Zapowiadana i konsekwentnie realizowana przez prawicowy obóz rządzący „dobra zmiana” obejmuje także opracowanie nowej historii Polski, oczywiście na polityczne zamówienie. Wszystkie tuby propagandowe nieustannie, każdego niemal dnia, atakują świadomość historyczną Polaków na modłę partii sprawującej władzę. Twierdzą, że jest to konieczne w imię rzekomej prawdy historycznej.
Watahy speców od propagandy i ideologii, pseudożurnalistów i pseudohistoryków jednej słusznej opcji nieustannie przekonują polskie społeczeństwo o takiej potrzebie. Zapowiada się także opracowanie nowych podręczników historii dla wszystkich szkół. W tej niby debacie nie ma miejsca, nie dopuszcza się do głosu innych opcji, nie tylko lewicowych, ale także niezależnych historyków oraz tych, którzy historię traktują jako jedną z ważnych nauk i którzy w swych opracowaniach obiektywnie relacjonują wydarzenia polskie i międzynarodowe, uzasadniając ich uwarunkowania, i co ważne, ich przyczyny. W tych skrajnie prawicowych i konserwatywnych poglądach nie ma nawet cienia analiz porównawczych, np. zamach majowy w 1926 roku, a stan wojenny w 1981 roku.
Ideał bez skazy
Wódz narodu, komendant i marszałek to postać bez skazy i nie musiał, jak sam stwierdzał, tłumaczyć się przed narodem, przepraszać za dokonanie zamachu stanu, w którym zginęły 372. osoby i ponad 900 zostało rannych. Obozu dla przeciwników politycznych i procesu brzeskiego nie było. Nawet się nie wspomina o tym. Zupełna cisza. Nie wspomniał o tym pan prezydent z okazji 150. rocznicy urodzin marszałka. Na Zgromadzeniu Narodowym ocenił komendanta jako idealnego męża stanu i polityka, który w każdej sprawie działał zgodnie z polską racją stanu. Takim klasycznym, kłamliwym przykładem był też koncert styczniowy w całości relacjonowany w trójce telewizyjnej z Wrocławia. Oglądałem w całości. Pana marszałka pokazano jako idealnego człowieka, ojca, zbawcę, który Polskę uczynił państwem suwerennym i demokratycznym. A ta polska krew przelana z powodu obalenia rządu i prezydenta wybranych w demokratycznych wyborach? Ale, niestety, mówiono tylko o stanie wojennym, kopalni „Wujek” i zbrodniach komunistycznych. I tak nieustannie wciska się Polakom kłamstwa historyczne. Przypomnę jeszcze raz, że w zamachu majowym były 372. ofiary, w stanie wojennym 14, a nie sto, jak się głosi na użytek polityczny. Zbrodni w II RP nie było. Czyżby? Były także. A dyktatura „wodza narodu”, który obrażał posłów, przedstawicieli suwerena. A ponad tysiąc poległych robotników, ofiar zastrzelonych w manifestacjach przez policję i wojsko, m.in. w Krakowie, Łodzi, na Śląsku i na Kresach Wschodnich. Te zbrodnie dokonano na rozkaz władz II RP. Na ten temat cisza w polityce historycznej naszych władz, polityków i historyków, którzy codziennie komentują w sposób kłamliwy wydarzenia współczesne i te z czasów Polski Ludowej. Tak, były zbrodnie popełnione w imieniu tej władzy, ale i w II RP także popełniono ewidentne zbrodnie, jak np. wielu przeciwników komendanta było prześladowanych, a niektórzy odchodzili z tego świata w okolicznościach dotychczas niewyjaśnionych.
