8 listopada 2024

loader

Jak Werblan z Modzelewskim (część 4)

Sierpień

Rozmówcy rozpoczynają tę część narracji z subtelnym humorem.
Robert Walenciak: „Modne jest dziś opowiadanie, że nie byłoby Sierpnia, gdyby nie pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II. Jaki był jej wpływ? Czy odmienił się duch tej ziemi, czy nie?
Andrzej Werblan: Nie wiem, czy duch się odmienił, nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć.
Karol Modzelewski: Profesor niechętnie o duchach mówi”.
KM, charakteryzując nieco dalej Karola Wojtyłę, nazywa go „genialnym aktorem”: „Ja bym powiedział, że był aktorem niespełnionym, bo miał zadatki na wielki talent aktorski, ale naprawdę jego wielką rolą była rola papieża i umiejętność kontaktu”.
Bardzo trafna uwaga – jedną z cech wielkiego aktorstwa jest umiejętność przyciągania uwagi widzów i wywoływanie w nich hipnotycznego niemal podziwu (KL).
KM: „Może nie byłoby Sierpnia bez wyboru papieża, ale na pewno nie byłoby Sierpnia bez dekady gierkowskiej.
AW: Moim zdaniem byłby Sierpień…
KM: Ale inaczej by wyglądał.
RW: Byłby z Wyszyńskim wtedy…
AW: Wyszyński był bardziej hamulcowy. Wyszyński chciał gasić, bo on się obawiał wybuchu, buntu. (…) Miał wyczucie układu geopolitycznego, uważał, że to nie jest jeszcze pora. Wyszyński nie żywił w sprawie geopolityki złudzeń. Sądził, zwłaszcza po dekadzie gierkowskiej, że do stracenia jest bardzo dużo. I wolał nie wystawiać tego na szwank. On w sposobie myślenia, jak sądzę, przypominał Druckiego-Lubeckiego w chwili, gdy wybuchało powstanie listopadowe.
RW: Tylko ten sposób myślenia latem 1980 roku szedł w poprzek nastrojom. Naród był zrewoltowany, kto chciał uspokajać, był podejrzany. Dowodem tego niech będzie, jak odebrano homilię Wyszyńskiego na Jasnej Górze”.
AW ówczesnej atmosferze: (Kania) „Powiedział, że I sekretarz chce się zobaczyć (z Wyszyńskim – przyp. KL), zaproponował Natolin jako miejsce spotkania. (…) (Kania) pojechał do prymasa. Prymas go zapytał: „Niech pan powie, czy pan sądzi, że powinienem się spotkać z panem Gierkiem?” (…) Kania oczywiście odpowiedział, że tak. To Wyszyński pomyślał chwilę i powiedział: (…) „spotkam się z panem Gierkiem. Jemu, jak myślę, z mej strony ta pociecha się należy”.

Konwentykle

KM o społecznej bazie wydarzeń sierpniowych: „Bazą byli młodzi robotnicy, ale porządnie wykształceni. Na ogół z dyplomami techników. (…) Przypomina mi się opowieść Władka Frasyniuka, którego już w stanie wojennym przesłuchiwał śledczy. I prezentował mu takie wywody: panie Władku, pan, robotnik, a tu inteligenci na pana plecach, taki z pana frajer (…) ja wszystko wiem, pan się maskuje! Pan jest inteligent, pan ma maturę!”
AW o nastawieniu władzy do postulatu powołania wolnych związków zawodowych: (…) „to była płachta na byka w permanentnych dyskusjach na Biurze Politycznym. Gierek mówił, że po jego trupie i że radzieccy za Boga się na to nie zgodzą. A jednak. Gdzieś 29 sierpnia chyba był sygnał z Moskwy, że nawet na to warto się zgodzić, by sprawę zakończyć”.
AW jeszcze o nastroju władzy: „Cały czas dyskutowali, w różnych konwentyklach, dwa możliwe warianty: zakończenie strajku w drodze różnych ustępstw lub tak, jak bezpieka podpowiadała. Bo Stachura chodził i mówił, że my możemy wywieźć wszystkich, cały ten komitet strajkowy” .
Nieco później AW wspomina też, że nazwa „Solidarność” „nie była po myśli władzy. Władza wolała „Wybrzeże”.
O tzw. konflikcie rejestracyjnym związanym z sądową rejestracją NSZZ „Solidarność” i sporze o zapisanie w jego statucie sformułowania o „kierowniczej roli partii” AW mówi: „To było zaklęcie. Raczej pokazowe. Na Wschód”.
Do nielicznych, pojawiających się w rozmowie bardziej detalicznych personaliów, zaliczyć można wątek Tadeusza Grabskiego, sekretarza KC i członka Biura Politycznego, mającego opinię „betonowego”. AW mówi o nim tak: „on wtedy był niewątpliwie człowiekiem zaufania radzieckich. (…) A równocześnie miał opinię tego, który przeciwstawił się Gierkowi”.
RW: „To była postać dużego formatu?
AW: Raczej nie, wydarzenia go przerosły. Choć miał sporo odwagi cywilnej. Mniej niestety wyobraźni”.
Ciekawą uwagę, stanowiącą odbiegający od stereotypów przyczynek do mechanizmów władzy tamtego okresu czyni w tym fragmencie rozmowy KM, odnosząc się do negocjacji z Grabskim w sprawie statutu związku: „wieczorem miałem telefon od Grabskiego, że on prosi, żebyśmy raz jeszcze przyszli na spotkanie do Sejmu (…) Myśmy struchleli, bo myśleliśmy, że się wycofują (…) wchodzimy, a Grabski mówi: panowie, niestety to nie jest tak, że możemy podnieść słuchawkę, zadzwonić do Sądu Najwyższego i powiedzieć, co ma być w wyroku. Oni swoje trzy grosze chcą wtrącić”.

