4 grudnia 2024

loader

Inspiruje mnie Trójmiasto

Z PIOTREM JANEM ULATOWSKIM, kompozytorem i pianistą, rozmawia Krzysztof Lubczyński.

Kiedy zaczęła się Pana przygoda z muzyką?
W moim rodzinnym domu w Kaliszu, w którym było pianino, na którym grała moja mama, bo dom był artystyczny. Bardzo wcześnie poczułem, że muzyka to jest właśnie ta sfera, w której wyrażam się najpełniej. Dla muzyki poniekąd wróciłem do Polski po latach pobytu w Niemczech, czym wprawiłem w zdumienie znajomych. Poza nielicznymi wyjątkami, artystą w pełni można być na własnej glebie ojczystej.

Tekst autorstwa Renaty Skelnik-Kotlińskiej, wprowadzający do Pana najnowszej płyty, „Dokąd tak biegniemy” rozpoczyna się od słów: „wszystko wokół nas jest poezją”. Tak się składa, że autor tekstów do tworzących ją piosenek, wybitny poeta polski Ernest Bryll, właściwie już współczesny klasyk, jest mistrzem w wydobywaniu poezji z najpospolitszej codzienności…
To prawda. Dla mnie to ogromna satysfakcja, że udało mi się namówić tego znakomitego poetę do współpracy. Wiedziałem, że zapewni najwyższy poziom tekstów piosenek. Gdy tekst jest wybitny, mocniej inspiruje do napisania dobrej muzyki. To, co charakteryzuje poezję Ernesta Brylla, to w moim odczuciu także jej mocny, powiedziałbym – męski, bardzo zwięzły charakter, świetnie współistniejącym z wysokiej próby liryzmem.

Czy nagranie takiej płyty jak „Dokąd tak biegniemy”, to było trudne przedsięwzięcie z logistycznego punktu widzenia?
Bardzo trudne, i z logistycznego i finansowego. Na początku to wyglądało na „mission impossible”. Gdyby nie zaangażowanie wielu osób, artystów, literatów poetów, przyjaciół i licznych mecenasów prywatnych i instytucjonalnych, włącznie z honorowym patronatem Prezydenta Miasta Gdyni, ja sam, z małym gronem współpracowników, nie dałbym rady. Zespół muzyczny, instrumentalny i wokalny, który przyjął moje zaproszenie był stosunkowo nieliczny, więc moja satysfakcja była tym większa, gdy usłyszałem od mistrza Jerzego Maksymiuka, że gdy słuchał tej płyty, to miał wrażenie, że instrumentarium było o wiele bogatsze. To zasługa kunsztu wykonawców, którzy takie wrażenie potrafili zakomponować.

Powiedział Pan, że muzyka jest dla Pana najważniejszą ze sztuk, ale w Pana pracach jest także wiele inspiracji wysokiej próby poezją i prozą, n.p. Juliana Tuwima czy E.T.A. Hoffmana. Takie inspiracje bardzo pomagają w twórczości muzycznej?
O, tak, przynajmniej ja należę do takich, których literatura i inne dziedziny sztuki inspirują. Może to tradycjonalizm nawiązujący do dawnych praktyk muzycznych, kiedy to wielka literatura była inspiracją choćby do wielkich przedstawień operowych, ale mnie bardzo bliski. Poezja Tuwima jest mi bardzo bliska, bo to przecież także poeta kilku wielu pokoleń dzieci, a ja też byłem dzieckiem. Jego słynna „Lokomotywa”, ze swoim „mechanicznym”, dynamicznym rytmem, nawiązującym do rytmu jazdy starych lokomotyw, to wymarzona inspiracja dla kompozytora. Mnie zainspirowała do kompozycji symfonicznej. Bardzo też cenię Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i także skomponowałem muzykę symfoniczną do jego „Zaczarowanej dorożki”. Co do E.T.A. Hoffmana, to ten pruski urzędnik, który na przełomie XVIII i XIX wieku był mieszkańcem Warszawy i Gdańska, był też autorem wspaniałych baśni prozą ze sławnym „Dziadkiem do orzechów” na czele. I właśnie skomponowany przeze mnie musical „Dwór Artusa” oparty na jego opowiadaniu miał swoje koncertowe wykonanie akurat w tym pięknym gdańskim zabytku.