Kłamstwo o II RP
Dzisiaj politycy sprawujący urzędy państwowe mówią i piszą o II RP, że była ona krajem dobrobytu, wolności i demokracji. Jakie to kłamliwe i niemoralne, wręcz ahistoryczne. Przecież były miliony głodujących i blisko cztery tysiące więźniów politycznych. Tak było do tragicznego września 1939 roku, przez cały okres istnienia II RP. Zbudowano jeden Centralny Okręg Przemysłowy oraz Gdynię. To była kropla wody w morzu potrzeb społeczno-przemysłowych, ekonomicznych. Ówczesne potrzeby uprzemysłowienia kraju (piszą i mówią o tym ekonomiści) wymagały 50 takich okręgów. W Polsce Ludowej wybudowano ich kilkadziesiąt. Wszystko sprzedano obcym za grosze, jak w moim mieście, we Wrocławiu słynne Elwro. Tam produkowano polskie komputery. Wykupiono je za grosze, by wyeliminować konkurencję na rynku europejskim. Dziś nasza władza mówi, że był to wielki sukces w czasach powojennych. Publiczne środki masowego przekazu, szczególnie dziennik telewizyjny, robią wodę w głowach naszego społeczeństwa, gloryfikując partię rządzącą.
Skazane na klęskę
Te wszystkie kłamstwa serwowane w polityce historycznej, którą część Polaków akceptuje, w dłuższej perspektywie czasu muszą ponieść totalną klęskę, będą zweryfikowane przez wyborców. Przykładem może być faszyzm i rasizm niemiecki oraz inne systemy totalitarne, w tym komunizm, a raczej próby jego urzeczywistnienia. A tak naprawdę w żadnym kraju świata tego ustroju nie było. Wystarczy przeczytać niektóre opracowania naukowe z zakresu doktryn polityczno-ustrojowych, by się o tym przekonać i zrozumieć, jakie to istniały systemy ustrojowe także w Polsce. Podzielam pogląd, że w Polsce komunizmu nigdy nie było.
Wielkich dramatów narodowych i międzynarodowych, ich sprawców ukryć się nie dało. Pod dywan nie można było schować. Katyń, zagłada przez Niemców narodu żydowskiego, masowe ludobójstwa, mordy milionów istnień ludzkich, także mord wołyński dokonany przez nacjonalistów ukraińskich i wiele innych. Te fakty zostały szczegółowo udowodnione, mimo upływu lat od ich dokonania. Żadne kurtyny, kłamstwa propagandowo-historyczne, socjologiczne nie były w stanie ich ukryć, oraz ich sprawców. Nie pomogły nawet lasy sadzone na mogiłach niewinnych ludzi mordowanych z przyczyn politycznych i rasistowskich. Ich sprawcy, w większości zostali ukarani. Nie tylko przez historię, ale przez wieloletnie więzienia i karę najwyższą. Oczywiście, nie wszyscy. Wciąż tego nie czyni się wobec nacjonalistów ukraińskich, którzy wymordowali blisko dwieście tysięcy Polaków na Wołyniu. Co więcej, usprawiedliwia się ich, nadając ich imiona pomnikom, ulicom. Ich czyny traktuje się jako pozytywne tradycje tego narodu.
Wybiórcze milczenie
Wciąż wiele wydarzeń z czasów wojennych i Polski Ludowej opisuje się i ocenia fałszywie. Przykładem są m.in. żołnierze wyklęci, którzy oprócz dobrych uczynków, walki o niepodległość, popełnili również złe, mordując ludzi z innych formacji zbrojnych. Wiadomo, kim byli sprawcy mordu pod Borowem w 1943 roku na Lubelszczyźnie. Oddział NSZ podstępnie zamordował 21 partyzantów Gwardii Ludowej. Trwa milczenie o tej udokumentowanej i udowodnionej zbrodni. Milczy także IPN, rzekomy rzecznik prawdy historycznej. Robi się to, by uzasadnić konieczność opracowania nowej historii Polski, także Polaków oraz pokiereszowanie milionów ich życiorysów. Ale jednocześnie w każdym niemal programie telewizyjnym i innych środkach masowego przekazu, zawłaszczonych przez partię sprawującą władzę, pana prezesa, trwa nieustanne oskarżanie o „zbrodnie komunistyczne”. A były przecież także zbrodnie popełnione w imieniu II RP. I tu posłużę się przykładem z autopsji. W moim mieście rodzinnym, Sokołowie Podlaskim, 14-15-tysięcznym, powiatowym, w nocy jesienią 1943 roku zamordowano kilka osób. Wśród ofiar był ojciec mojego kolegi. Robiono to w ramach programu oczyszczania Polski z przeciwników politycznych. Czystki, likwidacja w wielu miejscowościach. Były to ofiary o różnych poglądach, lewicowych i demokratycznych.
