8 listopada 2024

loader

Jak przeżyć chiński bankiet

Wszyscy wybierający się do Chin, zwłaszcza służbowo, muszą to przeczytać. To niezbędnik dla białasa w delegacjach służbowych. Politycznych, kulturalnych, zwłaszcza biznesowych. Tam trzeba się przygotować się na przeżycie przynajmniej jednego bankietu. Orgii smaków kończących się zwykle wywozem kilku dodatkowych kilogramów tkanki tłuszczowej.

Prawdziwy chiński bankiet nie może obyć się bez okrągłego stołu z umieszczonym na środku wielkim, okrągłym obrotowym talerzem. Przypominającym wirujące koło ruletki. Otacza go zastawa ustawiona na nieruchomym pierścieniu stołu. Chińska, czyli talerzyki, miseczki, szerokie porcelanowe łyżeczki, filiżanki do herbaty, szklanki i kieliszki. Do tego papierowe serwetki do wycierania rąk i ust. No i pałeczki.
Konfucjusz uważał, że nóż na stole to dowód braku ogłady biesiadników. Wszak dobry kucharz wszystko tak pokroi, aby nóż był niepotrzebny, a jedzenie widelcem wielu chińskich potraw zabija ich smak.
Gości, czyli szefa delegacji, sadza się obok Najważniejszego z gospodarzy. Oni są królami na bankiecie. Pozostałych gości i gospodarzy sadza się, na przemian, wedle hierarchii ważności, po obu stronach przewodniczących.
Bankietuje się w wykwintnych restauracjach, zwykle w jedno stolikowych pokojach. Wstęp do nich, oprócz zaproszonych, ma jedynie obsługa kelnerska i szef restauracji. Ten prezentuje gościom najbardziej wyszukane, specjalnie przygotowane dla nich dania.
Miejsce takie daje gwarancję, że nikt obcy, albo wrogi, nie sfotografuje biesiadników. W chińskich restauracjach nie nagrywa się ich. Za coś takiego właściciel knajpy i obsługa kelnerska straciliby twarz. Nigdzie w Chinach nie znaleźliby zatrudnienia w branży gastronomicznej.
Standardowy bankiet składa się z gorącej herbaty, ciepłych napojów alkoholowych, zimnych piw i popitek. A także przekąsek zimnych, dań ciepłych i deseru.
Porządny bankiet to minimum dziesięć osób. Wtedy można obsadzić bankietowiczami cały stół i zjeść naprawdę przyzwoicie. Jego menu łatwo przewidzieć. Będzie tyle zimnych zakąsek, ilu jest biesiadników plus jedna dodatkowa. Do tego tyleż dań ciepłych plus jedno dodatkowe. I na koniec deser. Tylko jeden, zwykle owoce.
Jedzenie zaczyna się od przekąsek zimnych. Mogą to być marynowane, cieniutko pokrojone świńskie uszy, plastry boczku albo golonki, kaczka po nankińsku pieczona w soli, kurze łapki w sosie cynamonowym, ciemne grzyby Mun w occie, przeróżnie marynowane warzywa, tofu we wszystkich smakach, owoce morza, regionalne orzeszki i zawsze jakiś miejscowy przysmak.
Kiedy już skosztujemy wszystkich zakąsek kelnerki wnoszą dania ciepłe, czasem wręcz gorące. Będą to dania z wieprzowiny, wołowiny, różnego rodzaju drobiu, owoców morza i mnogich warzyw. Wśród nich kilka dań flagowych. Miejscowa wykwintna ryba podana w całości. Esencjonalna zupa pełna rozmaitości. Coś ekstremalnego dla cudzoziemców, na przykład mięciutkie bycze i mule penisy w cynamonowym sosie. Albo grillowane malutkie wróbelki, doskonałe do piwa.
Zupa podawana jest inaczej niż u nas, zwykle pod koniec bankietu, czasem tuż przed deserem.
Zawsze na porządnym bankiecie jest przynajmniej kilka potraw w powszechnej opinii poprawiających męską potencję. Może to być zupa z gniazd jaskółczych, ogórki morskie, dania z żółwia, zwłaszcza z jego głowy. Nie spotkałem za to dania pobudzającego potencję żeńską.
Każde z przyniesionych dań napoczyna Najważniejszy z gospodarzy. On to Najważniejszemu gościowi nakłada odrobinę z każdej serwowanej potrawy. Potem nakłada drugiemu w hierarchii gościowi i wreszcie sobie. Dopiero po tym puszczony w ruch obrotowy talerz, zawsze krążący według hierarchii ważności biesiadników, pozwala pozostałym na jedzenie stale donoszonych potraw.
Grzeczność wymaga spróbowania każdej potrawy. Dlatego trzeba pamiętać o pojemności swojego żołądka. Jeśli potrawa zasmakuje nam, możemy poprosić o dokładkę, to bardzo gospodarzy ucieszy. Niegrzecznie jest zostawiać dużo potraw na naszym talerzu. To odczytywane jest, że jedzenie było niesmaczne. Nie wypada wylizać talerza do czysta. To znak dla gospodarzy, że jedzenia podawano za mało. A skąpstwo bankietowe grozi utratą twarzy przez gospodarzy.