Na włosku

KM o kryzysie schyłku 1980 roku: „Rosjanie byli już przygotowani, mieli wejść w grudniu 1980 roku” (…)
AW: „Moim zdaniem wtedy interwencja wisiała na włosku…”
Inny ciekawy przyczynek do stanu ducha niektórych przedstawicieli opozycji daje KM. Do Jacka Kuronia dzwoni w nocy szef polskiej redakcji Radia BBC Eugeniusz Smolar z informacją o gromadzeniu się wojsk Układu Warszawskiego u granic Polski: „Kuroń wtedy obudzony, szybko policzył. 14plus 2 plus 2 – to razem 18. Do Czechosłowacji posłali 24. To nas lekceważą. Nie budź mnie z byle powodu – burknął Smolarowi. Ale powód nie był byle jaki”.
Rozdział „Sierpień” puentuje AW, wspominając o pewnej naradzie w KC z udziałem radzieckiego generała: „A generał siedział, taki wielki, gruby, i snuł dywagacje, myślał na głos. Że sama propaganda nie wystarczy (…) trzeba się rozprawić wpierw z kontrrewolucją. I tak myślał, tak się zastanawiał: nada budiet rozstrieliat. Nie dumaju czto mnogo. No nie sto. Dwadcat chwatit. No nie tolko wragow. Izmiennikow toże. (…)
RW: Izmiennik to…
AW: Zdrajca. Nie tylko wrogów chciał rozstrzeliwać. Wrogowie to ci z „Solidarności”, zmienniki – to nasi”.

Czas „Solidarności”

Strukturę sił w ruchu Sierpnia, w obozie „S” AW definiuje tak: „Wyróżniłbym w nim trzy składowe. Pierwszy, to rewolta plebejska. Masowa, w istocie domagająca się, żeby socjalizm spełnił swoje obietnice. (…) Druga część składowa – to nurt demokratyczny, trochę nawet lewicujący. (…) I wreszcie trzeci (…) To był nurt restauracji. Po prostu, zwyczajnej restauracji”.
O nastrojach części działaczy „S” wymownie świadczy to, co mówi KM: „Plebejska rewolucja. Patryk Kosmowski (…) to powiedział: kurwa, niech już będzie totalizm, ale ma być sprawiedliwy. Patryk do PiS-u nadawałby się świetnie, tylko że wyemigrował z obozu dla internowanych”.

Herszt bandziorów: „Lityński jestem”

Dość zabawny w swej tragigroteskowej wymowie obrazek przedstawił KM w swojej relacji z tego, co opowiedział mu Jan Rulewski, który w 1969 roku przebywał w więzieniu w Strzelcach Opolskich: „Wiesz Karol, tam śmigali tacy wydziergani, wytatuowani, bandziory straszne … tak się ich bałem. A najgorszy był taki mały czarny, herszt bandziorów. I on mnie dopadł ten mały czarny herszt bandziorów i mówi: ty, kurna twoja mać, człowiek, za co ty garujesz? I ja mówię: za miedzę i za dezercję. A gdzie ty garowałeś? Na Mokotowie. A na którym pawilonie, kurna twoja… Na dwunastym? To jakiś polityczny jesteś. Z kim tam garowałeś? Z takim politycznym jednym, Kuroń się nazywał. Znasz Jacka Kuronia? Znam. Ooo… Bardzo mi przyjemnie, Lityński jestem”.
Podsumowując całość sytuacji poprzedzającej wprowadzenie stanu wojennego RW zauważa: „Wszystko wygląda na niesamowity klincz. Nikt nic nie może. Rząd nie może zdobyć zaufania „Solidarności”, Moskwa nie może obalić rządu, „Solidarność” też słabnie”…. Zastanawia mnie, dlaczego Rosjanie nie mieli siły, żeby wyrzucić Jaruzelskiego i Kanię?
KM: A to dlatego, że za Jaruzelskim głosowali mundurowi”.
AW o rywalach generała Jaruzelskiego w wojsku i partii: „To mógł być na przykład generał Eugeniusz Molczyk, który był w wojsku popularny. To był dobry żołnierz, dobry dowódca. (…) Miał żonę Rosjankę, więc choćby z tego powodu uchodził za skumanego z radzieckimi. Był to inteligentny oficer i zaczęto na niego stawiać. Jaruzelski zdawał sobie z tego sprawę.
RW: A w partii kto? (…)
AW: Na podorędziu bez przerwy byli Stefan Olszowski i Stanisław Kociołek”.
KM o rozmowie z Romanem Zimandem: „spojrzał na mnie i powiedział (…) nasze szanse polegają na tym, żeby to polscy komuniści byli w stanie z nami się rozprawić.
AW: Miał rację Roman Zimand”.

