Specjaliści od mowy ciała tłumaczą w mediach jak politycy grają swoim ciałem niczego przy tym nie mówiąc. O czym świadczy ich sposób ubierania się, itp.. W dobie obrazkowych informacji te gesty stają się coraz ważniejsze.
Nie słowa lecz mowa ciała coraz częściej jest komentowana przez dziennikarzy. Nic dziwnego. TV przemawia do nas przede wszystkim obrazem i politycy posiedli tę wiedzę. Donald Trump kreuje się na dużego i brutalnego mężczyznę. Zbyt długi czerwony krawat kończy się w okolicy jego krocza, a powinien sięgać tylko do paska od spodni, co może sugerować, ze tam skumulowana jest jego siła (w kroczu). Czego on zresztą nie ukrywa. Brutalna męska uroda prezydenta jeszcze bardziej uwydatnia się przy pięknej i młodej małżonce (Piękna i bestia?).
Prezydent Trump lubi ściskać i przetrzymywać dłonie innych głów państw pokazując tym samym swoją samczą siłę. Należy to rozumieć także, że i jego kraj też jest silny. Młode samce wielu gatunków zwierząt siłują się ze sobą, bodą się i gryzą nawzajem, by pokazać kto jest silniejszy. Prezydent Trump szarpie dłonią swojego rozmówcy pokazując, że to on jest tu samcem alfa, choć wiadomo, że łamanie palców witającego się jest objawem złego zachowania i wychowania. Dodatkowo, duży Trump klepie protekcjonalnie po plecach polityków innych państw. Nie poklepał jednak Angeli Markel, do tego jeszcze się nie posunął. Pewnie też nie odważy się poklepać protekcjonalnie królowej brytyjskiej, bo kiedyś muszą się w końcu spotkać. Klepią się także po plecach inni politycy. Ale nie wszyscy. Np. prezes Kaczyński nikogo protekcjonalnie nie klepie, a mógłby. Niechcący, zamiast po plecach, mógłby poklepać np. wysokiego Gowina po pośladkach i od razu wydźwięk takiego klapania byłby zupełnie inny.
Prezydent Putin i Trump zawsze siadają z szeroko rozstawionymi nogami co ma sugerować pewność siebie. Generalnie dają znać że są facetami z cojones (po hiszpańsku: jaja). Nie wygląda to estetycznie, ale nie o to tu chodzi. I tak można by jeszcze wymienić wiele sygnałów słanych przez polityków do społeczeństwa. Słowa w dzisiejszej polityce znaczą mniej niż przed laty. Tolerujemy kłamstwa polityków. Oni sami okłamanie kogoś często uznają za sukces lub, co najmniej, za rzecz normalną. Oto wszyscy wielcy z PiS twierdzili, że nie podwyższą podatków. Ale zmienili zdanie i włos im z głowy nie spadnie. Kłamstwo w polityce uznaliśmy za coś normalnego. Mowa ciała także pokazuje kiedy delikwent, coś nam obiecując, kłamie w żywe oczy.
Nieodkryte pozostaje jeszcze, co sobie myśli gość, któremu silniejszy polityk ugniata do bólu dłoń, a ten uśmiecha się przy tym i pewnie myśli sobie: ..jak się zaraz odwinę”… Ale do tego jeszcze nie dochodzi.