3c20a49d0afb8c524549a8ceacbde6d4_full
Gdy ukazało się jakieś kilkanaście lat temu wydanie polskie „Mein kampf” („Moja walka”) Adolfa Hitlera, pojawiły się głosy krytyki, a nawet oburzenia: jak można publikować majaczenia jednego z największych zbrodniarzy wszech czasów. Nie podzielam takich oburzeń, bo jestem całkowitym, totalnym, że się tak wyrażę, zwolennikiem wolności słowa. To jest trochę na przekór idei poprawności politycznej, ale tak uważam. Jestem za tym, by wrogie poglądy zwalczać najostrzej nawet, a nie cenzurować i przemilczać. Zła nie należy kryć pod korcem, lecz pokazywać je i piętnować.
Podobnie uważam co do pomników. Jestem przeciw ich burzeniu, ale nie mam nic przeciwko temu, by objaśniać ich wymowę za pomocą tabliczki pomieszczonej na czy obok cokołu.
Na dzisiejszym placu Bankowym w Warszawie brak mi pomnika Feliksa Dzierżyńskiego, choć przypomnę, że został on zniszczony poniekąd przez przypadek przy próbie zdemontowania go, ale był w bardzo złym stanie i rozpadł się podczas tej operacji.
Niestety, konstruktorzy i budowniczy, którzy wznieśli go w 1951 roku odwalili fuszerkę. Zamiast postać twórcy czerezwyczajki, Feliksa Edmundowicza zbudować z marmuru czy solidnego kamienia, zlepili go z jakichś lichych materiałów i już po 38 latach był w stanie rozpadu.
Pocieszenie znajduję tylko w tym, że stojący dziś na miejscu „żelaznego Feliksa” Juliusz Słowacki bardzo go zewnętrznie przypomina, także płaszczem, zresztą to i owo ich łączyło: obaj byli polskimi szlachcicami, było między nimi pewne podobieństwo fizyczne (romantyczna fizys, ostre rysy, bladość pod czarnymi włosami, bródka w szpic, nieprzeciętna kultura umysłowa).
Wróćmy jednak do „Mein kampf”. Krytycy tamtej edycji „Mein kampf” mieli jednak o tyle szczyptę racji, że ukazała się ona „na goło”, bez żadnego komentarza, przypisów, etc., a takie rzeczy (nie tylko takie) powinno się wydawać z maksymalnie bogatym oprzyrządowaniem naukowo-komentatorskim.
Tym razem ukazało się takie właśnie wydanie, w tłumaczeniu i z solidnym opracowaniu naukowym profesora Eugeniusza Cezarego Króla, wybitnego historyka, znawcy dziejów i kultury Niemiec. „Mein Kampf Adolfa Hitlera to jedna z najbardziej złowrogich książek w dziejach ludzkości.
Przygotowała grunt pod drugą wojnę światową – najbardziej krwawą z wojen ‒ i masowe zbrodnie Trzeciej Rzeszy. Po upadku reżimu hitlerowskiego Mein Kampf w wielu krajach została zakazana – informuje wydawnictwo – Nowa edycja niemiecka ukazała się dopiero w 2016 roku. Polskie wydanie tej książki jest zatem drugą edycją naukową na świecie.
Książka składa się z dwóch części i została opublikowana w latach 1925‒1927 zawierała ideologiczne „wyznanie wiary” wodza niemieckich narodowych socjalistów.
W Trzeciej Rzeszy stała się biblią reżimu Hitlera ‒ wręczano ją m.in. nowożeńcom. Do końca wojny w Niemczech sprzedano co najmniej 12 400 000 egzemplarzy!
W pierwszej części „Mein Kampf” Hitler zamieścił propagandową wersję swej biografii.
W drugiej zaś zawarł podstawy ideologii ruchu narodowosocjalistycznego. Powołując się na rasistowskie teorie, dowodził, że Niemcy reprezentują najwyższą rasę aryjską i muszą walczyć z „gorszymi” rasami.
Nienawidził Żydów, których oskarżał o wszelkie zbrodnie, pogardzał też Słowianami.
Obiecywał rodakom zmazanie klęski wojennej z 1918 roku, zjednoczenie narodu, budowę Wielkich Niemiec oraz uzyskanie „przestrzeni życiowej na wschodzie”. Choć te zapowiedzi uważano za bufonadę szaleńca, stały się tragiczną rzeczywistością w latach trzydziestych i czterdziestych”.
Warto poznać „Mein kampf”, ale bynajmniej nie tylko jako ciekawostkę historyczną, lecz także by zrozumieć pochodzenie niektórych współczesnych poglądów, które i Polski dzisiejszej nie omijają.
Adolf Hitler – „Mein kampf”, przekł. i oprac. Eugeniusz Cezary Król, Bellona, Warszawa 2021, str. 1000, ISBN 978-83-111-55527