Ronin – Orzeł, a nie poleci
Na prawicy obrodziło kabotynami. Czempionem tendencji jest Adrian Andrzej Duda, który po wyborze na urząd prezydencki, mianował się „człowiekiem niezłomnym”, co miało wybitny efekt komiczny. Istnieje też np. pewien kabotyn zbiorowy. Nazywa się Klubem Ronina. Ten prawolski klub polityczny, prawiolski think-tank, założyli – osławiony Rafał Ziemkiewicz, ale także znacznie mniej znany na publicznej scenie politycznej niejaki Józef Orzeł.
Kabotynizm wiąże się już z samą nazwą Klubu Ronina (sygnowanego dalej skrótem KR), która jest nawiązaniem do japońskiej, samurajskiej tradycji „rycerza słusznej sprawy, nieznajdującego żadnego wodza, któremu warto byłoby służyć”.
Powstały w 2007 roku KR, od 2012 roku obraduje w Domu Dziennikarza przy ulicy Foksal 3/5 w Warszawie i ma charakter zamknięty. Tworzą go kręgi osób związanych głównie z niektórymi ugrupowaniami postsolidarnościowymi, m.in. z dawnym, niesławnej pamięci Porozumieniem Centrum, ale obecnie głównie z PIS, aczkolwiek formalnymi członkami KR nie mogą być czynni politycy. Ma to być niby dowód swoistej „bezstronności” KR, co można oczywiście włożyć między bajdy. Cotygodniowe, odbywające się w każdy poniedziałek spotkania KR transmitowane są na żywo m.in. w ramach tzw. Blogpressu. Spotkania zaczynają się od „przeglądu tygodnia”, czyli omówienia ostatnich wydarzeń prowadzonego na ogół przez trzy osoby.
Kwiat prawolstwa polskiego
W całym tym przedsięwzięciu bierze udział cały batalion takich postaci, głównie prawolskich, a dziś jednoznacznie reżymowych dziennikarzy, takich jak m.in. Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Jerzy Jachowicz, Stanisław Janecki, Dorota Kania, Aleksandra Rybińska, Jacek i Michał Karnowscy, Marek Król, Joanna Lichocka, Maciej Pawlicki, Michał Rachoń,Tomasz Sakiewicz, Piotr Skwieciński, Maciej Świrski, Tomasz Terlikowski, Łukasz Warzecha, Dawid Wildstein, Marcin Wolski, Rafał Ziemkiewicz. Na posiedzeniach i spotkaniach KR głos mogą zabierać również członkowie Klubu nie przynależący do korpusu medialnego. I tak na przykład w ostatni poniedziałek, w dniu podwójnego nelsona (weta) Dudy założonego sułtanowi Kaczorowi i jego eunuchom, w przeglądzie wzięli udział Aleksandra Rybińska i Antoni Trzmiel, którzy analizowali zaistniałą sytuację, jej możliwe następstwa i próbowali podsuwać rozwiązania.
Po przeglądach odbywają się dyskusje na wybrane, ważne dla członków KR tematy. Bohaterami spotkań byli m.in. Jarosław Kaczyński, Ryszard Czarnecki, Jarosław Gowin, Marek Jurek, Paweł Kowal, Ryszard Legutko, Antoni Macierewicz, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Piotr Gliński, Zdzisław Krasnodębski, Andrzej Zybertowicz, Piotr Gontarczyk, Andrzej Nowak, Sławomir Cenckiewicz, Jan Żaryn, Czesław Bielecki, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Witold Kieżun, Agnieszka Romaszewska, Andrzej Urbański, Bronisław Wildstein, Leszek Żebrowski, Grzegorz Braun, Antoni Krauze, Grzegorz Królikiewicz, Zbigniew Rybczyński, Przemysław Dakowicz, Andrzej Dobosz, Andrzej Tadeusz Kijowski, Krzysztof Masłoń, Maryna Miklaszewska, Marek Nowakowski czy Bohdan Urbankowski. Nazwiska mówią same za siebie.
KR wspiera także wybrane wydarzenia kulturalne, ale tylko jednoznacznie sprofilowane politycznie w duchu prawolsko-nacjonalistycznym, m.in. promocje książek, koncerty Leszka Czajkowskiego, Ryszarda Makowskiego, Pawła Piekarczyka, a także członka Klubu, Jana Pietrzaka. KR zorganizował też m.in. przedstawienie parateatralno-ideologiczne – czytanie przez zespół aktorów sztuki Wojciecha Tomczyka pt. „Bezkrólewie”.
KR zblatowany jest z Fundacją Kocham Ob-ciach, Ruchem Kontroli Wyborów, Stowarzyszeniem Solidarni 2010, Towarzystwem Patriotycznym, a także z Redutą Dobrego Imienia, której liderem jest Maciej – nomen omen – Świrski. Podejrzewam, że partnerów jest więcej i to różnego autoramentu.
