9 listopada 2024

loader

Kontratak

Po pierwszym szoku i biernym przyjmowaniu ciosów przez wojska rządowe, atakowane przez zbrojną opozycję w Syrii w okresie zawartego pod auspicjami USA i Rosji rozejmu, sytuacja zaczyna się dość istotnie zmieniać.

Rosyjska piechota morska w natarciu

Od początku rosyjskiej operacji wojskowej w Syrii, żołnierze rosyjscy pełnili funkcje doradcze, szkoleniowe i chronili wybrane obiekty, w tym bazę morską w Tartu i lotnisko Chmejmim. Wyznaczeni oficerowie władający arabskim szkolili swoich syryjskich partnerów w posługiwaniu się nowym uzbrojeniem pancernym, rozpoznawczym i przeciwlotniczym. W walkach Rosjanie brali udział tylko w drugiej linii, jako obsługa rakietowych miotaczy ognia, czy artyleryjskich wyrzutni dalekiego zasięgu.
Dwie batalionowe grupy 810 samodzielnej brygady piechoty morskiej z Sewastopola chroniły bazy oraz okresowo baterię 6 dział MSTA-B kalibru 152 mm, służącą, jako wsparcie armii syryjskiej w czasie kluczowych ataków. Rosyjscy „specjalsi” pojawiali się na linii frontu i co najwyżej podświetlali laserowo naprowadzane pociski artyleryjskie typu „Krasnopol”. Na głębokich tyłach działali też operatorzy specnazu GRU – jeden z nich, porucznik Aleksander Prochorenko, bohatersko zginął pod Palmirą.
Wszystko to wiązało się z „lekcją” wyniesioną z Afganistanu. Rosjanie robili wszystko, aby nie narażać żołnierzy na bezpośrednie walki z lokalnymi bojownikami. Moskwa chciała do minimum ograniczyć swoje straty w ludziach. Jednak na początku maja doszło do złamania tych „zasad”. Bojownicy Państwa Islamskiego zdobyli pola gazowe Shaer i zagrozili wielkiej bazie lotniczej lotnictwa syryjskiego T-4.
Na lotnisku tym bazowało też około 10 rosyjskich śmigłowców. To właśnie ataki uderzeniowych MI-28N i Ka-52 torowały drogę szturmującym Palmirę wojskom syryjskim i sojusznikom irańskim oraz „Hezbollachowi”.
Islamiści dotarli na odległość 8 km od pasów startowych i rozpoczęli ostrzał rakietowy bazy. Jak zwykle pod naporem fanatyków mordujących jeńców oraz atakujących samobójców wysadzających się w specjalnych pojazdach, syryjska piechota w popłochu porzucała sprzęt i cofała się. W tych warunkach czołgistów 525 pułku 18 syryjskiej Dywizji Pancernej wsparła piechota wysoce zmotywowana i wyszkolona. Do akcji weszły „czarne diabły”, czyli piechota morska rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Natarcie wpierało rosyjskie lotnictwo w tym szczególnie efektywne szturmowe śmigłowce Ka-52 „Aligator”. Podciągnięte rezerwy w postaci ochotniczej brygady „Jastrzębie Pustyni” oraz „Hezbollach” dokończyły dzieła zniszczenia, przeciwnik został wyparty z okolic lotniska i przeszedł do głębokiej obrony. Rosjanie zaś wrócili na lotnisko bez strat.

