8 grudnia 2024

loader

Katosadyści w natarciu

Zachodzę w głowę dlaczego fundamentalni katolicy w rodzaju Poszepczyńskiego, Pospieszalskiego czy jak mu tam, no tego z „Warto rozmawiać” (tak, tylko czy z nim?), Terlikowskiego czy Sobeckiej robią cnotę z rodzenia ludzkich osobników niepełnosprawnych umysłowo, a nawet chcieliby przekształcić to w lokalny polski przemysł.

Od czasu objęcia rządów przez PiS trwa szczególnie zintensyfikowana akcja propagandowa na rzecz powoływania na ten padół płaczu na polskiej ziemi osobników zdefektowanych na rozmaite sposoby. Ostatnio w „Warto rozmawiać”,Poszepczyński czy Pospieszalski, czy jak mu tam, w prawdziwym uniesieniu niemal lewitował w pochwałach owej zdefektowanej egzystencji. Do programu zaprosił zresztą gości tylko po jego myśli i ani jednego oponenta. Nie po raz pierwszy potwierdza to jego sposób rozumienia misji telewizji publicznej, na którą – jak chce PiS –złożyć się mają wszyscy Polacy jak jedna rodzina, młody czy stary, chłopak czy dziewczyna. Można było nawet odnieść wrażenie, że dla Poszepczyńskiego, Pospieszalskiego czy jak mu tam, i jego rozmówców, katolickie niebo jest tym wspanialsze im bardziej wypełnione chorymi płodami, nie tylko umysłu. Do tego pokazał on reportaż z ośrodka opieki nad ciężko umysłowo upośledzonymi mężczyznami, który na każdym rozsądnie myślącym i czującym po ludzku człowieku powinno wywrzeć wrażenie odstręczające od idei rodzenia za wszelką cenę. Szczegółów oszczędzę sobie i innym. Podtrzymywanie przy życiu tych nieszczęsnych, ale czujących i cierpiących istot, to okrutny sadyzm oparty na uporze katolickich doktrynerów.

Już Wielka Rewolucja Francuska…

Chcę być dobrze zrozumiany. Nie ulega wątpliwości, że powoływanie na świat osobników zdefektowanych czy chorych jest niekwestionowanym prawem każdego człowieka. Wywodzi się owo prawo z wolnościowego dziedzictwa Wielkiej Rewolucji Francuskiej oraz z ogólnych zasad humanitaryzmu, a nawet dołączyłbym tu wskazania chrześcijaństwa ogólnego, teoretycznego. Ba, uważam, że takim ludziom należy się pomoc ze strony Państwa. Jednak między oczywistym prawem do rodzenia materiału zdefektowanego a promowaniem czy krzewieniem tych praktyk przez organy i propagandę państwową jest jednak ogromna różnica. Państwo powinno w tej sprawie zachować neutralność, a nie chronić te praktyki prawem, także karnym oraz propagandowo, np. w takiej rządowej audycji jak „Warto rozmawiać”. Między humanitaryzmem i wolnością a jawnym promowaniem i wspieraniem jest kolosalna różnica.

Błogosławionaś między Godkami

Jestem zdecydowanym zwolennikiem prawa pozostawiającego kobietom pełną decyzję o zachowaniu bądź przerwaniu ciąży, także na życzenie. Jednak o ile w jakiejś limitowanej ochronie zygot zdrowych można dostrzec jakąś szczyptę racjonalności, o tyle w zmuszaniu do rodzenia płodów chorych nie sposób zobaczyć niczego, poza katosadyzmem. Zgroza jest tym większa, że ochłonąwszy po czarnym marszu 3 października zeszłego roku, katosadyści znów podnoszą głowę. Niezawodna Kaja Godek uzyskała w Zakopanem błogosławieństwo biskupów i przymierza się do zbierania podpisów pod projektem ustawy zakazującej aborcji ze względów eugenicznych czyli nakazu rodzenia potworków. Do tego prezes K. poparł to w jedynym z wywiadów. Katosadyści liczą na to, że kobieca energia zmobilizowana 3 października już się nie powtórzy i metodą salami, czyli podstępem, można będzie zacząć wprowadzać całkowity zakaz aborcji. Oczywiście, w razie niebezpieczeństwa, Kaczor znów pokłusuje, niczym rączy jeleń, na trybunę sejmową, jak 5 października, poczęstuje czarną polewką sekciarzy z „Ordo Iuris” i odwoła akcję, ale póki co amunicja jest gromadzona ponownie. Co na to lewica, feministki i obyczajowi liberałowie? Wypada liczyć, że należycie przygotują się do kontrakcji.

Co czeka Pospieszalskiego

Póki co, mam jednak coś na pocieszenie dla tych, którzy lamentują nad powrotem średniowiecza i ciemnogrodu w Polsce. W sławnym eseju „Kontrrewolucyjne paradoksy” (1965), jednym z największych dzieł polskiej humanistyki, Jerzy Szacki, definiując myślenie konserwatystów i reakcjonistów napisał: „Oto zapytać można, jak kształtuje się światopogląd ludzi, którzy niejako ex definitione znajdują się w owej dwuznacznej sytuacji, podejmując obronę pewnego status quo w momencie, kiedy ten status przestaje już istnieć realnie”.
Przekładając ten nieco staroświecki (acz wspaniały estetycznie) styl na nasz język i na nasze realia, można by to ująć następująco: wszelakiej maści wstecznicy reakcjoniści i konserwatyści reagują na zmianę dopiero wtedy, gdy co najmniej zagościła już ona w społecznej świadomości, o ile nie została zrealizowana. Ich reakcja jest zatem zawsze spóźniona, zawsze jest, zasadniczo, „musztardą po obiedzie”. Gdy sobie uzmysłowią zmianę, zawsze jest –w wymiarze generalnym – „po herbacie”. Bo, jak napisał Hegel, sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu. Prędzej czy później następuje zatem sytuacja, gdy zmuszeni zostają bronić tego, co niedawno zwalczali, bowiem postępowcy (to, że treść postępu nie zawsze jest pozytywna, to odrębne zagadnienie) idą już dalej. 25 lat temu, gdy debatowano nad projektem zakazu aborcji, całkiem poważnie padały pomysły by kobietom zakazać używania spiral antykoncepcyjnych i poddawać je (kobiety) okresowo przymusowym badaniom ginekologicznym w zakładach pracy, aby wykryć ewentualne stosowanie spirali, a także stosować ten przymus wobec kobiet wracających z zagranicy dla sprawdzenia, czy nie przerwały tam ciąży. Dziś taki pomysł, gdyby się pojawił, byłby wzięty za obłąkany nawet przez pisowców. Wtedy pigułki „dzień po” chcieliby zakazać, teraz ją jednak tylko zareceptowali. O czym to świadczy? Że warto stawiać opór i walczyć o swoje prawa. 25 lat temu czarny marsz był nie do wyobrażenia. Tylko w ten sposób można pohamować ich gorące zapały, którymi od ćwierci wieku terroryzują społeczeństwo.
A zatem lewico i obyczajowi liberałowie – nie lękajcie się. Może przyjdzie czas, że Poszepczyński, Pospieszalski czy jak mu tam, będzie w „Warto rozmawiać” bronił limitu prawa do przerwania ciąży do 12 tygodnia wbrew postulatowi libertynów, by podnieść tę granicę do 24 tygodni.

trybuna.info

Poprzedni

Pracy nie powinno zabraknąć

Następny

Abonament na kłamstwa i propagandę