Niejasny przekaz PO
– Grzegorz Schetyna ma problem niejasności komunikatu, ponieważ miesiąc temu Platforma Obywatelska bardzo precyzyjnie stwierdziła, iż dobrze, że pan prezydent zawetował stawy o Krajowej Radzie Sądowniczej i Sądzie Najwyższym, w związku z tym na wszystkie konsultacje będziemy chodzić – mówił w programie „Tak czy Nie” przwodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty.
– Mamy do czynienia z taką sytuacją: raz 500+ jest dobre, raz złe; raz emigrantów trzeba przyjmować, raz trzeba wyrzucać; raz do prezydenta chodzimy, raz nie chodzimy. Przekaz PO jest niejasny – podkreślił lider SLD.
Czarzasty pytany, czy poszedłby na konsultacje do prezydenta w sprawie projektów ustaw zaprezentowanych przez Andrzeja Dudę, odparł: „poszedł bym i powiedział – panie prezydencie jest pan w błędzie. Konstytucji się nie łamie i jeżeli ustawa nie pasuje do ustawy zasadniczej, to się jej nie zmienia, tylko trzeba nie pisać ustawy, która jest niezgodna z konstytucją.”
12 lat
– A jak będziemy w sytuacji, w której coś złego popełnił działacz PiS-u, przyjaciel Zbyszka Ziobry, to ten sędzia lub sędzina właśnie mianowana przez tego Zbyszka, powie: obiektywność przede wszystkim? Nie, nie, nie – ocenił Włodzimierz Czarzasty zmiany w systemie sprawiedliwości przedstawione przez PiS.
Przewodniczący SLD w programie „Więc jak?” podkreślił, iż żadna z propozycji zmian w wymiarze sprawiedliwości, zarówno ta zawarta w już podpisanej przez prezydenta ustawie o sądach powszechnych, jak i projektach ustaw zaprezentowanych przez głowę państwa, nie przyspieszają pracy sądów. – Jak procesy trwały 12 lat, tak będą trwały 12 lat. A do tego , potencjalnie dodana zostanie tzw. skarga nadzwyczajna – dodał.
– Skarg idzie 2 mln, jesteśmy w stanie rozpatrzyć 10 dziennie, pomnóżmy to razy 30 dni, to jest 300 miesięcznie, oznacza to, że rozpatrujemy 3600 skarg rocznie – wyliczył Czarzasty.
Zażenowanie
– Zadaniem prezydenta jest ochrona konstytucji. Przysięgał na konstytucję, a dopuszcza jej łamanie – mówił na antenie radiowej Trójki były premier Leszek Miller.
– Prezydent definitywnie zarzucił możliwość pełnej emancypacji i rzucenia rękawicy PiS-owi. Po pobieżnym spojrzeniu na jego projekty widać wyraźnie, że najwięcej jest w nich Jarosława Kaczyńskiego, później samego pana prezydenta, a na końcu Zbigniewa Ziobry – zaznaczył Miller.
Prowadzący spytał gościa Trójki, jak były prezes Rady Ministrów mierzy te zależności. – Nie ma mikroskopu, przez który można to mierzyć. Pamiętam wcześniejsze projekty i rozmaite dyskusje. Główny konflikt jest na linii prezydent – minister Ziobro. Duża część energii legislacyjnej pana prezydenta była podyktowana chęcią, aby nie pozwolić uszczuplić swoich kompetencji, które chciał mu odebrać Zbigniew Ziobro – stwierdził Miller.
1512 godzin
63 dni czyli 1512 godzin. Na tyle czasu dostał Andrzej Duda mandat zaufania od społeczeństwa. A właściwie od tej części, która uwierzyła w to, że Adrian wyjdzie z przedpokoju, odrzuci w kąt długopis, jaki dostał od PIS i Kaczyńskiego i zacznie być prezydentem jeśli nie wszystkich Polaków, to większości z nich. Niestety, choć dla wielu z nas zgodnie z przypuszczeniami nie wykorzystał tego czasu. Gdy 25.09.2017r. w samo południe zaprezentował przed dziennikarzami swoje projekty ustaw o KRS i o SN wiedział, że są nie do zaakceptowania i równie sprzeczne z Konstytucją, jak te, które wcześniej sam zawetował. Dlatego nie zostały opublikowane na internetowej stronie prezydent.pl. Zostały tylko sfotografowane przez dziennikarzy i tylko w takiej formie krążyły w Internecie. Przedstawiając je Duda już się jąkał, zacinał i w swoim stylu powtarzał w kółko niektóre słowa. Później odegrał szopkę z tzw. konsultacjami w sprawie zmiany Konstytucji…
No cóż. Ja w lipcu wiele się nie spodziewałem po setach Dudy. Dla mnie było jasne, że to wszystko było po to aby uspokoić narastające społeczne niezadowolenie, aby stłumić ten żar, który na nowo udało się rozpalić. Tym cenniejszy był to żar, że tym razem protestach wzięły tez udział młode osoby. Jednak ani PIS ani ich posłannik czyli Andrzej Duda nie wzięli pod uwagę jednego. Że tym razem Ci, którzy w ten żar dmuchali nie odpuszczą – napisał na swoim blogu Robert Wagner.