Wróbel i słoń
A inne problemy narodowe o wymiarze międzynarodowym. Niemiecką okupację zamieniono na sowiecką – słyszymy często takie wypowiedzi polityków obecnej władzy. Takie poglądy głoszą nie tylko politycy PiS, ale i PO, także najwyżsi dostojnicy państwa, prezydent, premier. Panowie „dobrej zmiany” kłamią. Ta skala porównawcza, Niemcy i bolszewicy, to jakby wróbel i słoń. Są to opinie ludzi opętanych pasją nienawiści, zemsty politycznej. Wygłaszając takie pokraczne porównania, mają na uwadze napisanie nowej historii najnowszej, naszej, narodowej pod dyktando skrajnej i konserwatywnej prawicy. Ich wizja burzenia, likwidacji wszystkiego, co było przed nimi, nieważne, jakie było, dobre czy złe. Istotne jest to, co zgodne z ich wizjonerstwem.
„Uładnianie” nazizmu
Często wypowiada się słowa hitleryzm i nazizm. Te słowa mają ogromne znaczenie, kiedy oceniamy zakres zbrodni popełnionych w czasach II wojny światowej. Młode pokolenie Polaków nie zawsze kojarzy i rozumie skalę zbrodni popełnionych oczywiście przez Niemców. A przecież naród niemiecki miał wśród siebie Hitlera, ale i tysiące zbrodniarzy. Dlaczego nie mówi się, że to ten naród totalnie, masowo, przez wiele lat wspierał faszyzm wodza III Rzeszy. Moje pokolenie widziało i zna z autopsji, z jakim entuzjazmem Niemców była realizowana najbardziej ludobójcza polityka w historii narodów i państw. W planach przywódców były kolejne narody, oprócz Żydów także Słowianie mieli być likwidowani. Gdyby Niemcy wygrały wojnę, my, Polacy bylibyśmy tymi, którzy podzieliliby los Żydów. Groziła nam też zagłada w piecach krematoryjnych. Tylko niektórzy spełnialiby zadania jako niewolnicy, ale w jeszcze gorszych warunkach niż w minionych wiekach. Mieli oni stanowić armię robotników na rozległych terenach byłego Związku Radzieckiego. Narody tego ogromnego państwa czekał ten sam los co nas Polaków. Że tak się nie stało, to dzięki Armii Radzieckiej wspomaganej przez koalicjantów zachodnich, Amerykę i Anglię. Ten system, niby komunistyczny, ma też na sumieniu zbrodnie, ale nie takich rozmiarów jak faszyzm niemiecki. Nie ma jednak porównania z tym, co ma na swym koncie tzw. komunizm. Rasa panów, Niemców, miała zapanować nad światem. Takie były wizje tysięcy, nawet milionów fanatyków niemieckich, a ich przywódcą był Adolf Hitler, bestia, nie człowiek. On i wielu z jego zbrodniczego otoczenia nie ukrywali swoich ludobójczych planów, mówili o tym wprost, zaświadczają o tym dokumenty archiwalne i liczne obozy, zakłady uśmiercania ludzi. Taki system mogli stworzyć tylko ci nadludzie pozbawieni całkowicie człowieczeństwa. I nie można o tym zapominać. Trzeba wciąż przypominać kolejnym pokoleniom, by się ten antyczłowieczy, straszny koszmar nigdy już nie powtórzył.
Zgadzam się, że trzeba przebaczyć te zbrodnicze czyny dziadkom i pradziadkom dzisiejszego pokolenia Niemców. Ale mamy obowiązek moralny pamiętać o potwornej zbrodni Niemców. W imię prawdy o tym, co moje pokolenie przeżywało, pokolenie lat wojny z winy właśnie Niemców, naszych sąsiadów, a dziś sojuszników i przyjaciół.