O genezie 1989 roku

RW: „Czy stan wojenny to już był absolutnie koniec PZPR? To już była partia złamana?
KM: To jest może najistotniejsze. To, co się stało, to co wojsko zrobiło z partią w stanie wojennym (…) to jest klucz do zrozumienia roku 1989”. (…) Co to jest za partia, której sekretarz KC, członek Biura Politycznego, dowiaduje się o wprowadzeniu stanu wojennego z telewizji i z faktu, że telefon mu nie działa? Mam na myśli Kubiaka. Co to za partia, której statut ulega zawieszeniu na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego?”.

Noc generała

O języku „Solidarności” i opozycji.
KM: „Język antykomunistyczny, który był w oficjalnej „Solidarności” marginesowy, stał się językiem głównym, bo trzeba było pokazać przeciwnika, zmobilizować ludzi (…) Pojawił się „schemat antykomunistyczny bardzo prosto wyrażony, jak na prawicy przedwojennej – komuna. Przedtem tak nie mówiono, przedtem odrzucano zarzut, że „Solidarność” jest antysocjalistyczna (…) po 13 grudnia to już była „komuna” (…)

Oddanie władzy

Ten śródtytuł autorów książki bardzo trafnie oddaje to, co stało się w rezultacie Okrągłego Stołu. Nie było żadnego pseudo-mitycznego „obalenia komunizmu” – to propagandowa brednia ukuta przez centro-prawicowe media i środowiska po 1989 roku. Był pokojowy demontaż ustroju uzgodniony obopólnie, przez władzę i opozycję przy Okrągłym Stole.
AW relacjonuje nastroje w partii przed wyborami 4 czerwca 1989 roku. Dominował tam optymizm i wiara w dobry wynik. Ostrzeżenia AW traktowano jako czarnowidztwo i wyraz rozgoryczenia.
AW: (…) zaczęła się dyskusja. Nade mną. Że Werblan jest dawno odsunięty od władzy, że jest rozgoryczony.(…)Ale to dobry towarzysz. Warto z nim porozmawiać. Dlatego Zygmunt Czarzasty, sekretarz KC, podjął się nawrócić mnie na optymizm. Rzeczywiście, zaprosił mnie na kawę. Na tej dłoni mam, towarzyszu Werblan – mówił mi – 60 procent mandatów do Senatu! Tylko się obawiam, żeby „Solidarność” za wielkiej klęski nie poniosła, bo to też nie byłoby dobre w tej sytuacji. Ja tego wysłuchałem i pomyślałem: nie ma rady, przepadłem ja i pchły moje, jak mawiał Zagłoba”.
Odnosząc się do roku 1989 i postaw PZPR w stosunku do planu Balcerowicza AW czyni uwagę: „Z zażenowaniem patrzyłem na tych baranów z PZPR, którzy bez słowa poparli taką brutalną, bezczelną restaurację kapitalizmu”

Czas Ludowej minął

Ostatnie zdanie w tej rozmowie jest przy Andrzeju Werblanie, głównym i zdecydowanie dominującym protagonistą tego dialogu: „Miałem poczucie, że Polska Ludowa wyczerpała swoją historyczną rolę, a jej czas minął. (…) Po prostu, wszystkie porewolucyjne systemy są krótkotrwałe. A ten i tak przerósł swój wiek”.

Na tym kończymy wypisy z wydanej nakładem wydawnictwa „Iskry” obszernej rozmowy-rzeki między Karolem Modzelewskim a Andrzejem Werblanem, przy udziale i pod redakcją Roberta Walenciaka. Zaprezentowaliśmy czytelnikom jedynie nieliczne jej fragmenty. Zachęcamy do pełnej lektury tej fascynującej publikacji. (KL)

trybuna.info

Poprzedni

Festiwal rusofobii (1)

Następny

Paniczne posunięcie