W sobotę w Szczecinie doszło do historycznego wydarzenia. Z udziałem najwyższych władz kościelnych, partyjnych, państwowych i związkowych odsłonięto pomnik wybitnego aktora Jeana Paula Belmondo.
***
Młodszych Czytelników uświadamiam, że Belmondo jeszcze naście lat temu był aktorem powszechnie lubianym, zwłaszcza za kreacje w filmach: „Do utraty tchu”, „Szpicel”, „Szalony Piotruś”, „Człowiek z Rio”, czy „Podróż rozpieszczonego dziecka”. Był typem sympatycznego brzydala, kochanego przez liczne kobiety na całym świecie. Trochę takim jak redaktor, poseł, pisarz Piotr Gadzinowski.
***
Szczeciński pomnik Belmondo przedstawia nisko skanalizowanego mężczyznę w średnim wieku, ze znaczkiem NSZZ „Solidarność” w klapie marynarki. Ale „Solidarności” bez Wałęsy, wychodzącego ze szczecińskiej siedziby NSZZ „Solidarności” z pustymi rękami. Widać niczego tam nie załatwił.
To zrozumiałe, bo już od lat wspomniany związek zawodowy zajmuje się głownie załatwianiem korzyści dla swego kierownictwa i czasem też załatwianiem niektórych ludzi.
Na drodze maszerującego komedianta stoją kostki marmurowe symbolizujące osiadłą na laurach, uwłaszczoną na majątku „Solidarność. Blokują mu swobodny marsz. Z drugiej strony na wygładzonych kostkach można siadać bez obawy o bezpieczeństwo noszonej odzieży, czy też możliwość zarażenia się chorobami przenoszonymi poprzez używanie wspólnego ręcznika albo stosunek płciowy.
***
Stosunek Szczecinian do nowego pomnika jest niejednoznaczny. Wszystko zależy od postrzegania go. Ludzie widzący w nim jedynie francuskiego komedianta zwykle akceptują nową, wpisującą się w tkankę miejską postać.
Są też i tacy, którzy w tej postaci widzą paryskiego Dzwonnika z katedry Marii Panny, osoby zasłużonej dla powszechnego kościoła katolickiego. Wdzięcznego Polakom, że nauczyli go jeść widelcem jak tylko wstali z kolan.
„Flaczki” takie postrzeganie odrzucają. Wystarczy przecież dłużej na pomnikową postać popatrzeć aby dostrzec, że jest ona zdecydowanie za brzydka na monument wspomnianego Dzwonnika.
***
Ale w szczecińskich mediach, zwłaszcza tych prorządowych, od chwili poświecenia i odsłonięcia pomnika lansowana jest teza, iż ta ubrązowiona statua to pomnik byłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Znanej powszechnie ofiary wypadku lotniczego. Efektu polskiego bałaganu, zawiści, niekompetencji, lekceważenia procedur, słowem – totalnego tupolewizmu.
***
„Flaczki” nie zgadzają się z taką opinią mediów proreżimowych. Krzywdzącą wspomnianego byłego prezydenta RP. Przecież naocznie widać, że ta odlana postać, pokracznego kurdupla z twarzą pozbawioną jakichkolwiek śladów myślenia, nie może przypominać postaci zmarłego prezydenta. No chyba, że jest to zemsta totalnej opozycji na bracie okulałego, osłabionego pana prezesa Kaczyńskiego.
***
I zapewne „Flaczki” skończyłyby na wyrażeniu współczucia zmarłemu, że tak potworne szkaradztwa przypisuje się mu, gdyby nie kolejne, odsłaniane w naszej Polsce statuy, tablice, tabliczki, pomniczki i trawniczki. Wszystkie przynajmniej równie brzydkie i wszystkie poświęcone panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. W sumie jest już w Polsce ponad 140 takich, mniej lub bardziej szkaradnych monumencików poświęconych zmarłemu prezydentowi Kaczyńskiemu.
***
Ich kiczowata brzydota i mikrość odlewanych postaci kontrastują z wydłużająca się, z tygodnia na tydzień, listą zasług najgorzej ocenianego ze wszystkich byłych prezydentów III RP. Co ciekawe, im brzydszy jest poświęcany pomnik prezydenta Kaczyńskiego, tym dłuższa bywa lista jego „historycznych zasług” odczytywana podczas uroczystego poświęcenia.
***
„Flaczki” pamiętają prezydenturę i wcześniejsza działalność Lecha Kaczyńskiego, toteż ze zdumieniem dowiadują się o jego heroicznych, zwykle nieznanych do tej pory czynach. To on był bohaterem i demiurgiem studenckich protestów w marcu 1968 roku. To Lech Kaczyński zorganizował w 1976 roku Komitet Obrony Robotników. A w 1980 roku kierował robotniczymi strajkami w stoczni gdańskiej. Kierował z drugiego szeregu, bo zawsze był człowiekiem nad wyraz skromnym i nie pchał się po zaszczyty i ordery.
To Lech Kaczyński rzucił rycerską rękawicę rozpanoszonej w Polsce korupcji. To On wyzwolił Warszawę z komunistycznej niewoli. To On zatrzymał hordy ruskich tanków na rogatkach Tbilisi. Samą tylko swą obecnością. To On wybudował Muzeum Powstania Warszawskiego i gazoport w Świnoujściu. On zerwał z „pedagogiką wstydu” i bezwstydnie bronił godności Polski. Słowem; na każdym froncie, ruskim czy chińskim, zawsze zwyciężał ten Lech Kaczyński.
***
Zatem mamy już ponad 140 pomniczków-tabliczek-kapliczek poświęconych rodzącemu się kultowi „Najwybitniejszego Polaka XX i XXI wieku”. Mniej niż pomników papieża Jana Pawła II-go. Ale piewcy kultu Lecha Kaczyńskiego nie powiedzieli ostatniego słowa. Dwa lata, rok nawet, i to Lech Kaczyński zrzuci z podium papieża-Polaka. Zostanie on nie tylko pomnikowym liderem w naszym kraju, ale też Wielkim Patronem tworzącej się właśnie Wielkiej Polski. Tak jak tysiąc lat temu powstającemu państwu polskiego patronował zabity przez pogańskich Prusów święty Wojciech, tak teraz kreowany jest mit świętego Lecha rozszarpanego bombą termiczną przez pogańskich Rusów.
***
Oczywiście nowy Patron nie występuje jak zwykła ludzka persona tylko w jednej postaci. Zawsze gdzieś obok jest brat Jarosław. Mówimy Lech, myślimy Jarosław, mówimy Jarosław, myślimy Lech.
***
Ukoronowaniem programu Kaczyński+, czyli pomnik Lecha Kaczyńskiego wszędzie, będzie Centralny Port Komunikacyjny imienia „Solidarności”. Tej bez Wałęsy, za to z braćmi Kaczyńskimi. I nowo wybudowane miasto obok CPK. Też centralnie położone, czyli przyszła stolica Wielkiej, kaczyńskiej Polski. Trwają spory w zakonie PiS, czy nazwie się go Lechograd czy Jarosław Wielki.
***
Faraonowi budowano piramidy aby rozsławić imię wielkiego Egiptu i swoje też. Lud płacił podatki, dźwigał kamienie i cieszył się, że Egipt powstał z kolan. Masowo umierał z dumy bycia Egipcjaninem.