Szeregowi mordercy
Żyją przecież dzieci wojny, oby ostatniej takiej wojny i każdej wojny. Właśnie te byłe dzieci, w tm ja, moja siostra i brat, znają ją, pamiętają, widzieli jak postępowali, nie tylko Hitler i jego współpracownicy, lecz większość Niemców. A Wehrmacht, żołnierze okupanta niemieckiego, ich administracja. Takich panów życia i śmierci jak niejaki Ernst Gramss, starosta powiatowy w moim mieście. Moje oczy widziały rozstrzeliwanych dziesiątkami zakładników. Hitler to główny strateg uśmiercania milionów, główny ludobójca, ale byli mordercy rejonowi, w gminach i powiatach okupowanych przez Niemców.
I jeszcze jeden z wielu przykładów o wykonaniu tylko rozkazów. Paśliśmy z kolegami krowy na łące naszych gospodarstw rolnych. Od torów kolejowych oddzielała nasze pastwiska tylko wąska droga polna. Na nasypie kolejowym rosły krzewy dzikiej róży i świerki, jeszcze młode, niskie. Po tych torach nocami, a najczęściej dniami, jechały transporty towarowe z małymi oknami z drutami kolczastymi. Widzieliśmy twarze ludzi przerażone z rozpaczy. Wiedzieli, że jadą do Treblinki, obozu zagłady Żydów odległego od naszego miasta około 20 km. Młodych pasażerów próbowano wyrzucać z myślą, że mogą się uratować od śmierci. Jak ich rodzicom i bliskim udawało się to robić, nie wiem. Każda taka próba ucieczki kończyła się niepowodzeniem. Żołnierze niemieccy, konwojenci tych transportów, siedzący w budkach wagonowych, nie dawali żadnych szans uciekającym. Grad pocisków ich gonił. Strzelano celnie ogniem krzyżowym, by ich zabić. (Trzeba przypomnieć, że teorią ras ludzkich zajmowała się dość liczna wataha „uczonych” Niemców, profesorów). A przecież nikt z oficerów nie kierował ogniem strzelających celnie morderców niemieckich. Robili to, strzelali, by zabić człowieka, Żyda lub Cygana. Trzeba ich zabijać, bo taka jest wola ojca narodu niemieckiego, ukochanego wodza. Inny jeszcze przykład mordowania ludzi rasy, którą należało zlikwidować.
Obrazy nie do wymazania
Naszą ulicą, Lipową, przez kilka dni przechodziły kolumny Żydów, naszych współmieszkańców żyjących tu od wieków, na stację kolejową. Z tej stacji kolejowej przewieziono 6 tysięcy Żydów do pobliskiej Treblinki. Stałem za matką, za płotem obok domu, w którym mieszkaliśmy. Ten pochód ludzi idących na zagładę, spalenie w piecach po uśmierceniu w komorach gazowych, jest bardzo zakodowany w mojej pamięci. Tego nie jestem w stanie zapomnieć. Był to wstrząsający widok dla nieletniego, miałem wtedy jedenaście lat. Niektórzy próbowali ratować się ucieczką, wybiegając z kolumny idących w kierunku furtek ogrodzonych domów z ogrodami. Też nie dano im żadnej szansy. Szybowały w ich stronę dziesiątki pocisków z automatów. Niektórzy mieszkańcy mówili, że strażnikami i likwidacją getta sokołowskiego zajmowali się Ukraińcy w mundurach niemieckich. W mieście rzeczywiście stacjonował batalion Ukraińców, tzw. służby pomocniczej z armii gen. Własowa, która poddała się Niemcom i walczyła później po stronie niemieckiej. Byli to oczywiście zdrajcy Armii Czerwonej (oficjalna nazwa do 1946 roku).