Szydło wyszło z worka
Jakiś czas temu, pewien należący do KR poczciwiec, z którym od czasu do czasu grzecznie sobie gawędziłem towarzysko, niezorientowany co do moich zaciekle lewackich poglądów, zaprosił mnie na spotkanie Klubu na Foksal. Nie ukrywam, że miałem nawet ochotę przeżyć odrobinę dreszczu emocji, wynikającej z pojawienia się w tak nienawistnym mi otoczeniu, niczym Żyd na bankiecie SS za okupacji, ale zmogło mnie przeziębienie, a kontakt ze wspomnianą osobą samoczynnie się zerwał. I oto przypadkiem, dzień po sławetnym wecie Dudy do ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, zajrzałem do wspomnianego blogpressa, aby zobaczyć i wysłuchać zapisu poniedziałkowego spotkania.
Już na wstępie uderzyło mnie jedno. U podstaw idei KR leżą m.in. trzy zasady: umiarkowane zaufanie nawet do bliskiej sobie ideowo partii i stworzonego przez nią rządu, wysoki poziom intelektualny przekazu i dyskusji oraz stawianie na piedestale idei obywatelskiej aktywizacji społeczeństwa, dążenie do wyrwania go z bierności, uśpienia.
I taka właśnie potężna aktywizacja szerokich kręgów społeczeństwa, w tym ludzi młodych, poprzez masowe, ogólnopolskie manifestacje w obronie wolności, demokracji i niezawisłego wymiaru sprawiedliwości, miała miejsce w dniach poprzedzających weto. Tymczasem członkom KR to się – na ogół – nie spodobało. Podczas wspomnianego spotkania KR w poniedziałek, w dniu ogłoszenia weta przez Dudę – członkowie Klubu zaprezentowali czystego rodzaju, bynajmniej nie wycieniowaną, prorządowość i pisowskie partyjniactwo, a społeczną aktywizację obrońców demokracji i niezawisłości wymiaru sprawiedliwości uznali za bunt głęboko niesłuszny, bo nie prawicowy.
Zabierający głos po Orle, Rybińskiej i Trzmielu dyskutanci z sali, w tym pisarz Bohdan Urbankowski, mniej czy bardziej jawnie szydzili, dezawuowali, oburzali się na zaktywizowanych przeciwników reżymu PiS i domagali kontrmobilizacji obrońców reżymu w masowej demonstracji w obronie rządu. Także sam szef tego interesu Orzeł zdobył się jedynie na wyjście z pomysłem, by w walce propagandowej z totalną opozycją wykorzystać „filmiki”, pokazujące wszystkie okropne grzechy sędziów. Dyskutant Urbankowski wprost wzywał do powołania przez PiS „ministerstwa propagandy”. Inny z dyskutantów roztrzęsionym od nienawistnej emocji głosem wzywał do wielkiej prorządowej manifestacji, już, natychmiast, przeciw czemu zaoponował jednostkowo aktor Jerzy Zelnik, ksywa „Faraon”, który zaapelował by sobie z tą manifestacją dać na wstrzymanie wstrzymać i zaoszczędzić energię na czarną godzinę.
Ronin czerwieni się ze wstydu
Był to pokaz moralności i mentalności Kalego: gdy nasi zwolennicy mobilizują się w społecznej aktywności – to dobrze, gdy czynią to nasi przeciwnicy – to źle. Także tak bardzo akcentowany wysoki intelektualny poziom spotkań think tanku KR wydał mi się dalece przereklamowany. Poziom argumentacji nie odbiegał, zarówno pod względem treściowym jak i językowym, kulturowym by tak rzec, od pierwszego lepszego spędu żyletkarskich troglodytów i prostaków spod znaku „Klubów Gazety Polskiej”. A przecież Klub Ronina chce być intelektualnym zapleczem reżymu. Nie wykluczam, że kiedyś było w KR pod tym względem lepiej, ale być może jest dziś tak, że sytuacja wymaga obecnie zawieszenia na kołku intelektualnych subtelności i dzielenia włosa na czworo, natomiast wymaga odłożenia przez samuraja versus Ronina ostrego jak brzytwa miecza i sięgnięcia po maczugę człowieka pierwotnego.
Wszystkie zatem trzy zasady mające kierować działalnością KR wzięły w łeb i z intelektualizującego think tanku przekształcił się on w pisowską przybudówkę, jedną z wielu szturmowych jaczejek wspierających reżym.
Jeśli historyczny patron Klubu, Ronin i inni nieżyjący samuraje patrzą na działalność swych samozwańczych polskich następców z Foksal, to muszą czerwienić się ze wstydu i wściekłości. Żaden Ronin nigdy nie zapisał się do PiS.