Miał szansę zostać mężem stanu, ale zachował się jak sprytny kaczystowski polityczny krętacz. Wystarczyło, że pan prezydent pokazał swoje propozycje reform w sądownictwie i pokładane w nim przez wielu prawicowych publicystów nadzieje prysły. Nadzieje na powstanie umiarkowanego, racjonalnego skrzydła w „Prawie i Sprawiedliwości”. Skrzydła reformatorskiego, a nie kontrrewolucyjnego. Pod patronatem pana prezydenta Andrzeja Dudy.
***
Czar prysnął, bo zaproponowane przez pana prezydenta Dudę zamiany w sądownictwie reformami nie są. To jedynie zwyczajna czystka kadrowa. Wywalenie dotychczasowych elit sędziowskich dokonywane pod chwytliwymi na prawicy hasłem „dekomunizacji”. Choć tak naprawdę większość przeznaczonych do wywalenia związanych jest z poprzednią koalicją rządzącą PO-PSL. Zostaną oni zastąpieni nowymi sędziami, już w pełni sympatyzującymi z kontrrewolucją kaczystowską.
***
Czym różnią się propozycje zaprezentowane w zeszły poniedziałek przez pana prezydenta Dudę od propozycji niedawno narzucanych przez parlamentarzystów PiS, propozycji zawetowanych przez pana prezydenta Dudę?
Otóż, w propozycjach zawetowanych władzę nad polskim sądownictwem przejmował pan minister sprawiedliwości i prokurator generalny upostaciowiony przez Zbigniewa Ziobrę. Po przyjęciu ich kaczyści kontrolowali by polskie sądownictwo, ale też pozbawili by wpływów na nie przez urząd prezydenta RP. Spychając tym pana prezydenta jeszcze bardziej do roli jedynie strażnika pałacowych żyrandoli.
***
Dlatego propozycje pana prezydenta przewidują również przejęcie kontroli nad polskim sadownictwem przez kaczystów, ale za zgodą i przy współpracy z panem prezydentem. Propozycje pana prezydenta wzmacniają urząd prezydenta RP. Kosztem władzy ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego.
***
Spór o kontrolę na sądownictwem ma kilka wymiarów. Jest konfliktem osobistym. Obecnego ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry z obecnym prezydentem RP Andrzejem Dudą. Ale też z byłym wiceministrem sprawiedliwości u ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w poprzednim rządzie PIS, w latach 2006 – 2007. To spór byłego ucznia Andrzeja z byłym mistrzem Zbigniewem.
***
To też aktualny spór Dudy i Ziobry o przyszłe przywództwo w PiS. Spór o sukcesję w PiS i w obozie polskiej narodowo-katolickiej prawicy po panu prezesie Jarosławie Kaczyńskim. Obaj politycy pretendujący do roli spadkobierców chcą przystąpić do przyszłej wojny posiadając jak największy zakres swej władzy. Posiadana przez któregoś z nich kontrola nad sądownictwem może okazać się decydującą w ostatecznej rozgrywce.
***
Jak używać służb prokuratorskich do bieżących rozgrywek politycznych właśnie pokazał panu prezydentowi Dudzie pan minister – prokurator generalny Ziobro. To z jego prokuratury wyciekły do opinii publicznej poufne informacje dyskwalifikujące moralnie prezydenckiego doradcę Michała Królikowskiego.
Podobne metody wobec współpracowników prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego stosują współpracownicy pana ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Takie intryganckie działania stały się codziennością na polskiej scenie politycznej. W Sejmie RP już mówi się, że skonfliktowani z prezydentem Dudą ministrowie, też skonfliktowanej z prezydentem pani premier Beaty Szydło, zaczęli stosować taktykę „brania zakładników” spośród ludzi pana prezydenta Dudy. Aby przestraszyć innych, zniechęcić polityków do wspierania obozu prezydenckiego.
***
Te personalne spory i intrygi stają się przy okazji sporem ustrojowym. Sporem o zakres władzy prezydenta RP, zakres kontroli ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego nad sądami. Sporem o zakres niezawisłości sadów w naszym kraju. Niestety, dotychczasowa praktyka polityczna obozu kaczystowskiego dowodzi, że najważniejsza jest wymiana kadr. Potem spór o to, kto będzie kontrolował sądy. Pojęcia niezawisłości sadów nie ma w kaczystowskiej doktrynie kontrrewolucji narodowo-katolickiej.
***
Zatem zapamiętajcie to wszyscy uważający dzisiaj, że ten spór was nie dotyczy. Że to rozgrywki w kaczystowskiej rodzinie. Za pięć, dziesięć lat każdy z nas może sadzić się o przysłowiową „miedzę” z sąsiadem. Jeśli ów sąsiad okaże się kaczystą, to każdy spor, zwłaszcza lokalny, będzie dla nie-kaczysty z góry przegrany.
***
Spór między „umiarkowanym” panem prezydentem a „radykałami” z PiS nie dotyczy też sporu o łamanie Konstytucji RP. Spór toczy się jedynie o to, jak Konstytucję RP złamać. Subtelnie, finezyjnie, co proponuje prezydent Duda, czy brutalnie, co proponują liderzy PiS. Tak się dzieje, bo wszyscy oni tej Konstytucji nie szanują i nie uznają. Chociaż i pan prezydent i państwo parlamentarzyści obejmując swoje mandaty składali przysięgi, że Konstytucji przestrzegać będą.
***
Ale kto by się w narodowo – katolickiej Polsce takim drobiazgiem, jak przysięga na konstytucję, przejmował.