Widziałem też, jak na mojej ulicy i Węgrowskiej leżały ciała mordowanych Żydów, niektórzy jeszcze żyli, umierając w męczarniach przez kilka godzin. Najbardziej przeżywałem przez wiele tygodni śmierć Żydówki i jej niemowlęcia pod płotem zabudowań rolnika Ukasiewicza. Miałem koszmarne dni, bałem się wychodzić z domu. I ostatni przykład w tym miejscu. Wracam z krową z pastwiska. Słońce już gasło. Wieczór, letnia pora. Było jeszcze widno. Przechodzę z dużym strachem obok idącej pary żołnierzy, chyba oficera i pielęgniarki. Byli ze szpitala polowego, który mieścił się w budynku, gdzie do 1939 roku było gimnazjum księży salezjanów. W pewnej chwili wybiegła z pól na drogę młoda dziewczyna, Żydówka. Wyglądała przerażająco. Na jej nieszczęście biegła w kierunku zachodnim, nie wschodnim, gdzie były lasy, kilka kilometrów za miastem. I to ją zgubiło. Spotkała się z parą niemieckich morderców. Niemiec w mundurze żołnierza, nie wiem w jakim był stopniu, wyjął z kabury pistolet i strzelał. Słyszałem kilka strzałów. W pewnej chwili odwróciłem się za siebie. Żydówka rzuciła się na kolana przed parą kochanków. Cios nogą przewrócił ją. Padł kolejny strzał. Uciekałem z tego miejsca ile sił, poganiając krowę. Pozbawiono ją życia tylko dlatego, że była Żydówką, a jej mordercy Niemcami.
Takich przykładów było tysiące, nie tylko masowe mordy, lecz także pojedyncze polowanie na ludzkie życie. Z sześciu tysięcy mieszkańców Sokołowa Podlaskiego, Żydów, ocalało tylko kilka osób. Wrócili tuż po wojnie. Przeżyli tylko dlatego, że udało im się przemieszczać, uciekać za walczącą z Niemcami Armią Czerwoną. My, Polacy mieliśmy czekać na swoją kolejkę do pieców krematoryjnych. Oprawcy nie zdążyli, dzięki właśnie bolszewikom. Jest w naszym mieście kilka symboli mordu Polaków, rozstrzeliwanych zakładników za działania AK, a m.in. za próbę zamachu na mordercę starostę Ernsta Gramssa. Trzeba wciąż przypominać i pamiętać, że sprawcami największych zbrodni byli Niemcy, a nie twierdzić i ogłaszać z trybuny sejmu, że „jedna okupacja została zamieniona na inną”.
Hitleryzm, nazizm to słowa nie przez wszystkie pokolenia Polaków właściwie rozumiane, a zwłaszcza tych, którzy mieli szczęście urodzić się już po wojnie. Dlatego tak ważne jest rzetelne dokumentowanie naszej przeszłości, historii, w tym Wojska Polskiego, jego znaczącego wysiłku i krwi przelanej za Polskę w jej obecnym kształcie terytorialnym i narodowym. Ktoś już powiedział, że moje pokolenie ma gorzki przywilej wczesnego urodzenia, ciężar lat i dramatycznych wydarzeń.
Wymłotkowane wyzwolenie
No, niestety, niemal programowo odczytywanie naszej historii, życiorysów milionów Polaków ich wyborów jest nierzetelne, wręcz fałszywe. Kiereszuje się nasze życiorysy dla doraźnej polityki, zabarwiając konserwatywną i liberalną ideologią. Historia Wojska Polskiego, żołnierzy kilku pokoleń, Armii Ludowej, 1. i 2. Armii, ale także Gwardii Ludowej, jest również historią Polski, naszego państwa. A jakże wiele kłamstw, uników zawierają dotychczasowe podręczniki historii. Planuje się, mówi się o tym wyraźnie, dalsze fałszywe zmiany. Nawet skrótowy, informacyjny opis wydarzeń, w których był jedynie cień prawdy historycznej, chce się zastąpić historią gloryfikującą postacie kontrowersyjne, rzekomych bohaterów narodowych, tych, którzy popełniali przestępstwa w imieniu władz państwa podziemnego. Prawdziwymi patriotami i bohaterami byli tylko „żołnierze wyklęci”, a inni to bolszewicy i agenci Moskwy. Polska Ludowa to czarna plama, nic dobrego w niej nie było. Oczywiście nie opowiadam się za bezkrytyczną oceną tego okresu. Były nieprawości, a nawet i dramaty, prześladowania ludzi o poglądach innych, opozycyjnych wobec nowej władzy. Nieuzasadniona jest także krytyka Polskich Sił Zbrojnych, Wojska Polskiego lat 1944-1989. W tych krytycznych ocenach dominuje zapiekłość i zwykła nienawiść, nie ma uczciwej proporcji.
