W ostatnich tygodniach pojawiły się ciekawe informacje na temat funkcjonowania oświatowego programu „Willa plus”, więc minister Czarnek, by nie pozostać obojętnym, wszczął kontrofensywę merytoryczną.
W końcu stycznia zainaugurował więc działalność Mazowieckiego Uniwersytetu Ludowego w miejscowości Dębe Wielkie pod Warszawą. Wygłosił tamże wykład pt: „Dziedzictwo dla przyszłości”.
Oprócz jego świty, w spotkaniu uczestniczyli mieszkańcy okolicznych powiatów, którym zaoferowano warsztaty – Jak łączyć tradycję z wyzwaniami nowoczesności? To inicjatywa rzekomo społeczna, która będzie funkcjonowała w myśl idei lifelong learning. Uczestnicy będą mogli pogłębiać swoją wiedzę, rozwijać zainteresowania i umiejętności; a mają nimi być głównie seniorzy oraz członkinie kół gospodyń wiejskich a spotkania będą wzorowane na uniwersytetach trzeciego wieku. Inspiracją do utworzenia takiej „placówki” były uniwersytety ludowe, których szczyt działalności w Polsce przypada na dwudziestolecie międzywojenne.
Realizowały one swoje cele, wykorzystując metody edukacji dorosłych wypracowane na przestrzeni lat. Taką notatkę znajdziemy na oficjalnych stronach MEiN, Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, powiatu siedleckiego i gminy, a to oznacza, że inicjatywa ministra nie należy do banalnych, bo jak tytułują lokalne media – „to szansa na pogłębienie wiedzy”.
Zjazd autokarów
Po odszyfrowaniu tej doniosłej deklaracji, skonfrontujmy ją z opiniami lokalnych mieszkańców. Nikt o niczym nie wiedział, jednak dało się zauważyć, że chodzi o jakieś znaczące wydarzenie. Pod lokalną salę gimnastyczną zajechało sześć autokarów, którymi zwieziono panie z Kół Gospodyń Wiejskich w liczbie ponad 350 – to chyba przyszłe słuchaczki. O ważności zebrania upewniły lokalsów licznie zgromadzone siły porządkowe. Czarnkowi towarzyszyli liczni notable, a wśród nich władze lokalne wraz z posłami i senatorami. A skoro założono Uniwersytet Ludowy – to rektorem zostanie zapewne lokalny proboszcz – konstatują miejscowi, bowiem ów znany jest z zaradności oraz zażyłych kontaktów z ministrem Glińskim.
Dał się też poznać jako skuteczny negocjator w nabywaniu gruntów; on to bowiem załatwił działkę Morawieckiemu pod Wrocławiem, za co tytuł generała mu się bezsprzecznie należał. Czarnek zdaje się pozazdrościł Glińskiemu, który wniósł ogromny wkład w rozwój i prestiż owej parafii. Zjazdy mają się odbywać co kwartał, a program zajęć nakreśliło inauguracyjne wystąpienie ministra. Śledźmy więc dalsze wydarzenia, bo zarówno wykładowcy jak i zaplanowane tematy zapowiadają się ciekawie.
Sto lat Uniwersytetów Ludowych
Aby odnieść się merytorycznie do owego wydarzenia, przybliżmy ideę uniwersytetów ludowych. Istnieją one w Polsce od lat 20. XX wieku. Obecnie działają pod szyldem Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych (w skrócie TUL) z siedzibą w Warszawie. Posiadają 12 oddziałów regionalnych, w tym w Warszawie, skąd do Dębego Wielkiego zaledwie 30 km.
Z założenia powinny pełnić ważną rolę w systemie edukacji, nie tylko dorosłych, jednak ze względu na brak wsparcia aktualnych władz, nie tylko finansowych, niewiele mogą zdziałać. Trudno przyjąć, że swoją inicjatywę minister ogłosił w ramach istniejących struktur, bo jak czytamy w deklaracji ideowej Towarzystwa: „Ruch TUL wyrósł z tradycji oświeconego pozytywizmu, a jego twórcy należą do elity intelektualnej początku XX wieku. Zasady i metody wychowania oraz kształcenia chłopów sformułowali Ignacy i Zofia Solarzowie, a ich idee są nadal aktualne i inspirujące. Główne treści i cele działalności zawarte są w zasadach etyki społecznej, tworzeniu wspólnoty i więzi międzyludzkich oraz pielęgnowaniu tradycji i kultury.
Swoją działalnością TUL ma służyć światu humanistycznych wartości, wśród których znajdują się: szacunek dla człowieka, pomoc słabszym, kult dla nauki i kultury oraz tolerancja, praca i wspólnota ludzi. Ważnym zadaniem Uniwersytetów Ludowych jest przygotowanie społeczeństwa do życia ze świadomością istnienia kultury globalnej. TUL odrzuca i potępia politykę bez zasad, a rywalizację rozumie jako współdziałanie z drugim człowiekiem.
