10 grudnia 2024

loader

Dziękuję za oczy wszystkich zwierząt świata

Prawdę mówiąc przeczytanie tej książki w normalnym trybie, zdanie po zdaniu, strona po stronie, rozdział po rozdziale okazało się zadaniem ponad moje siły. Czytałem ją ze ściśniętym sercem, celowo trochę niestarannie, bo zbyt intensywna uwaga nazbyt bolała. Po prawdzie, przewidziałem to, nim zdecydowałem się w końcu do niej zajrzeć. Leżała na podorędziu, czekając na moją lekturę, a ja ten moment ciągle odkładałem. Ujmując rzecz możliwie najbardziej eufemistycznie, na los ludzi, w tym na los samego siebie jestem – na ogół – „średnio” wrażliwy. Nie jestem właścicielem jakiegoś supertkliwego serduszka. No cóż, tak już mam. Tymczasem zły los zwierząt działa na mnie straszliwie i każda powzięta informacja o krzywdzie wyrządzonej zwierzęciu wytrąca mnie z równowagi. Gdy usłyszę czy wyczytam o takiej w mediach, jedynym środkiem odrobinę łagodzącym ból jest przytulenie mojego rudego kundelka, który towarzyszy mi przez całą dobę. I prawdę mówiąc, kategoria szczęścia rozumianego jako stan samopoczucia życiowego jest mi z gruntu obca właśnie dlatego, że masowe cierpienia zwierząt zadawane im od tysiącleci przez ludzi nieustannie tkwią mi w tyle głowy. Dlatego muszę wyrazić ogromne uznanie autorowi „Dziękuję za świńskie oczy”, Dariuszowi Gzyrze, że kochając zwierzęta, będąc wrażliwym na ich los i pragnąc go choćby w jakimś stopniu poprawić, miał siłę i psychiczną odporność, żeby się z tym wszystkim jako autor skonfrontować. Ja bym nie dał rady. Ta książka opowiada o niezliczonych cierpieniach jakie ludzie od tysięcy lat zadają zwierzętom. Czynią to najczęściej, żeby zabite zwierzęta zeżreć, często też ze zwyczajnego, najoohydniejszego okrucieństwa. Bardzo często jedno i drugie idzie w parze. Gzyra w swojej właściwie naukowej rozprawie opatrzonej bogatymi przypisami ukazał to straszliwe pasmo ziemskiej egzystencji w najrozmaitszych płaszczyznach, w wymiarze relacji między ludźmi a zwierzętami, na płaszczyźnie kulturowej, religijnej, prawnej, politycznej, a także tej związanej z konsumpcją ciał zabitych zwierząt. Pokazuje też zabijanie zwierząt samo w sobie. „Dziękuję za świńskie oczy” to synteza, panorama holokaustu dokonywanego przez ludzi na zwierzętach. Są w tej straszliwie smutnej, przerażającej książce także kruche promyki nadziei, świadectwa bardzo powolnego postępu zmierzającego do poprawy losu zwierząt. Niektóre z nich, to zmiany w prawie i obyczajach, inne dzieją się w głowach myślicieli takich jak Peter Singer, autor „Wyzwolenia zwierząt” czy Jonathan Safran Foer („Zjadanie zwierząt”), proroków oby – lepszego być może losu zwierząt w przyszłości. Miliardom okrutnie skrzywdzonych zwierząt życia to nie przywróci, ale lepsze to niż nic, choć happy endu nie ma. Dlatego dziękuję Singerowi, Froerowi i Gzyrze za ich wielkie serca, umysły i grube skóry. Nie mogę polecić tej lektury jako źródła przyjemności czytania. Kto ma odporność, niech czyta, bo ta książka jest wybitna. Może choćby od jednej z takich lektur poprawi się los choć jednego zwierzaka.

 

Dariusz Gzyra – „Dziękuję za świńskie oczy”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2018, str. 428, ISBN 978-83-658-53-51-6

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Alkohol traktuje kobiety gorzej

Następny

Czekoladki dla prezesa

Zostaw komentarz