Wieli polityków konserwatywnej opcji, ale i liberalnej, bredzi nieustannie o dwóch okupacjach, niemieckiej i bolszewickiej. Arcyselektywna pamięć, ogromne kłamstwo historyczne. Z takiego równania zachodnich i wschodnich sąsiadów, których armie przemierzały nasz kraj, cieszą się tylko Niemcy. Podczas przejścia Armii Czerwonej przez terytorium Polski 600 tysięcy radzieckich żołnierzy straciło życie i spoczywa na naszej ziemi. To im zawdzięczamy, że wygasły krematoria, skończyły się egzekucje, masowe mordowanie Polaków przez Niemców. Nie było już na polskiej ziemi armii niemieckich palących polskie miasta i wsie. Nie tylko po Warszawie zostały zgliszcza. Palono i burzono wiele miast, nawet takie jak moje rodzinne. Jeszcze tuż przed wejściem żołnierzy „okupanta” bolszewickiego spalono i wysadzono w powietrze większość budynków murowanych, były to nie tylko obiekty państwowe, samorządowe, ale także prywatne małe kamienice. To było dzieło tego pierwszego okupanta.
Polska której nie było
Tak sobie myślę, że stawiającym znaki równości naszych krzywd i poniesionych ogromnych strat intelekt i zdolność racjonalnego myślenia nie pozwalają na obiektywną analizę porównawczą. A może tylko mówią o okupacjach sąsiadów z zachodu i wschodu, bo kierują się ideologią, celami politycznymi, by panować nad świadomością historyczną Polaków. I tu szczególnie znamienny fakt. W ubiegłym roku spotkałem się z młodzieżą szkoły podstawowej. Jeden z uczniów pytał mnie dosłownie: proszę pana, którzy byli lepsi, Niemcy czy Rosjanie, bo on się z nimi nigdy nie spotkał. Boże, pomyślałem, jak można tak wychowywać pokolenie młodych Polaków. Jak tak można deformować, kaleczyć świadomość historyczną młodzieży.
Nasze państwo, Polska Ludowa, miało przecież międzynarodowe, terytorialne, demograficzne, społeczne, gospodarcze uwarunkowania. Nieuwzględnianie istniejącej przez lata państwowości jest wręcz ahistoryczne, nader instrumentalne i kłamliwe. Czemu to ma służyć? Wychowaniu młodych pokoleń w kłamstwie historycznym? Skutki takiej polityki historycznej mogą być fatalne w perspektywie czasu. I znów po latach trzeba będzie odkłamywać nasze dzieje, likwidować białe plamy, które dziś się tworzy w imię znęcania się i kopania już leżących.
Trwa bardzo koniunkturalne naświetlanie historii WP, maluje się tylko czarny obraz. Nasze wojsko nie tylko walczyło zbrojnie z hordami niemieckimi, lecz wniosło duży wkład w rozwój cywilizacyjny państwa.
Odbudowa kraju, zagospodarowanie ziem zachodnich, walka z analfabetyzmem, rozwój oświaty. Polska Ludowa, powstała na gruzach wojennych, ma wiele do zawdzięczenia setkom tysięcy młodych Polaków odbywających służbę wojskową. Czy można o tym nie pamiętać i mówić, że nic takiego nie było. To kolejne kłamstwo, nie tylko historyczne, lecz i moralne. Tysiące żołnierzy z ubogich rodzin wsi i miasteczek zdobywało zawody, różne kwalifikacje tak potrzebne w odbudowie i modernizacji kraju. Jest po prostu dużą nieuczciwością, by o tym nie pamiętać.
