1 grudnia 2024

loader

Festiwal obietnic Donalda Tuska

fot. tusk / facebook

“Dwa razy obiecać, to jak raz dać” – mówił podczas kolacji w restauracji Sowa i Przyjaciele Radosław Sikorski, na co Rostowski odpowiedział mu w podobnym tonie: „Obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”. Po czym obaj wybuchnęli śmiechem.

Jacy my na lewicy jesteśmy naiwni. Siedzimy w jakiś biurach, zastanawiamy się, w jaki sposób budżetować kolejne pomysły, wyliczamy jak uczynić aby państwo było stać na ambitne wyborcze programy. Tymczasem gdy spojrzymy na Donalda Tuska, to widzimy, że od czasu Sowy i Przyjaciół, u liberałów nie zmieniło się nic. Okazuje się, że wystarczy wyjść na scenę, rzucić parę obietnic “z czapy” i można być spokojnym, że żaden wolny dziennikarz, z wolnych mediów nic nie zakwestionuje. 

No bo jak zadasz panu Donaldowi takie trudne pytanie (np. skąd wziąć na to pieniądze?), a premier nie będzie wiedział jak odpowiedzieć, to dopiero będzie ci głupio. Potem horda pisowska wygra wybory i wszystko będzie twoja wina. Więc siedzą potulnie te nasze dziennikarskie baranki, a pasterz przemawia. A wszystko to w imię obrony naszej demokracji. Bo demokracja to zwycięstwo naszych. A wszystko, co może potencjalnie być zwycięstwem nie-naszych, to jak wiadomo nie-demokracja.

Więc jako szuja (acz niepisowska), pozwoliłem dokonać czynu zakazanego i zliczyć koszt peowskich obietnic. Donald Tusk w ubiegłym tygodniu zapowiedział tzw. babciowe, czyli dodatek w wysokości 1500 zł dla kobiet, które po urlopie macierzyńskim (lub w jego trakcie) wrócą do pracy. Koszt dla budżetu – 14 mld zł. 

Tydzień wcześniej lider PO zapowiedział program dopłat do kredytów mieszkaniowych z zerowym oprocentowaniem. Jeśli przyjmiemy liczbę preferencyjnych kredytów 0 proc. na poziomie 155 tys., czyli taką, jaką zakłada rząd w ramach konkurencyjnego programu Bezpieczny Kredyt 2 proc., to łączny koszt propozycji lidera PO wyniesie około 45 mld zł. Na tym samym wydechu były premier obiecał dopłatę 600 zł dla najemców na koszty najmu mieszkania. To daje nam kolejne 8 mld zł. 

Na koniec przypomnijmy, że w kwietniu 2022 roku Donald Tusk zapowiedział 20-procentowe podwyżki dla pracowników budżetówki. Podwyżki miałyby kosztować budżet 30 mld złotych. Razem daje nam to 97 miliardów złotych rocznie. Czy to dużo? Budżet państwa na 2023 rok zakłada wydatki na poziomie 672,5 mld zł i dochody wynoszące 604,5 mld zł. co daje nam deficyt budżetowy na poziomie 68 mld zł.

Zwiększenie wydatków o tak wielką kwotę wymagałoby wprowadzenia uczciwszych danin i progresji podatkowej. Czyli czegoś, co Donald Tusk zwalczał latami jako premier. Czy obudził się w nim nagle lewicowiec, czy to kolejna odsłona hasła “dwa razy obiecać to jak raz dać”? Nie byłbym nadmiernym optymistą.

Michał Piękoś

Redaktor naczelny. Ukończył licencjat z filozofii na Uniwersytecie w St Andrews oraz magistrat z ekonomii na Regent’s University London. Po ukończeniu studiów pracował jako bankier korporacyjny i analityk ryzyka w City of London. Był zatrudniony w brytyjskiej firmie finansowej Xchanging oraz w japońskim banku Mizuho. Pracował między innymi jako redaktor MSN News w Berlinie oraz redaktor naczelny serwisu informacyjnego wPunkt. Współtworzył pierwszy w Polsce lewicowy podcast polityczny "Trójdzielnia". Interesuje się polityką USA i Ameryką Południową. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

Poprzedni

Jesień w krainie Jarząbków

Następny

Sukces wielu ojców i matek