15 listopada 2024

loader

„Habent sua fata belli” – w temacie aborcji

„Habent sua fata belli”  - w temacie aborcji

pro-odzyskajmy-prawo-do-aborcji-b-iext69975588

„Błyskotliwa obrona moralnego prawa do aborcji i aborcji jako działania na rzecz społecznego dobra, autorstwa znanej amerykańskiej poetki i feministki, wieloletniej felietonistki „The Nation”. W swojej książce Katha Pollitt pokazuje, że aborcja jest od zawsze popularnym i zwyczajnym elementem życia kobiet. Elementem, który powinien być akceptowany jako moralne prawo, mające pozytywne społeczne skutki.

W Pro Pollitt rozprawia się z pojmowaniem płodu jako osoby ludzkiej na wczesnym etapie, wskazuje na pierwszeństwo życia i zdrowia kobiety, tłumaczy, dlaczego przerwanie ciąży może nieść dobre skutki zarówno dla samych kobiet, jak i ich rodzin i całego społeczeństwa.
Już czas – twierdzi Pollitt – byśmy odzyskali prawo do życia kobiet i matek. Nasze wydanie książki zawiera dodatkowy rozdział poświęcony sytuacji w Polsce.
Odkąd w 1993 roku praktycznie zdelegalizowano w Polsce zabieg przerywania ciąży, słowo „aborcja” coraz częściej wypowiada się z wrogością, choć przecież poddała się jej co czwarta, a może nawet co trzecia, Polka. Nawet ci, którzy popierają prawo kobiet do aborcji, często zastrzegają, że „aborcja jest złem”, „bolesną decyzją”, czyniąc z procedury medycznej coś trudnego i przerażającego.
Aborcja przestaje być tym samym częścią zwykłego, codziennego życia, czymś całkowicie normalnym i potrzebnym, a staje się sprawą wstydliwą i ukrywaną.
A prawo do przerywania ciąży bywa coraz częściej odbierane nawet w tych przypadkach, na które pozwala restrykcyjna polska ustawa” – tak sześć lat temu edytor przedstawiał książkę amerykańskiej autorki Kathy Pollit.
Wracam po sześciu latach do tej książki w okolicznościach zgoła odmiennych, a ściśle biorąc – znacznie gorszych.
Gdy ją wtedy czytałem, to porównywałem sytuację Polek i Amerykanek. Obowiązujące wtedy w USA, od 1973 roku, prawo do aborcji na życzenie wydawało się nienaruszalne, a restrykcyjna polska ustawa ze stycznia 1993 roku, jaka na ironię nazywana „kompromisem”, ciągle jeszcze obowiązywała i mimo ataków katolickich fanatyków wydawało się, że to maksimum tego, co zdołają osiągnąć nawet w Polsce.
Po sześciu latach otrzymałem ponownie egzemplarz książki Pollit. Na stronie Krytyki Politycznej zasygnalizowano, że to jeden z ostatnich egzemplarzy, ze „śladami magazynowania”. Nim ostatnie egzemplarze „Prawa do aborcji” zdążyły się przeleżeć do lata 2021, prawa kobiet do aborcji w Polsce i USA uległy radykalnej redukcji.
Polska ustawa z 1993 roku okazała się nie być ostatnim słowem antyaborcyjnych fanatyków, bo 27 stycznia 2021 minimalne w swoim zakresie prawo do aborcji zostało radykalnie ograniczone do minimum (nie wiadomo jak długo to minimum prawne nie przetrwa).
Czytając tę książkę po raz pierwszy kilka lat temu nie spodziewałem się jednak, że nawet w ojczyźnie Kathy Pollit sytuacja ulegnie pogorszeniu, po tym, jak w rządzonych przez Republikanów stanach, wprowadzono restrykcyjne prawo antyaborcyjne, na podobieństwo polskiego. Czy spodziewała się tego Katha Pollit? Nie wiem, ale wiem, że walka o prawo kobiet do aborcji to mordercza kampania, która nie tylko nie słabnie, ale przybiera na sile. I nim książka Pollit zdążyła się porządnie zestarzeć i doznać skaleczeń od magazynowania, okazała się nieaktualna. Jak więc pisać książki o walce o prawo do aborcji, aby po kilku latach nie straciły na aktualności?
Okazuje się to trudne nie tylko w Polsce, ale nawet w USA, które w prawie do wolnej aborcji wyprzedziły o dwa lata nawet Francję (1975). Dlatego tym mocniej podpisuje się pod słowami Sławomira Sierakowskiego: „Prawo do aborcji, to mój problem. Czuję się trochę mniej obywatelem, trochę mniej wolny i trochę mniej bezpieczny, gdy połowie społeczeństwa odbiera się prawo do decydowania o sobie i swoim ciele”. Nic dodać, nic ująć.
Katha Pollit – „Prawo do aborcji”, wstęp Maria Czubaszek, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2021, str. 276, ISBN 978-83-64682759

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Jakie są pożytki z czytania o Anabazie?

Następny

Państwo PiS jako studnia czasu

Zostaw komentarz