9 grudnia 2024

loader

Hybrydowy atak na Piekło

Wojny polsko – ukraińskiej pod banderą ludobójstwa ciąg dalszy.

Mieli dokładnie policzyć flagi UON – UPA podczas ostatniej wizyty prezydenta RP Andrzeja Dudy w Kijowie. Aby rozliczyć go z symbolicznej aprobaty dla banderowskiego ludobójstwa. I przeczołgać polskiego prezydenta za antypolską deklarację jaką obaj prezydenci zamierzali przyjąć.
Takie działania zapowiadali „Kresowiacy”, związani z ruchem Pawła Kukiza i anty ukraińskimi parlamentarzystami PSL – u. Ale zastopowali. Flag nie liczyli. Deklarację podpisaną przez obu prezydentów rutynowo skrytykował, tradycyjny anty ukraiński zagończyk, ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zalewski. I ściągnięty na pomoc duet Ziemkiewicz – Michalkiewicz. Ci odkurzyli wschodnią politykę proponowaną przez Romana Dmowskiego na początku zeszłego wieku okraszając kopernikańskim odkryciem, że Polska daje Ukrainie za darmo.
Miał być grillowany Duda, wyszła nuda.
Na pocieszenie, jako cel drugi, pozostał Kresowiakom nowo mianowany ambasador RP na Ukrainie. Były prezes Fundacji Współpracy Polsko – Ukraińskiej PAUCI i krakowski dziennikarz Jan Piekło. Ponieważ fundacja PAUCI korzystała ze wsparcia fundatorów, jak to fundacja, w tym przypadku z USA, to polskiemu dyplomacie „Kresowiacy” przykleili łatkę amerykańskiego szpiona. I obiecali solidny monitoring jego działalności. Niech Piekło nie myśli sobie, że trafił do kijowskiego raju. W obronie ambasadora wystąpiło polskie, już PiS – owskie ministerstwo spraw zagranicznych i wszystko też na medialnym gardłowaniu stanęło.
Przedmurze i międzymorze NATO
„Polska była pierwszym krajem, które uznało niepodległość Ukrainy 2 grudnia 1991 roku. Staliśmy przy Ukrainie w trudnych momentach, w czasie pomarańczowej rewolucji, rewolucji godności, stoimy i dzisiaj, kiedy cały czas trwa niezwykle trudny dla Ukrainy czas konfliktu w wschodniej części i okupacji Krymu” – przemówił Andrzej Duda podczas wspólnej konferencji prasowej z Petrem Poroszenko.
Przemawiał w Kijowie polski prezydent przepięknie, a klękał przed krzyżem jeszcze ładniej. W międzyczasie podpisał wspólną Deklarację obiecującą Ukrainie „otwarte drzwi” do członkostwa w NATO i perspektywę przystąpienia do Unii Europejskiej.
Czyli geopolitycznie rolę podobną do wczorajszej Turcji. Rolę o jakiej obecne ukraińskie elity polityczne marzą.
Aby ukraińska armia sprawniej współpracowała z armiami NATO podpisana w Kijowie prezydencka Deklaracja odsyła sferę polityki historycznej do historyków i polityków o historycznym zacięciu. Aby „pamięć nie była przeszkodą” do przyszłego członkostwa Ukrainy w NATO.
I to potencjalne członkostwo Ukrainy w NATO, a także niekwestionowana pozycja Ukrainy w wymarzonym przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego bloku państw „ABC”, czyli międzymorza Adriatycko – Bałtycko – Czarnego, wyjątkowo skutecznie zamknęło gęby krytycznym, wojującym z ukraińskimi ”banderowcami” „Kresowiakom”.
Od tej pory polska polityka wobec Ukrainy będzie przebiegać dwutorowo. Na zewnątrz, poza polskimi granicami, elity polityczne PiS będą gromko, werbalnie wspierać ukraińskie członkostwo w przyszłym przedmurzu i międzymorzu NATO. I ograniczać wspomnienia ludobójczej przeszłości wschodnich sojuszników.
Bo taka jest obecna geopolityka Wielkiego Brata z Waszyngtonu. Bo spełnił on marzenia polskiej prawicy o Tarczy Antyrakietowej w Radzikowie i wędrujących batalionach NATO na wschodniej flance sojuszu.
Rząd PiS będzie teraz wspierać armię ukraińską walczącą pod banderowskimi flagami, bo Wielki Brat zawiłości polskiej polityki historycznej nie rozumie i nie ma czasu na pojmowanie jej. I paradoksalnie taka uświadomiona konieczność doprowadzić może do polsko – ukraińskiego pojednania.
Ale nie musi. Bo wewnątrz naszego kraju obecny, zdominowany przez anty ukraińskich parlamentarzystów, Sejm RP nie zaniecha konfrontacyjnej polityki historycznej. Już przygotowuje się do kolejnego starcia przy okazji premiery filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego.
Zresztą ukraiński parlament też będzie wojnę historyczną podgrzewał. Kiedy wróci z wakacji i zacznie debatować o „zbrodniach polskich na Ukrainie w latach 1918 – 1949”.
Albo o konieczności odzyskania ukraińskiego „Zakerzonia”, czyli ziem polskich leżących na zachód od „Linii lorda Curzona”. Brytyjskiej propozycji z 1920 roku, którą która Stalin wykorzystał do ustalenia granicy polsko – radzieckiej w 1943 roku.
I tak to realną politykę polsko – ukraińską będą planować i dyktować obu stronom stratedzy NATO.
A nierealną, historyczną polityką zaspakajać będą swe ambicje politycy polscy i ukraińscy.
Czyli każdy będzie robił to co najbardziej lubi i co potrafi.

trybuna.info

Poprzedni

Problem z prezydentem

Następny

Dilma Rousseff zdjęta z urzędu