Przełom pod Damaszkiem

19 maja po wielu miesiącach walk, armia rządowa przełamała pozycje wokół wybrzuszenia w tzw. Wschodniej Ghucie. Rebelianci, sponsorowanej przez Arabię Saudyjską, tzw. „Armii Islamu” zostali wyparci z miasteczka Deir el Asafir i okolicznych wsi. 102 brygada Gwardii Republikańskiej wspierana przez kontyngent libańskiego „Hezbolachu” oraz oddziały palestyńskiej OWP, od 25 kwietnia prowadziły wieloetapową ofensywę. Manewr ofensywny pozostawiał jednak cały czas korytarz, którym terroryści mogli się wycofać. Sukces sił rządowych ułatwiły wzajemne walki pomiędzy rywalizującymi bandami zbrojnej opozycji. Siły dominującej we Wschodniej Ghucie „Armii Islamu” ścierały się tam z Legionem al.-Rahman (skrzydłem Al.-Nusra, czyli syryjskiego odłamu terrorystów Al.-Kaidy). Zajęty przez armię rządową obszar pełnił rolę „spichrza”, stąd jego utrata pogorszy sytuację aprowizacyjną rebeliantów. Ponadto wojska prezydenta Asada odrzuciły oddziały bojowników od nieodległego lotniska.
Lotnictwa Dalekiego Zasięgu „utylizuje” turecką broń w Syrii
Abu Duhur, to duże wojskowe lotnisko na południu syryjskiej prowincji Ildib. Islamiści z Al.-Nusra zdobyli je we wrześniu 2015 roku, po 3 letnim oblężeniu w czasie burzy piaskowej, która uniemożliwiła starty wspierających obrońców samolotów i obserwację ognia artylerii. W bezpośrednim szturmie przeważających liczebnie bojowników wspieranych przez wysadzających się wśród obrońców terrorystów samobójców, załoga lotniska uległa. Do własnych pozycji przebili się nieliczni, jeńców islamiści okrutnie zgładzili.
Dla bojowników zdobyte schrono-hangary bazy Abu Duhur wydawały się idealnym miejscem do przechowywania broni i amunicji. To tu, wykorzystując rozejm i wycofanie głównych sił rosyjskiego lotnictwa, docierały w ostatnich tygodniach konwoje ciężkich ciągników siodłowych, wiozących z Turcji tony broni i amunicji.
Tymczasem po zlokalizowaniu przez rosyjskie drony rozpoznawcze i satelity szpiegowskie tego procederu, postanowiono przeciwdziałać. 12 maja z lotniska w Mozdoku (Czeczenia) wystartował bombowiec strategiczny TU-160. Nad Abu Duhur nadleciał niespodziewanie, na ogromnej wysokości, w eskorcie dwóch najnowszych rosyjskich myśliwców SU-35. Myśliwce przejęły bombowiec pod opiekę na wypadek potrzeby wybijania z głów „dziwnych pomysłów” pilotom tureckich F-16. Na niczego się niespodziewających islamistów spadł grad 10-ciu tysiąc kilogramowych bomb przeciw betonowych. Na lotnisku rozpętało się istne „piekło”, rozpoczęła się seria dziesiątek wtórych eksplozji wybuchającej amunicji. Zginęło i zostało rannych kilkudziesięciu bojowników, a kilkaset ton tureckiego uzbrojenia i amunicji zostało unicestwionych.

Hezbollach wychodzi z walk w Syrii

Równolegle po stronie sojuszniczej wspierającej armię syryjską doszło do znaczącego osłabienia sił lądowych. 18 maja „Hezbollach” ogłosił „zmianę strategii w Syrii” i wycofanie głównych sił, aby „nie ugrzęzły w syryjskim błocie”. Od dłuższego czasu wiadomo o niesnaskach pomiędzy lobby prorosyjskim w Syrii i proirańskim. Iran obawia się porozumienia Rosja-USA. Teheran krytycznie ocenia porozumienie rozejmowe zawarte w Genewie pod auspicjami supermocarstw. Podobnie źle ocenia ten rozejm libański „Hezbollach”.
Bojownicy „Hezbollachu”, to najbardziej wartościowy komponent sojuszniczych sił walczących po stronie prezydenta Asada. W wyniku trwających od 2012 roku walk, libańscy bojownicy ponieśli jednak ciężkie straty, w zależności od źródła – od 900 do 1800 bojowników straciło życie, a kilka tysięcy odniosło rany. Dla organizacji mogącej maksymalnie zmobilizować 25000 żołnierzy, to spory cios. Gros oddziałów Partii Boga wróci do Libanu, gdzie Izrael wspiera siły wrogie „Hezbolachowi”. Organizacja ta będzie starała się odzyskać swoje zagrożone pozycje. Obserwatorzy międzynarodowi widzą też ryzyko powstania sojuszu Druzów, Sunnitów i Chrześcijan w Libanie, wspartych przez Izrael, mający na celu zniszczenie „Hezbollachu”. W Dolinie Bekaa i w Libanie znów „pachnie prochem”.
Jak poinformowało w komunikacie dowództwo „Hezbollach”, w Syrii żołnierze „Hezbollachu” zostaną w czterech dużych miastach: Homs, Damaszku, Hamie i Daraa. Z kluczowego dla wojny frontu pod Allepo bojownicy wycofują się, a ich miejsce mają zająć Irańczycy z Korpusu Strażników Rewolucji i ochotnicy iraccy. Realnie, to spory cios w możliwości bojowe sił rządowych. Armia syryjska nie jest zdolna do samodzielnych operacji ofensywnych bez udziału sojuszników. Sukcesy pod Allepo, Latakii i pod Palmirą, to efekt współdziałania bojowego „Hezbollachu”, Irańczyków, Rosjan i Afgańczyków-Hazarów. Warto odnotować, że w niewyjaśnionych okolicznościach zginął niedawno w Syrii szef operacji specjalnych „Hezbolachu” na zagranicę, Bad ad –Din, co w ocenie ekspertów przyspieszyło decyzje władz organizacji.