Jałta i Październik
A aspekt międzynarodowy, etniczne usytuowanie naszego państwa, jakże korzystne dla Polski. Kto o to zabiegał i czyją jest zasługą, że tak się stało, iż nie jesteśmy państwem w Europie wielkości Księstwa Warszawskiego, a państwem między Bugiem z Odrą z Wrocławiem i Szczecinem. Ileż tu kłamstwa się wciska Polakom, w tej jakże ważnej sprawie narodowej. Przykładem mogą być wciąż powtarzane kłamstwa dotyczące postanowień wielkich mocarstw w Jałcie i Poczdamie. Mówi się często o przekleństwie Jałty i Poczdamu. Mówił gen. Wojciech Jaruzelski w marcu 2009 roku na spotkaniu we Wrocławiu: Tak, to było przekleństwo, ale paradoksalnie w jakimś sensie i dobrodziejstwo. Nie byłoby Polski w takim, wyjątkowo korzystnym kształcie terytorialnym, gdyby nie było Jałty i Poczdamu. Co więcej, ci, którzy tym pojęciem wciąż operują, faktycznie dają pani Steinbach, jej zwolennikom, różnym antypolskim środowiskom pretekst do fałszywych interpretacji i roszczeń. Należy więc zachować ostrożność w formułowaniu kategorycznych ocen. Ten maż stanu i wielki polityk czasów po drugiej wojnie światowej wypowiedział także znamienne słowa o rewolucji październikowej. Cytuję może nie dosłownie: Rewolucja październikowa, wiemy, jakie przyniosła historyczne nieszczęścia, jak boleśnie odbiła się również na losach naszego narodu. Z drugiej jednak strony, gdyby nie ta rewolucja, to Rosja, czy carska, czy Kiereńskiego, znalazłaby się wśród państw zwycięskich jako sojusznik, aliant Francji, Anglii, Stanów Zjednoczonych. Wówczas – czy i jaka byłaby Polska w 1918 roku. Co znaczyłyby Legiony Piłsudskiego. Nie powstałoby niepodległe państwo polskie. Najwyżej »Priwislanskij Kraj«. Dziś mówi się o dzieciach i, o zgrozo, kontynuatorach tej rewolucji. Jest to tendencyjne i jakże prymitywne ujęcie. A trzeba dodać, że takie oceny wypowiadają nie tylko politycy prawicy, ale i współcześni historycy. Kto jak kto, ale ta grupa uczonych powinna historię traktować jako naukę, a procesy społeczno-polityczne oceniać obiektywnie oraz ukazywać ich wszechstronne uwarunkowania. Odpowiadać na pytania, dlaczego tak się działo. Są to zasadnicze powinności rzetelnego historyka, a nie pisanie na polityczne zamówienie danej partii.
Fakt obchodzony łukiem
Skrzywdzono miliony Polaków i dalej się to robi, za to, że dokonali takiego wyboru po wojnie, opowiadając się za nową rzeczywistością polityczną i angażując się w propaństwowe działania. Mieli oni na uwadze nie tylko to, że ich kraj leżał w gruzach, ale i bankructwo polityczne II RP. Wśród nich są też żołnierze Ludowego Wojska Polskiego. Deformuje się i pomniejsza historyczną ich rolę. Przykładem takiej deformacji jest bitwa pod Lenino. Działania 1. i 2. Armii na rozległym szlaku walki zbrojnej. Akcentuje się szczególnie kłamstwa o tym, w jakim celu Stalin pozwolił tworzyć to wojsko na terytorium Związku Radzieckiego. Zawyża się poniesione w niej straty. Powtarza się też takie brednie i kłamstwa, że Rosjanie skazali celowo 1. Dywizję Piechoty na zagładę. Były popełnione błędy w tej bitwie, niedostateczne rozpoznanie przeciwnika. Mówili o tym też uczestnicy tej bitwy na jednym ze spotkań. Nie docenia się natomiast faktu, obchodząc go szerokim łukiem, że bez tej bitwy nie byłoby ponad 400-tysięcznego Wojska Polskiego w końcu wojny. Zapomina się też, chyba celowo, że Polska (łącznie z polskimi siłami na zachodzie, to 200 tysięcy) w koalicji antyhitlerowskiej, była czwartą co do wielkości armią. Rola, jaką spełniła 1. Dywizja, 1. i 2. Armia była znacząca. Żołnierz polski walczył nad Wisłą o wyzwolenie Warszawy, Gdyni, Gdańska, na Wale Pomorskim i w Kołobrzegu. Byliśmy nad Odrą (stawialiśmy słupy graniczne), w Berlinie, nad Łabą, pod Budziszynem, Dreznem i Pragą. Szkoda, że tego wielkiego kapitału narodowego, moralnego i politycznego się nie docenia. Obiektywna ocena udziału Polaków w drugiej wojnie światowej wciąż czeka na opracowanie i odpowiednie miejsce w świadomości historycznej młodych pokoleń Polaków. Właśnie od bitwy pod Lenino rozpoczął się rozwój Polskich Sił Zbrojnych na kierunku wschodnim, 1. Dywizja, 1. Korpus, 1. i 2. Armia Wojska Polskiego. Przymiotnik ludowe na niektórych historyków, a zwłaszcza polityków prawicy działa jak czerwona płachta na byka. Przypomnijmy, Wojsko Polskie powstało na mocy dekretu KRN w lipcu 1944 roku. Ludowe to już był pomysł na użytek polityczny jako wyraz jego więzi z narodem. Wciąż wielu przeciwników lewicy nie przyjmuje tego do wiadomości, że wyprowadzenie Armii Andersa ze Związku Radzieckiego okazało się wielce niekorzystne dla Polski. Stworzenie zaś Armii Berlinga okazało się dla sprawy polskiej optymalne. Trzeba wprost powiedzieć, że lewica te możliwości wykorzystała dla dobra powstającego z gruzów i zgliszcz wojennych państwa polskiego.