Ważną część swojej działalności muzycznej poświęcił Pan twórczości dla dzieci, inspirowanej klasycznymi bajkami. Dlaczego?
Motywacja, jaką dają własne, jeszcze dziecięce wrażenie, emocje jest naprawdę spontaniczna i świeża. Klimaty jakimi emanuje literatura dla dzieci, zwłaszcza klasyczne baśnie, są naprawdę ożywcze. A publiczność dziecięca bardzo chłonna, spontaniczna i wdzięczna.

Jest Pan kaliszaninem z pochodzenia. Często Pan odwiedza Kalisz?
Niestety za rzadko, rzadziej niż bym chciał, a przecież mam wspaniałe wspomnienia z tego miasta nad malowniczą Prosną, wspomnienia z okresu dzieciństwa, a więc szczególnie czarowne. Jednak to było tylko moje dzieciństwo, a mój okres młodości i dojrzałości związał mnie przede wszystkim z Trójmiastem.

W zeszłym roku widziałem na dziedzińcu Zamku w Lublinie widowisko słowno-obrazowo-muzyczne o historii tego miasta, stworzone z okazji 700-lecia jego praw miejskich. Kalisz (Calisia) jest uznany za najstarsze miasto polskie, a więc jeszcze bardziej „starożytne” od Lublina a nawet Krakowa. To miasto w którym pochowany jest Mieszko III Stary. Taka „starożytność” może być inspirująca artystycznie, także muzycznie. Takiemu miastu, pełnemu legend, należy się jakaś duża forma muzyczna…
Jeśliby władze miasta były zainteresowane, to nie mówię z góry „nie”, ale jak pokazuje przykład mojej płyty, droga do takiego celu wymaga wielkiego wysiłku i na starcie wygląda zazwyczaj jak droga pod stromą górę.