Wśród głównych wartości i norm, istotne miejsce zajmują: umacnianie miłości i więzi rodzinnych, patriotyzm, pracowitość, rozumna i aktywna postawa obywatelska, tolerancja światopoglądowo-wyznaniowa, obrona demokracji, zasad poszanowania godności, rzetelność i otwartość w stosunkach międzyludzkich, szacunek dla tradycji i kultury ludowej oraz dziedzictwa narodowego w powiązaniu z nauką oraz kulturą europejską i światową.
Temu celowi sprzyja przynależność Polski do Unii Europejskiej. Jest to wielka szansa dla TUL, która wymaga dużego wysiłku edukacyjnego w celu opanowania języków obcych, zaznajomienia się z kulturami, tradycjami, historią i obyczajami wielu narodów. Wychowanie obywatelskie TUL prowadzi odrzucając zarówno kosmopolityzm, jak i nacjonalizm. Chce przyczyniać się do lepszego poznania historii całej Europy i wpisuje się w najlepsze polskie tradycje, z pełnym szacunkiem odnosząc się do dokonań pokoleń w przeszłości, ale przede wszystkim patrzy z troską w przyszłość, pragnąc wszechstronnego i szybkiego rozwoju kraju.
Aby dopełnić obrazu, przytoczmy słowa prof. dr hab. Tadeusza Pilcha, wielkiego propagatora tego typu nauczania, profesora w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW, kierownika Katedry Pedagogiki Społecznej oraz Ośrodka Badań Problemów Nietolerancji, obecnie emerytowanego, który napisał był: Uniwersytet ludowy (duński: Folkehojskole, ang. Folk High School, niem. Volkshochschule, fr. Université populaire) to placówka oświatowo-wychowawcza w nurcie oświaty pozaszkolnej, przeznaczona dla młodzieży i dorosłych, łącząca kształcenie ogólne z metodą wychowania internatowego.
Kształcenie i wychowanie ma zdecydowanie kierunek humanistyczny i uspołeczniający. I kształcenie i wychowanie zawierają elementy przygotowania do aktywności kulturalnej, artystycznej i obywatelskiej. W programie nauczania można spotkać elementy wiedzy wielu fakultetów uniwersyteckich, a zasadą główną nauczania jest budowanie wspólnoty wychowanków i wychowawców na wzór rodziny chłopskiej.
Prymat dobroci i tolerancji
Jeśli zauważymy, za prof. Pilchem, że wśród nadrzędnych reguł działalności wychowawczej uniwersytetu ludowego są: prymat dobroci i tolerancji nad racjami walki i taktyki politycznej, powiązanie z nauką i kulturą europejską i światową oraz prymat wspólnoty i więzi międzyludzkich nad organizacją formalną, trudno zakładać, że powołując swój własny „uniwersytet ludowy” Czarnek ideami tymi się kierował.
Idea skandynawska
Ojcem uniwersytetów ludowych był Mikołaj F. S. Grundtvig, duński pastor, filozof, historyk, a przede wszystkim nauczyciel (przez Duńczyków nazywany nauczycielem ludu). Był przekonany, że to właśnie w chłopach kryje się największy potencjał narodu. To uczestnictwo rolników w oświacie dorosłych podnosi poziom świadomości politycznej narodu poprzez udział w dyskusjach, rozwiązywaniu problemów i podejmowaniu decyzji na poziomie lokalnym i regionalnym. Grundtvig zakładał, że uniwersytety ludowe staną się Szkołami dla Życia (skolen for livet).
Idee Grundtviga zyskały poparcie w całej Skandynawii, a ich kontynuacji w Polsce podjął się Ignacy Solarz, bo dostrzegł, że obraz tamtych wsi został ukształtowany właśnie dzięki ideom Grundtviga. I jakże on inny od obrazu wsi naszej! Zauważył, że każda wieś jest tam piękna, zagrody otoczone kwiatami, a ludzie na wsi żyją we wspólnotach zwanych komunami (i nie chodzi tu jedynie o nazwę gminy).
Założył pierwszą szkołę, odniósł sukces, który nie trwał długo, bo ówczesne władze i Kościół budowane wspólnoty uznały za podejrzane, że są rozsadnikami komunizmu i herezji. Szykan doświadczyli Solarzowie już w II RP, a Zofia Solarzowa także po jej śmierci – i to całkiem niedawno! Uniwersytet Ludowy prowadzony przez Solarzów nie dawał nikomu żadnych korzyści materialnych, nie uczył zawodu, nie dawał dyplomów, a mimo to młodzież wiejska dziwnie do niego się garnęła, wspominając tam swój pobyt jako jeden z najpiękniejszych epizodów własnego życia.