Dlatego na porządnym bankiecie biały ryż, synonim taniego zapychacza żołądka, podawany jest na samym końcu, zwykle tuż przed deserem. Aby goście nie myśleli, że gospodarze oszczędzają.
Jemy oczywiście pałeczkami. Tylko do zupy używamy porcelanowych płaskich chińskich łyżeczek. W czasie jedzenia możemy pozwolić sobie na prawie wszystko. Możemy mlaskać. Dyskretnie oblizywać palce. Swoje, współbiesiadników już nie. Możemy bekać. Siorbać, zwłaszcza, kiedy zupa jest z makaronem. Nawet cichutko pierdnąć sobie pod koniec bankietu.
Nie wolno smarkać przy stole. Zwłaszcza głośno, a potem oglądać swe smarki i chować je z chusteczką do kieszeni. Chińczycy uważają publiczne smarkanie za coś wyjątkowo obrzydliwego.
Uważamy też jak jemy pałeczkami. Nie należy wbijać ich w potrawy, zwłaszcza w miseczki z ryżem. Wtedy kojarzą się z ofiarnymi kadzielniczkami i trociczkami. Na południu Chin nie można ryby przewracać pałeczkami na drugą stronę. To symbol kłopotów. Przypadkowe zrzucenie pałeczek na ziemię uważane jest za dobrą wróżbę. Wtedy pomyślane przez biesiadników życzenia sprawdzają się.
Bankiet zaczyna się oficjalnie od wspólnego toastu. Chińczycy lubią wypić, ale nie lubią się publicznie upijać. Bo wtedy traci się twarz. Uwielbiają za to obserwować pianych białasów, bo w powszechnej opinii białasy mają silne głowy. Upicie białasa, to w Chinach wielka frajda.
Toasty pije się chińską wódką. Mocniejszą niż nasza czterdziestoprocentowa, zawsze ciepłą i specyficznie pachnąca. Jedynie na południu Chin trudno się upić, bo to rejon zdominowany przez wina i niskoprocentowego piwa.
Wódkę na bankietach pije się w kieliszkach o pojemności 20 gram. „Harcerzykami” przez polskich parlamentarzystów zwanymi. Ale tam nie przywiązuje się znaczenia do kształtu kieliszków. Liczy się radość picia.
Taką radość łatwo goście osiągają, bo gospodarze dbają, aby goście nigdy nie mieli pustych kieliszków. Jeśli nie chcesz by stale ci dolewano, musisz zostawić swój kieliszek pełen. Jeśli nie chcesz pić, to nie dotykaj przydzielonego ci kieliszka.
Nie dotyczy to Najważniejszego z gości. Ten pić stale musi. Bo gospodarze chcąc okazać mu swój najwyższy szacunek, proponują wypicie z nimi toastu. Wówczas podchodzi do niego któryś z gospodarzy i prosi o honor wypicia. Pije się „gan bei”, czyli do dna. Cóż z tego, że „harcerzykami” skoro obdarzony szacunkiem gość musi wypić z kolejką chętnych.
W Xi’an odebrałem wyrazy takiej czci od dziewiętnastu biesiadników. Potem dowiedziałem się, że gospodarze zakładali się czy samodzielnie wstanę od stołu.
Zwykle seria takich toastów kończy się dla obdarzanego szacunkiem potężnym kacem dnia następnego. Jeśli kac łączy się wtedy z całodniowymi negocjacjami biznesowymi, to łatwo przewidzieć efekt zmasowanego ataku szacunku.
W czasie bankietu trzeba rozmawiać. Można nawet z jedzeniem w ustach, co u nas nie wypada, zwłaszcza dzieciom. Im więcej wzniesionych toastów, tym więcej możemy sobie podowcipkować. Ale nawet na bardzo zakrapianym bankiecie nie wypada opowiadać dowcipów o szefach i żartów politycznych.
Podczas posiłku gospodarze mogą przepraszać nas za kiepską jakość dań. Nawet, jeśli się z nimi zgadzasz, nigdy nie potakuj, tylko gwałtownie zaprzeczaj. Takie przeprosiny to tradycyjny bankietowy rytuał. Im bardziej będziemy zaprzeczać tym większą przyjemność sprawimy uprzejmym gospodarzom
Po zjedzeniu deseru przez Najważniejszego z gospodarzy wszyscy miejscowi automatycznie, jednocześnie wstają. Potem rozchodzą się szybko, po bardzo krótkim pożegnaniu z nami.
Pamiętajmy, że nie wypada wtedy proponować im „rozchodniaczków”, albo opowiadać właśnie przypomnianych sobie dowcipów.
Pamiętajmy też, że wspólnie zjedzony i zapłacony przez Gospodarzy bankiet wcale nie oznacza, że negocjowana przez nas umowa handlowa z chińskimi Gospodarzami nazajutrz będzie podpisana. Może się zdarzyć, że podczas tego pobytu w ogóle do czegoś takiego nie dojdzie.
Bankiet to bankiet. A biznes to biznes.

trybuna.info

Poprzedni

Żeby tylko tego w 2017 nie popsuli

Następny

Plus minus średnio?