Jak Bóg Kubie tak Kuba Bogu

13 maja Kurdowie z Partii Pracujących Kurdystanu (PPK) zestrzelili na terenie Turcji w dystrykcie Cukurca, w prowincji Hakkari, za pomocą ręcznej wyrzutni przeciwlotniczej, turecki śmigłowiec szturmowy. Ofiarą kurdyjskich bojowników stał się amerykańskiej produkcji śmigłowiec Bell AH-1 „Cobra”, co zostało nagrane i opublikowane w Internecie. Nie mniej interesujące jest to, że bojownicy posłużyli się wyrzutnią 9K38 „Igła”. Rakiety tego typu opracowano u schyłku ZSRR i są one na wyposażeniu państw post radzieckich, jak i były dość szeroko eksportowane. Do niedawna produkowano je w Rosji. Dziś Rosjanie zastępują ją przenośnymi przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi (PPZR) 9K333 „Wierba”, opracowanymi w Biurze Konstrukcyjnym Budowy Maszyn (KBM) w Kołomnie. W wielu komentarzach specjaliści sugerują jednak, że to kolejny etap wsparcia Kurdów przez rosyjskie siły specjalne. Trwająca od lat rebelia Kurdów jest niezwykle krwawo i brutalnie tłumiona przez armię turecką. W tym także, bezkarnymi dotychczas bombardowaniami i uderzeniami z powietrza na kurdyjskie wsie i miasteczka. W nalotach giną tysiące niewinnych cywili, o czym od dawna alarmują organizacje praw człowieka. Uzyskanie przez powstańców broni przeciwlotniczej zmienia ten konflikt jakościowo. W górskich warunkach Kurdystanu, operujące śmigłowce armii tureckiej znalazły się w śmiertelnym zagrożeniu, tak jak to było w Afganistanie czy Czeczenii.
Można domniemywać, że to element „odwetu” Rosjan, za wspieranie przez Ankarę terrorystycznej organizacji Al.-Nusra w Syrii i zestrzelenie rosyjskiego bombowca SU-24M. Bezpośredniego dowodu jednak na to brak, bo nikt nie zna historii wyrzutni, z której zestrzelono turecką „Cobrę”.

Co zrobią Amerykanie?

18 maja Rosjanie oficjalnie zwrócili się do Pentagonu z propozycją wspólnych nalotów na organizacje terrorystyczne, które nie przyłączyły się do rozejmu i prowadzą ataki artyleryjskie na obiekty cywilne. W szczególności Rosjanom chodzi o „filię” Al.-Kaidy w Syrii, czyli organizację Al.-Nusra. Odpowiedź Amerykanów jest znamienna, a mianowicie oznajmili: że „Nie współpracujemy i nie koordynujemy operacji wojskowych w Syrii z Rosją”. Jeżeli Rosjanie po 25 maja rozpoczną samodzielne, jednostronne ataki bombowe, Waszyngton znajdzie się w wysoce niekomfortowej sytuacji. De iure, na gruncie dokumentów ONZ – Al.-Nusra, to organizacja terrorystyczna. Ponadto Al.-Nusra nie jest objęta rozejmem, co ustalili zgodnie dyplomaci z Rosji i USA. Wreszcie wskazani przez Rosjan islamiści bombardują dzielnice mieszkalne Allepo i innych miast, w wyniku czego giną dziesiątki cywili. Z drugiej strony, całe zaopatrzenie w broń i amunicję płynie dziś do tych bojowników z Turcji i tam są oni tysiącami szkoleni. Turcja to członek NATO i sojusznik USA.
Tak, czy inaczej wydaje się, że w wojnie domowej w Syrii obserwujemy kolejny zwrot akcji i być może szykuje się po 25 maja spektakularny „come back” głównych sił rosyjskiego kontyngentu lotniczego do Chmejmim.

trybuna.info

Poprzedni

KOD a SLD

Następny

Demokracja tadżycka