i wydawać własne „Pravo”.
– Co teraz zrobicie – pytałem czeskiego komunistę, gołego finansowo jak przysłowiowy święty turecki – przecież politycznie nie przeżyjecie bez własnej prasy.
– Założymy nową gazetę – odpowiedział mi niezrażony.
– Bez pieniędzy? – spytałem drwiąco.
– Mamy zdeklarowanych czterdzieści tysięcy członków – odparł mi – każdy z nich da po dziesięć koron miesięcznie. Czterysta tysięcy koron miesięcznie wystarczy na założenie gazety.
– Niemożliwe żeby miesięcznie, regularnie wam dawali – zdziwiłem się.
Wiedziałem przecież jak ciężko jest w Polsce zbierać jakąkolwiek składkę członkowską. A tam mają regularnie płacić partii skazanej przez wszystkie inne na bojkot polityczny, na wieczną opozycję.
– Dziesięć koron to dwa piwa – uświadomił mnie czeski kolega – nasi członkowie solidarnie odmówią sobie dwóch piw miesięcznie i dadzą nam na rozruch gazety. Przez rok, dwa.
– Będą ja mieć za darmo? – zapytałem.
– Dopiero w komunizmie będą gazety za darmo – pouczył mnie czeski kolega – swoją gazetę będą solidarnie kupować. Dlatego, że to będzie ich gazeta. A jak się już sprzedaż rozkręci i redakcja wzmocni się, to wtedy pomyślimy o zniżkach dla stałych prenumeratorów.
Wyjechałem z Pragi niewierzący. Nie wierzyłem, że ten plan im się powiedzie.
Po kilku miesiącach usłyszałem, że taka gazeta, czyli „Halo Noviny”, jednak powstała. Istnieje do dzisiaj. Ma ponad 50 tysięcy nakładu i wydania internetowe.
A skazywana w 1990 roku na polityczną śmierć Komunistyczna Partia Czech i Moraw ma obecnie ponad 100 tysięcy członków, 33 posłów, 2 senatorów i 3 euro deputowanych.
Dlatego słysząc dzisiaj z ust lewicowych działaczy jakże często padające na lewicy pytanie:„Dlaczego w Polsce nie ma silnych lewicowych mediów” zwykle też staram się zorientować, czy zadający publicznie to pytanie przeczytali ostatnią choćby „Trybunę”, albo „Przegląd”, „Fakty i Mity”, albo „Faktycznie”, czy może „Nie” kiedyś tam przeczytali? Czy znają z Internetu „Trybunę EU”, albo „Strajk EU”, czy kojarzą „Lewice24”?
I zbyt często mam wrażenie, że pytający, nawet członkinie i członkowie kierowniczych gremiów partii lewicowych, mają olbrzymie zaległości w lekturze lewicowych mediów. Podobnie nie czytają książek lewicowych autorów. I co najgorsze nie chcą ich kupować. Niechaj przynajmniej kupują. Książki to nie piwo, nie mają terminu ważności.
Jestem lewicowym autorem i doskonale wiem, że moi komercyjni wydawcy nie będą mnie swymi promocjami rozpieszczać. Zwłaszcza w czasach „Dobrej Zmiany”. Toteż staram się swe książki promować podczas spotkań, dyskusji, partyjnych konwencji. I nie raz słyszałem tam opinie lewicowych kolegów; czy nie wstyd mi, byłemu posłowi przecież, zamieniać się w „kramarza książek”?
Zapewne nie nabrałem odpowiedniego, politycznego szlachectwa, ale najbardziej wstyd mi, że ponad połowa Obywateli mojego kraju nie przeczytała w ciągu roku żadnej książki!
I boli mnie, że większość Obywateli RP książek nie kupuje.
Michał Syska redaktor naczelny „Trybuny EU” zaapelował właśnie do lewicowców w naszym kraju: „Lewicowe media są też zbyt małe, by ze sobą konkurować. Mogą za to – i powinny – wzajemnie się wspierać. W portalu Trybuna.eu bardzo chwalimy sobie współpracę z papierowym „Dziennikiem Trybuna”, która polega na wymianie tekstów i wzajemnej promocji (współdziałanie w tym drugim obszarze rozpoczęliśmy też z „Tygodnikiem Faktycznie”). Wszystkie te działania nie przyniosą jednak efektów bez zaangażowania czytelniczek i czytelników.
Dlatego do wszystkich zainteresowanych większą obecnością lewicowych treści w przestrzeni medialnej apelujemy: CZYTAJCIE, WSPIERAJCIE, UDOSTĘPNIAJCIE! A w przypadku papierowych gazet: KUPUJCIE! Przypomniał też, że siła obecnych prawicowych mediów stale rosła, bo czytelnik „Gazety Polskiej” kupował po trzy egzemplarze tygodnika: jeden dla siebie, drugi dla sąsiada, a trzeci zostawiał w poczekalni do lekarza. Niestety wielu naszych lewicowych działaczy uznało zapewne, że sfera lewicowych mediów przeskoczyła już do formacji komunistycznej. Sądzą, że media robią się za darmo i dlatego oczekują ich za darmo.
Nie pojmują, że w mediach lewicowych honoraria są teraz na poziomie feudalnego wyzysku, a redakcje żeby przeżyć, to wracają do wspólnoty pierwotnej.
A przecież tygodniowy wydatek na polską prasę lewicową, albo cena jednej lewicowej książki, to wydatek nie przekraczający ceny jednej flaszki wódki.
Po obu wyborach konsumenckich głowa może zaboleć, ale po lekturze boli trochę mądrzej.

trybuna.info

Poprzedni

Może był w szkole zbyt pilnym uczniem

Następny

Brecht w zamrażarce