Mistrzyni fałszywej polityki
Jest potrzebna duża praca uczciwych historyków i badaczy naszych dziejów najnowszych, by ocalić od zapomnienia to wszystko, co tworzyły pokolenia z czasów wojny i okresu powojennego. To niby „komunistyczne” wojsko podnosiło z gruzów kraj, uprzemysławiało go. A ogromna misja cywilizacyjno-kulturowa? Kontakty ze środowiskiem ludzi nauki i twórcami kultury. Nie mogą być zapomniane i przemilczane. Te sprawy powinny być traktowane nie instrumentalnie, lecz jako wartości ogólnonarodowe. No, niestety, miał rację polski historyk Józef Szujski, mówiąc 150 lat temu: fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki. Czyż nie potwierdza tego obecnie realizowana polityka historyczna? Jest to coś, czego nie ma w innych krajach, w których miały miejsce ostre konflikty pochłaniające tysiące ofiar. Dobrym przykładem dla nas, Polaków, może być Hiszpania. Tam rzeczywiście ma miejsce zgoda narodowa, pojednanie. Wszyscy uczestnicy wojny domowej nabyli prawa kombatanckie. Nikomu nie odbiera się emerytur i rent. Za słowami rządzących wzywających do jedności i porozumienia powinny iść racjonalne i sprawiedliwe decyzje. Tak jest w Hiszpanii. A u nas? Np. pan prezydent wzywa do jedności i pojednania, a jednocześnie akceptuje pozbawianie starych ludzi emerytur, rent, praw nabytych, które państwo zobowiązało się realizować wobec ludzi w wieku emerytalnym. Jest to bezprawie i krzywda społeczna.
Obecne państwo, podejmując te niesprawiedliwe decyzje, staje się niewiarygodne. Jak to się ma do odpowiednich zapisów naszej konstytucji. Nijak. Po prostu bezprawie. Kiedyś to trzeba będzie naprawiać. Tylko poszkodowanych już niewielu będzie, odejdą na zawsze w poczuciu wielkiej krzywdy, jaką im wyrządzono z woli obecnej władzy kierującej się m.in. nienawiścią polityczną. Obecny obóz władzy będzie kierował się zemstą polityczną, nienawiścią wobec tych, którzy w trudnych latach dokonywali osobistych wyborów społecznych i zawodowych do czasu, kiedy wahadło Historii, nastrojów społecznych się zmieni. Ile to trzeba będzie naprawiać krzywd wyrządzonych ludziom pozbawionym spokojnej starości.
Należy jednak wyrazić nadzieję i głębokie przekonanie, że historia pisana na polityczne zamówienie będzie miała krótki żywot w świadomości narodu polskiego. Tego procesu obejmującego wszystkie dziedziny naszej państwowości, nie będzie można łatwo i szybko zmienić. I znów trzeba będzie zderzać to, co zostało wtłoczone do umysłów współczesnego pokolenia z prawdą historyczną tak drastycznie zdeformowaną.