Komunistyczny demiurg
Aby zobrazować stosunek obecnych władz do idei uniwersytetów ludowych przypomnijmy, że w listopadzie 2021 r. Radio Kraków nadało audycję, z udziałem naukowca z oddziału IPN w Krakowie, w której omawiano działalność Zofii Solarzowej na Podhalu. Podkreślono w niej, że po bohaterskich czasach wojny, w 1953 roku w Białym Dunajcu pojawił się „komunistyczny demiurg” w osobie Zofii Solarzowej, która w całym XX wieku poczyniła najwięcej szkód. Przyjechała z wręcz diabelskim zadaniem, przeorania świadomości górali i prowadziła „PRL-owski eksperyment społeczno – polityczny budowy nowego, socjalistycznego społeczeństwa”. A do tego była „wierzącą komunistką”, więc z zapałem niszczyła kulturę pasterską.
Miała za sobą autorytet władzy, uwodziła młodzież, obiecując jej liczne profity, a tak naprawdę prezentowała sowiecki program wychowawczy, w którym podnoszenie poziomu wiedzy to nic innego jak przerabianie ludzi na komunistów i agitowanie do kołchozów. Tak naukowiec z IPN zdefiniował rolę Zofii Solarzowej – kontynuatorki idei uniwersytetów ludowych w Polsce.
Czarnek ma więc mocne argumenty, aby od tych idei się odciąć, ale najwyraźniej nazwa uniwersytety ludowe mu się spodobała. Podejrzenia krzewienia idei komunistycznych i protestanckich przez solarzowe uniwersytety pojawiły się już w 1931 roku, zaś po wojnie zarzucano im popularyzowanie sanacyjnych wzorców nauczania; dziś mamy więc powtórkę z historii. Jeśli tworzymy uniwersytety ludowe, to mają one być nasze, narodowo – katolickie , a nie jakieś oświeceniowo – kosmopolityczne. Należy mieć nadzieję, że kontynuatorzy idei TUL nie zostawią pomysłu Czarnka bez komentarza.
Nie oszukujmy się, że za tym stoi potrzeba krzewienia oświaty społeczności wiejskiej, bo gdyby tak było – minister ogłosiłby program wsparcia istniejącego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych, które ma i kadry i bazę materiałową. I niepotrzebne byłyby nawet nabytki nowych willi, wystarczyłoby finansowe wsparcie samego procesu edukacji w jej dotychczasowym kształcie.
Oderwany od realiów
Ale to najwidoczniej ministrowi się nie podoba; tworzy nowy – polski ład w całkowitym oderwaniu od realiów i autorytetów – wystarczą mu do tego grupy rekonstrukcyjne i partyjni działacze, bo to oni będą głównymi wykładowcami. Przecież miejscowość, którą Czarnek wyznaczył na cel swoich spotkań, leży blisko Warszawy, więc każdy, kto chce się edukować, znajdzie takie możliwości w dużym mieście.
Czarnek i jego akolici dostrzegli, że kształtowanie opinii i poglądów nie odbywa się już w rozmowach, dyskusjach i przekonywaniu do swoich racji, a wyborów nie wygrywa się ideami, tylko pieniędzmi i populizmem. Rząd dzieli społeczeństwo a ono samo stopniowo, ale systematycznie stacza się w otchłań średniowiecznych przesądów i zabobonów. Podwójna moralność zaczyna być normą.
Dostrzeżono też, że słabiej wykształceni ludzie są bardziej podatni na manipulacje, więc mając i władzę i pieniądze, ludzie władzy, w tym Czarnek, zrobią wszystko, by wygrać wybory, deprecjonując i wynaturzając przy okazji wszystko, co wiąże się z demokracją, tolerancją światopoglądowo – wyznaniową, etyką, wspólnotami lokalnymi, otwartością w stosunkach międzyludzkich, poszanowaniem tradycji i kultury w powiązaniu z kulturą europejską, a przede wszystkim z przynależnością Polski do Unii Europejskiej.
Takich poglądów ani Grundtvig, ani Solarzowie nie głosili i takich postaw nie popierali, podobnie jak dzisiejsi kontynuatorzy idei Uniwersytetów Ludowych.
Czarnek, tworząc swoją placówkę, nie sięgnął do dorobku założycieli i propagatorów tego typu edukacji, bo z tym ideowo mu nie po drodze, więc użycie tradycyjnej, historycznej nazwy wobec tworu, który ma służyć głównie narodowo – katolickim celom polityków i ich zwolennikom, nie służy krzewieniu ani kultury, ani oświaty, ani nauki i nie ma nic wspólnego z tradycyjnie rozumianą ludowością, ani z rzeczywistymi ideami Uniwersytetów Ludowych.
Ireneusz Łazarski – wychowanek Zofii Solarzowej, v-ce prezes Stowarzyszenia Promni