Czy jakiś nowy utwór Pana autorstwa publiczność będzie miała okazję usłyszeć w tym roku?
Napisałem partyturę do muzyki baletowej pt. „W świetle i w mroku” na wielką orkiestrę symfoniczną z okazji 100-lecia Odzyskania przez Polską Niepodległości.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Jan Ulatowski – ur. 1958 r. w Kaliszu, absolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku. Od lat występuje w renomowanych salach koncertowych w Polsce i za granicą, m.in. w Filharmonii Bałtyckiej, w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, w Operze Bałtyckiej, w Teatrze Muzycznym w Gdyni, w Sali Rosengarten w Mannheim, w Sali Ratusza Staromiejskiego w Gdańku, w Dworku Sierakowskich w Sopocie. Współpracował z Capellą Gedanensis dyrygując i nagrywając w 2012 r. własną muzykę do przedstawienia pt. „Wesele Żuławskie”. Laureat drugiej nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskim w Międzyzdrojach za utwór na chór a capella (1986) w 2016 r. jego piosenka pt. „Siedzieliśmy cichutko” do słów Ernesta Brylla została wyróżniona w Toruniu podczas Ogólnopolskiego Przeglądu Teatrów w 2007 r. w Gdańsku wystąpił dla Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich jako pianista i kompozytor. W 2017 r. wydał płytę pt. „Dokąd tak biegniemy” do poezji Ernesta Brylla. Płyta zyskała uznanie u takich artystów jak Jerzy Maksymiuk. Skomponował kilka musicali, m.in. pt. „Dwór Artusa” wg opowiadania E.T.A. Hoffmana do scenariusza i tekstów piosenek Joanny Ewy Jarzynowskiej. Wersja koncertowa została wykonana w Dworze Artusa przy obecności władz miasta w 2001 r. z okazji 30-lecia Historii Muzeum Miasta Gdańska. Twórca musicali, m.in. „Panny Tutli-Putli” wg libretta opartego na sztuce Witkacego, „Nie oglądaj się za siebie” wg libretta Romana Baranowskiego. Skomponował muzykę m.in. do słów Ernesta Brylla, Juliana Tuwima („Lokomotywa”, „Dwa wiatry”, „Okulary” na orkiestrę symfoniczną), Konstantego. I. Gałczyńskiego („Zaczarowana dorożka”), Krzysztofa Cezarego Buszmana, Renaty Skelnik-Kotlińskiej, W. Wolańskiego i innych. Jako pianista interpretował muzykę m.in. George’a Gershwina, Jerome’a Kerna, Rachmaninowa, Bizeta, Griega, Ravela, Chopina, która była przedstawiana w formie recitali w Filharmonii Bałtyckiej, w Operze Bałtyckiej, w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku, w Villi Uphagena i innych znakomitych salach. Jego bajki muzyczne dla dzieci od 1999 roku do chwili obecnej z powodzeniem grane są w całej Polsce, m.in. w teatrach w Warszawie, w Krakowie, Koszalinie, Olsztynie, Elblągu i stanowią – tak jak np. w Teatrze Centrum Kultury w Grudziądzu – żelazny repertuar, m.in. „Piękna i Bestia”, „Czerwony Kapturek”, „Kopciuszek, „Jaś i Małgosia”, „O Rybaku i Złotej Rybce”, „Nowe szaty króla”, „Mała Syrenka”, „Panienka z okienka”, „Pinokio”, „Jaś i Małgosia”, „Kopciuszek”, „Królowa śniegu”. Był również współtwórcą Gdańskiego Teatru Muzycznego „Picorello”, gdzie napisał muzykę do takich przedstawień jak „Panienka z okienka”, „Królowa Śniegu”, „Mała Syrenka”, „Królestwo Baltazar”. W Dworku Sierakowskich w Sopocie prezentował swoją muzykę w założonym przez siebie Kwartetem Smyczkowym wraz z Maciejem Miecznikowskim. Współpracował z Teatrem Atelier w Sopocie, m.in. z Agnieszką Osiecką. Pozostali artyści, z którymi współpracował, to Maciej Sobczak – obecnie rektor Akademii Muzycznej w Gdańsku, Bożena Pożyńska , Wojciech Staroniewicz, Maciej Sikała, Katarzyna Rogalska, kwartet Karola Jurewicza. W 1998 r. TV3 Gdańsk nakręciła o Piotrze J. Ulatowskim film pt. „Żyć kolorowo” w reżyserii Beaty Glock . Otrzymał podziękowania od dyrektora Adama Koperkiewicza za współpracę na rzecz rozwoju Muzeum Historii Miasta Gdańska z okazji 30-lecia instytucji (Dwór Artusa, 2 kwietnia 2000 r.). Został ujęty jako kompozytor w leksykonie Kompozytorów Polskich 1918 – 2000 , wydanym przez prof. Marka Podhajskiego (2005 r.). Od do 2011 do 2013 roku był dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Trąbkach Wielkich organizując wiele koncertów we współpracy m. in. ze znakomitymi artystami z Opery Bałtyckiej , z Filharmonii Bałtyckiej, spotkania z ciekawymi poetami i pisarzami m.in. Stefanem Chwinem. Stworzył też warsztaty malarskie, baletowe, taneczne, muzyczne. W sierpniu 2014 r. wystąpił w roli dyrygenta prowadząc Orkiestrę Miasta Pruszcz Gdański w amfiteatrze Faktoria. Współpracuje z Gdańskim Towarzystwem Przyjaciół Sztuki oraz ze Stowarzyszeniem „Baduszkowcy” przy Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Jesteśmy w szoku

Następny

Paryż bez Radwańskiej

Zostaw komentarz