2 grudnia 2024

loader

Kwaśniewski miał rację

Spór

Było tak: w maju, po kilkudziesięciomiesięcznych dyskusjach, niezliczonych spotkaniach i kosztem wielkich starań odbył się w Warszawie I Kongres Progresywnych Organizacji Pozarządowych. Jego pomysłodawcą i duszą był dr. Sławomir Wiatr (zwany „młodym” Wiatrem dla odróżnienia od swojego sławnego ojca, prof. Jerzego Wiatra) – spirytus movens Forum Postępu, czyli rozmaitych, lewicowych w charakterze, think tanków i organizacji pozarządowych.
Kongres odbył się w salach recepcyjnych hotelu Westin, z czego akurat „Trybuna” się podśmiewała, bo jakoś to ekskluzywne miejsce nie bardzo nam się kojarzyło z dyskusją o perspektywach lewicy. Niemniej Kongres stał się okazją do dyskusji między różnymi środowiskami lewicowymi. Wziął w nim udział także Rafał Woś z Polityki, jeden z wybitniejszych publicystów młodego (a właściwie, to już chyba średniego) pokolenia. Onże wystąpił zaraz po prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim, z płomiennym oskarżeniem SLD o czynny i, że tak powiem, twórczy współudział we wszystkich negatywnych zjawiskach, które dziś gnębią zarówno nasze życie społeczne, jak i polityczne. Nie dlatego jednak w swojej relacji „zbyliśmy” jego wystąpienie krótkim akapitem, tylko dlatego, że gdy jego samego zapytano, co w tej sytuacji, którą sam opisał lewica powinna, jego zdaniem robić, na czym się skoncentrować, redaktor – w naszym odczuciu ograniczył się do banałów. Swoje zarzuty powtórzył następnie w felietonie zamieszczonym na portalu Wirtualna Polska (09.06.2016).
Okazuje się, że jego głos zapadł w pamięć uczestników Kongresu Progresywnych Organizacji Pozarządowych.
Na stronach Wirtualnej Polski znaleźliśmy nawet interesującą polemikę pióra dr. Bartosza Rydlińskiego z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.
Warto ją przeczytać.

(red. DT)

