Skok na publiczną kasę, jaki wykonało PiS, poprzez swoją agendę, otwiera nowy rozdział w historii uprawiania polityki rządzącej partii na pieniądze wszystkich obywateli.
Polska Fundacja Narodowa właśnie otworzyła ten nowy rozdział. Za pieniądze spółek skarbu państwa wykonuje robotę na zlecenie PiS. I im bardziej politycy PiS zaprzeczają, że to nie jest kampania partyjna, tym bardziej kłamią. Nie wiem co sobie myślą, padając na kolana w kościele, bo owi kłamcy zarazem uważają się za gorliwych katolików. Widzę jednak, że codzienna pragmatyka polityków prawicy i ich modlitwy w kościołach to byty równoległe. Choć może nie do końca. Pokazywanie się w kościołach jest politycznym sygnałem dla wyborców, że łączy ich polityka. Wiara jest tłem do jej uprawiania.
Bilbordy za 19 mln szkalują pojedynczych sędziów za kradzież spodni w sklepie, itp. W zasadzie za 19 mln można by zrobić kampanię o wiele skuteczniejszą. Wiadomo, że tzw. kampanie outdoorowe (czyli bilbordy) nie są najskuteczniejszym środkiem w docieraniu do odbiorców. Za takie pieniądze, poprzez TV, można by dotrzeć do wielu milionów obywateli i nie tylko w miastach. Ale po co dawać te pieniądze dla rządowej TV? Niedawno skarb państwa zasilił ją sumą 800 mln złotych i to powinno jej starczyć na czas jakiś. Za te pieniądze suto opłacani są czołowi propagandziści PiS ( tak pomiędzy 30 – 40 tys. miesięcznie). Bilbordy miały pewnie uzupełnić kampanię przeciw niezwisłym sądom w TV PiS i innych prawicowych mediach, którym skarb państwa także daje zarobić. Zamieszczenie reklamy fabryki zbrojeniowej, w prawicowym piśmie, kupowanym przez starszych ludzi, jest tego przykładem.
Awantura jaka zrobiła się po tym bilbordowym skoku na kasę wywoła efekt raczej odwrotny od zamierzonego, ale utoruje drogę na przyszłość. W kampaniach wyborczych PiS może wykonać podobny, propagandowy manewr za pieniądze nas wszystkich.
Skoro jednak teraz ta kampania nie wypaliła, to kto na niej skorzystał. Skorzystali funkcjonariusze PiS, którzy zarobią spore pieniądze. Tymi pieniędzmi będą musieli podzielić się z matką partią. Bo jak partia daje zarobić i to tak dobrze, to trzeba się dzielić. Składki specjalne czy, obojętnie jak je nazywać, są powszechną daniną w partiach rządzących. I tak to koło się zamknie. Zarobią ludzie partii, zarobi partia i będzie kasa na kolejną kampanię wyborczą.