9 grudnia 2024

loader

Hazelhardowy sposób na Polskę

Tytuł, oczywiście, nawiązuje do mojej najukochańszej książki Edmunda Niziurskiego „Sposób na Alcybiadesa”.

W książce tej Alcybiadesem jest nauczyciel historii, na którego sposób jest najtańszy i jedyny, na który stać bohaterów książki – uczniów I klasy liceum, mających trudności w nauce. Sposób sprzedaje kolega ze starszej klasy i ma polegać na uzyskiwaniu dobrych stopni bez marnowania czasu na wkuwanie. Sposób okazuje się bardzo prosty – uczniowie zaczynają interesować się historią przez szukanie jej śladów materialnych, a wiedza historyczna wchodzi im do głowy jakby mimochodem. Sukces na polu nauki historii promieniuje na inne przedmioty – fizykę, geografię, itd. Bohaterowie książki, a przy okazji nauczyciele, odnoszą pełen sukces.
Sposób, który „sprzedaję” poniżej, jest analogiczny do sposobu na Alcybiadesa. Zacznijmy od czegoś, na co nas stać, a pomyślność realizacji tego sposobu niech będzie początkiem prawdziwych „dobrych zmian”.
Alcybiadesem niech będzie polska nauka, która w chwili obecnej nie spełnia trzech podstawowych zadań:
1. Nie prowadzi do wdrażania nowych technologii (udane przedsięwzięcia na palcach jednej ręki można policzyć),
2. Nie rozsławia imienia Polski za granicą (np. nie mamy nagród Nobla),
3. Nie edukuje ludzi na odpowiednim poziomie (UJ i UW w piątej setce, a politechniki w ogóle poza klasyfikacją).
Chcielibyśmy skreślić wyrazy „nie” z tych trzech punktów. Nie jest jednak to takie proste i wymaga zmian nie tylko organizacyjnych, ale i mentalnych naukowców, polityków i przemysłowców. Od czegoś jednak trzeba zacząć, i to coś proponuję poniżej:
Przekażmy (jako suweren) program drugi publicznej telewizji Polskiej Naszej Akademii Nauk (PAN-owi) reprezentującej nie tylko instytuty, ale i wyższe uczelnie.
Co w takiej telewizji mogłoby się pojawić? Kilka przykładów:
• Czy są światy równoległe? Czy zjawiska kwantowe na to wskazują?
• Czy taki świat równoległy mógłby być zbudowany z czarnej materii?
• Czy będziemy mieli samochody na wodór? Czy jednak elektryczne?
• Czy kiedyś będziemy się teleportować?
• Czy w filmie „Gwiezdne wojny” naruszane są prawa fizyki?
• Czy będziemy żyć po 200 lat, a jeżeli tak, to od kiedy?
• Czy światła laserowe w nowych BMW i Audi to gadżet, czy wspaniałe rozwiązanie?
• Dlaczego mężczyźni mają coraz mniej plemników w spermie?
• Co jest źródłem naszej moralności?
• Jak religia wpływa na zachowanie jej wyznawców?
• Jak zmienia się psychika i fizjologia bitego (fizycznie i psychicznie) dziecka?
• Kto płaci za program 500+?
• Co jest przyszłością energetyki: wiatraki, geotermia, fotowoltaika, synteza termojądrowa, czy jednak gaz, ropa i węgiel?
• Jakie nowe laboratoria zbudowaliśmy za Fundusze Europejskie i co one nam dadzą?
• Czym ryzykujemy jedząc produkty z supermarketu?
• Jak to się stało, że nasz PKB wzrósł w ostatnich 25 latach znacznie bardziej, niż innych krajów europejskich?
Mógłbym tak wymieniać długo… Każdy z powyższych tematów to wieloodcinkowy serial, mogący być naprawdę frapujący. Kwestia tylko, żeby programy zrobić odpowiednio atrakcyjnie.
Co moglibyśmy wygrać?
1. Naukowcy dostaliby „marchewkę” motywującej ich do atrakcyjnego przedstawiania zaawansowanych technologii, problemów do rozwiązania, przyszłości i przeszłości. „Marchewką” byłyby wpływy z reklam, ale nie tylko.
