20 września 2024

loader

Fidel. Dziadek wszystkich rewolucjonistów

Kiedy umarł stare kurwy i złodzieje z Miami radowały się jak dzieci. Bo wreszcie odszedł ten, który zniszczył ich starą, dobrą Kubę. Najwspanialszy burdel Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Ów burdel, zarządzany przez kolejnego posłusznego Waszyngtonowi dyktatora, „naszego skurwysyna”- wedle nomenklatury administracji Białego Domu, pragnęły wysadzić liczne pokolenia kubańskich patriotów i niepodległościowców. Marzących o wolnej, demokratycznej, braterskiej Kubie. Udało się jemu. Z pomocą brata i grona ideowych przyjaciół. Cieszyli się wtedy wszyscy patrioci i niepodległościowcy.
Fiesta skończyła się, kiedy komendanci przeforsowali reformę rolną, czyli rozdali chłopom ziemię latyfundystów. Co rozwścieczyło posiadaczy ziemskich i związaną z nimi inteligencje. Kiedy zamknięto kasyna i burdele, co doprowadziło do bezrobocia setek tysięcy pracowników sektora gastronomiczno-rozrywkowo-seksualnego. Wtedy, przychylna początkowo braciom Castro, administracja USA postanowiła zamienić brodatych komendantów na kolejnego, „naszego skurwysyna”.
Ale tym razem nie udało się, pomimo wieloletnich wysiłków CIA i milionów USD wydanych na liczne „tajne operacje”. Rewolucja trwała i, coraz bardziej antyamerykańska i proludowa, Kuba była na początku lat sześćdziesiątych niczym krewetka pomiędzy dwoma wielorybami. Zanurzona w morzu nowej, zimnej wojny między USA i ZSRR. Uciekając przed paszczą Waszyngtonu wpadła Kuba w „braterskie” uściski Kremla. Ale radzieckich partyjnych biurokratów i wojskowych nie pasjonowała kubańska niepodległość, ani ludowa rewolucja. Nęciła ich Kuba jako wielki, sąsiadujący z USA lotniskowiec i baza dla rakiet balistycznych. Uzbrajanie Kuby doprowadziło na jesieni 1962 roku do konfliktu USA – ZSRR. Grożącego wojną dwóch mocarstw, wtedy światową.
Na konflikcie USA-ZSRR najgorzej wyszła Kuba. USA ogłosiło jej blokadę ekonomiczną. Przez lata wywierały presję na swych sojuszników, aby oni też bojkotowali wszystko, co kubańskie. Nie wszyscy ulegali. I tak amerykańscy amatorzy kubańskich cygar jeździli po nie do Kanady i potem przemycali je niczym Polacy złote pierścionki z ZSRR.
ZSRR zepchnęło Kubę w „podziale pracy wspólnoty socjalistycznej” do roli producenta cukru i owoców cytrusowych. Do peryferii gospodarczej. Kubańczycy własnym wysiłkiem stworzyli nowoczesną medycynę, biotechnikę i sztukę rewolucji. Stąd, oprócz cukru eksportowanego do ZSRR, wysyłali za granicę, do Ameryki Południowej i Afryki, lekarzy, nauczycieli i zawodowych rewolucjonistów. Idee niepodległości od USA, egalitaryzmu, praw dla biedoty powędrowały wraz z nimi.
Rewolucja kubańska była inspiracją dla lewicowego chilijskiego prezydenta Salwadora Allende zamordowanego w 1973 roku przez juntę generała Augusto Pinocheta i późniejszych lewicowych prezydentów Brazylii, Wenezueli, Boliwii, Ekwadoru. Prezydent Boliwii Ewo Morales nazwał Fidela Castro „Dziadkiem wszystkich rewolucjonistów w Ameryce Łacińskiej”. I dlatego płakać będą po nim w wielu miastach Ameryki, Afryki i Azji. I w Europie też.
Śmierć Fidela Castro, który zaczynał jako rewolucjonista i wolnościowiec, a na starość został populistycznym dyktatorem, przyspieszy zmiany na Kubie. Poszukiwania nowego systemu politycznego, nowych gałęzi gospodarczych, nowego miejsca w światowej gospodarce. Ale historia nie cofnie się. Nowa Kuba do starej roli już nie wróci. Burdelem USA już nie będzie. Pomimo chwilowej radości i nadziei wielu starych kurew i złodziei z Miami.
I nie tylko stamtąd.

foto 2 na 2Fidel miał zawsze w Polsce wielu przyjaciół.

trybuna.info

Poprzedni

Powrót malwersanta

Następny

Zawieszą Johaug na 14 miesięcy