Z zaciekawieniem przeczytałem artykuł red. Rafała Wosia, w którym podsumowuje on swój udział w I Kongresie Progresywnych Organizacji Pozarządowych organizowanym przez Forum Postępu. Wspomniany Kongres był miejscem dyskusji „czerwonych”, „zielonych” i „tęczowych” środowisk intelektualnych i ideowych. Niemniej dla red. Wosia spotkanie to było mieszanką „starego SLD […] oraz kilku młodszych pogrobowców nieudanego projektu Zjednoczonej Lewicy”. Nie wiem, jak w tym podziale odnajdują się chociażby uczestnicy panelu, w którym wziął udział red. Woś. Mowa chociażby o Michale Sysce, dyrektorze Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a, dr Anie Skrzypek z brukselskiej Fundacji Europejskich Studiów Progresywnych (FEPS) czy Dariuszu Szwedzie z Zielonego Instytutu. Nadmienię tylko, że w innych dyskusjach wzięli udział naukowcy, aktywiści i analitycy niezwiązani z żadną partią polityczną. Dziwi mnie, że red. Woś nie przejrzał nawet programu naszego wydarzenia. Inaczej nie dokonałby tak płytkiego uproszczenia. Najwidoczniej śledzenie przedstawicieli „starszo-średniego pokolenia” przebywających na sali to bardziej zajmujące zajęcie.
Zarówno w swoim wystąpieniu w czasie panelu, jak i na łamach Opinii WP, Rafał Woś wytoczył ciężkie działa przeciw tzw. „postkomunistycznej lewicy”, ze szczególnym zamiłowaniem strzelając z nich do Aleksandra Kwaśniewskiego. Oskarżał: „Aleksander Kwaśniewski […] i jego partia byli tegoż neoliberalizmu największymi budowniczymi […] to nie Leszek Balcerowicz doprowadził do uśmieciowienia i prekaryzacji polskiego rynku pracy. Tylko SLDowski superminister Jerzy Hausner! A de facto liniowy i maksymalnie regresywny podatek otwierający na dodatek drogę do plagi sztucznego samozatrudnienia, to z kolei dzieło innego „socjaldemokraty” – Grzegorza Kołodki. Dodajmy jeszcze do tego niechęć SLD do podatków majątkowych i kapitałowych”.
Wylano już morze atramentu analizując przewiny i wypaczenia SLD-owskiej lewicy. Bezrefleksyjny zachwyt nad znaczeniem wzrostu gospodarczego dla rozwoju społecznego, nierzadko klientelizm względem środowisk biznesowych, czy też neoimperialne zapędy w polityce zagranicznej słusznie będą pamiętane „lewicy Kwaśniewskiego i Millera”, ale krytyka powinna mieć swoje zdroworozsądkowe granice. Przypomnę redaktorowi Wosiowi, że to nie SLD, ale partie postsolidarnościowe popadły w szaleństwo prywatyzacji, także spółek mających znaczenie strategiczne. To nie Grzegorz Kołodko, ale Leszek Balcerowicz wprowadzał „terapię szokową”, która przyniosła olbrzymie nierówności społeczne i trzymilionowe bezrobocie. To nie Leszek Miller, lecz Kazimierz Marcinkiewicz obniżał podatki dochodowe, likwidował trzeci próg PIT oraz radykalnie obniżał składkę zdrowotną i rentową. To nie lewica, lecz prawicowe PO i PiS de facto zniosły podatek od dziedziczenia fortun, utrwalając tym samym niesprawiedliwy porządek społeczny. To nie „czerwony” prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk, lecz włodarz Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz handluje roszczeniami nieruchomości, co niejednokrotnie kończyło się barbarzyńską eksmisją mieszkańców kamienic na bruk. To nie socjaldemokracja, ale konserwatyści, narodowcy i liberałowie „dekomunizują” obecnie przestrzeń publiczną, co może zakończyć się zupełnym wymazaniem lewicowych treści z przestrzeni publicznej.
Zarówno Aleksander Kwaśniewski jak i polska lewica z jej najsilniejszą partią (SLD) nie sprawują rządów od przeszło 10 lat. Była to dekada szczególna pod tym względem, że Polki i Polacy byli i ciągle są poddawani prawicowym – na przemian neoliberalnym i konserwatywnym – reformom. Trudno, by po tak długim i intensywnym czasie wciąż obwiniać polityków polskiej lewicy. W tym sensie Aleksander Kwaśniewski miał rację mówiąc, że „dobrze to już było”. By móc powiedzieć „lepiej jeszcze będzie” warto, aby środowiska postępowe zamiast obwiniać siebie o całe zło świata zaczęły ze sobą współpracować. Zacznijmy od wspólnych działań na rzecz obniżenia wieku emerytalnego, podwyższenia uposażeń, rent i emerytur, wprowadzenia godzinowej płacy minimalnej i nadaniu nowych praw organizacjom pracowniczym. Wierzę, że przyszłoroczne Forum Postępu będzie miejscem konstruowanej dialogu, a nie sztampowego krytykanctwa, które w zasadzie utrwala obecny podział polityczny w Polsce.

 

Odpowiedź Rafała Wosia:

Chciałem skłonić do refleksji stare SLD

Nie było moim zamiarem obwiniać „zielonych” ani „tęczowych” środowisk lewicy uczestniczących w I Kongresie Progresywnych Organizacji Pozarządowych, więc niech się o to na mnie jego współorganizator Bartosz Rydliński nie gniewa. Chciałem natomiast skłonić do refleksji stare SLD, które było na tymże kongresie reprezentowane w sposób bardzo obfity. Zwłaszcza ta jego część skupiona tradycyjnie wokół byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Bo za patologie polskiej transformacji ponoszą oni nie mniejszą odpowiedzialność niż Leszek Balcerowicz, czy Jan Krzysztof Bielecki. Zresztą Rydliński sam przyznaje w swoim tekście, że była to krytyka zasadna. Zarzuca mi jedynie przesadę.
Być może przesadzam, ale poziom samozadowolenia i braku autorefleksji przebijający z cytowanego przemówienia prezydenta Kwaśniewskiego bardzo mnie w ostrości moich sądów utwierdza.

Rafał Woś

trybuna.info

Poprzedni

Wyjdą, chyba, żeby nie wyszli

Następny

Znów smród szyicko-sunnicki