2. Polscy (i nie tylko polscy, bo programy mogą mieć angielskie tłumaczenia) biznesmeni mogliby zostać natchnięci ideami, w jakie technologie warto inwestować.
3. Politycy zaczęliby się interesować tym, jak należy finansować badania naukowe.
4. Polski podatnik zrozumiałby, że warto głosować na partie, które mają wizję rozwoju edukacyjno-naukową Polski.
5. Polacy (młodzi i starzy) zaczęliby się zmieniać ze społeczeństwa nic nie rozumiejącego na społeczeństwo rozumiejące nieco więcej.
Czy PAN, gdyby Sejm przekazał mu TVP2, dałby sobie radę? Czy nowy naukowo-edukacyjny program chcieliby ludzie oglądać?
Wszystko zależy od atrakcyjności przekazu. Niestety, polscy naukowcy nie należą do showmanów, ale znam też wielu, którzy potrafią tak dowcipnie przedstawiać, na przykład, życie i śmierć kota Schroedingera, że mogliby zdobyć wręcz milionową widownię, a ich programy robiłyby furorę nie tylko w TVP2, ale i w telewizjach i Internecie na całym świecie. Zresztą zagadnienie bycia jednocześnie żywym i martwym, odwołanym i nieodwołanym, najedzonym i głodnym, itp., jest tak atrakcyjnym tematem do żartów, że kabaret Ani Mru-Mru mógłby pomóc.
Oczami duszy widzę jednak komentarze moich Kolegów-naukowców: „Bzdura jakaś, nikt w Polsce takich rzeczy nie chciałby oglądać”, albo: „Idiotyzm. Mamy zajęć po kilkanaście godzin na dobę, a tu jeszcze mielibyśmy programy telewizyjne robić. To wielka robota, wymagająca wielkich pieniędzy i wielkiego nakładu pracy. Nigdzie nikt takiej telewizji nie zrobił, ani nawet nie próbował zrobić”.
Oczywiście, ale wbrew pozorom, proponowana przeze mnie telewizja mogłaby prezentować fascynujące dyskusje, na tematy naprawdę kontrowersyjne, na przykład:
• Czy budowa polskiego synchrotronu za kilkaset milionów miała sens?
• Czy wyższa edukacja ma być dalej bezpłatna?
• Czy wydawanie kilku miliardów na religię z budżetu jest moralne?
• Czy spalanie drewna w elektrowniach węglowych powinno być uznawane za przestępstwo?
• Czy ograniczając uprawy GMO skazujemy miliony ludzi na śmierć głodową?
• Czy w aptekach powinno się sprzedawać leki homeopatyczne?
Nie wierzę, żeby Polaków tego rodzaju problemy nie interesowały. Interesują, tylko nikt nie ma odwagi w TVP, Polsacie, czy TVN rozpoczęcia prawdziwej dyskusji na takie tematy. Dużo łatwiej prowadzić debaty typu: „Pan X powiedział o panu, że jest pan idiotą. Co pan na to?”
Nauka wcale nie jest oderwana od naszego życia. Wręcz przeciwnie, potrzebujemy wszyscy mądrych opinii w najrozmaitszych sprawach, ale takowe mogą się pojawić tylko przez skonfrontowanie różnych opinii – nie tylko naukowców, ale i dziennikarzy, polityków, lekarzy, czy biznesmenów.
Oddanie jednego programu telewizyjnego polskim naukowcom świadczyłoby o prawdziwych zamiarach rządzących polityków, ponieważ taki program mógłby stać się naprawdę niezależnym medium, gdzie by szukano nie „jedynej słusznej prawdy”, tylko Prawdy wynikającej z logicznego rozumowania na bazie istniejącej wiedzy.
Wyobraźmy sobie też sytuację za 10 lat, że spotykamy Japończyka, który po przedstawieniu się sobie wykrzykuje: „Ju al flom Poland! Ju hew e glejt sajentifik telewizin. Aj hew sin meny of diz ploglams!” . Przyjemnie byłoby być dumnym z naszego kraju.

trybuna.info

Poprzedni

Młodzi ciągle bez mieszkań

Następny

Czas szeryfów