Przyzwyczailiśmy się do antypolskich incydentów na Ukrainie czynionych przez „nieznanych sprawców”. Zwykle strona ukraińska tłumaczyła je działaniem obcej agentury, a polscy patrioci domyślali się, że jest to prowokacja rosyjskich służb.
Ponieważ rosyjskie spec-służby mają w Polsce opinię niezwykle sprawnych, zwłaszcza u naszych rusofobów, to takie tłumaczenia były przyjmowane ze szczególnym zrozumieniem.
Wedle rządzącej obecnie prawicy i prawicy siedzącej w ławach opozycji, Rosja jest największym zagrożeniem dla państwa polskiego. Lewica polska nie jest tak rusofobiczną, ale też nie ma za co kochać ekipę prezydenta Putina.
Dlatego antyrosyjskie władze ukraińskie są akceptowane przez rządzący PiS i opozycję. Z wielkim bólem, bo choć to zdeklarowani przeciwnicy Kremla i ideowi antykomuniści, to jednak też banderowcy.
A w Polsce OUN i UPA uznawane są za organizacje ludobójcze, antypolskie. Pan prezes Jarosław Kaczyński lojalnie uprzedzał prezydenta Ukrainy Piotra Poroszenkę, że Ukraińcy z „Banderą na sztandarach do Unii Europejskiej nie wejdą”. I nic dziwnego, że każdy gest gloryfikowania UPA i OUN na dzisiejszej Ukrainie uznawany jest w Polsce jako akt wrogi wobec polskiego narodu.
W zeszłym tygodniu Rada Miasta Kijowa postanowiła zdekomunizować jedną z ważniejszych ulic w mieście. Teraz zamiast Mikołaja Watutina – radzieckiego generała, byłego dowódcy I Frontu Ukraińskiego z czasów II wojny światowej, zabitego przez odział UPA – ulica będzie upamiętniać Romana Suchewycza. Dowódcę UPA w czasie II wojny światowej, bardziej odpowiedzialnego za rzeź wołyńską w latach 1943-1944 niż uwięziony wtedy w Niemczech Stepan Bandera.
Decyzja kijowskiej Rady Miejskiej wzburzyła polskie patriotyczne środowiska. Niezależnie od preferowanych poglądów politycznych. Trudno uznać ją za efekt działania nieznanych sprawców, bo są oni powszechnie znani. To kijowscy radni, ukraińscy patrioci, antykomuniści.
Trudno też obarczyć za to winą rosyjskie spec-służby. Choć i takie interpretacje w Internecie pojawiły się. Ale oznaczałoby to, że niepodległa Ukraina jest efektem prowokacji tych służb.
Polska ma swoją politykę historyczną. Aktualnie ta polityka potępia „komunistów”, a gloryfikuje „antykomunistów”. Im bardziej skrajni i naiwni politycznie oni byli, tym bardziej są teraz godni chwały.
Ukraina też ma swoją politykę historyczną. Aktualnie ich polityka też potępia „komunistów”, zwłaszcza radzieckich, a gloryfikuje antykomunistów. Los chciał, że najbardziej aktywnymi tam „antykomunistami” byli banderowcy.
Jeśli politycy polscy chcą antyrosyjskiego sojuszu z ukraińskimi politykami, to muszą pogodzić się z ich gloryfikowaniem OUN i UPA. Bo innych ukraińskich antykomunistów na Ukrainie wtedy nie było.
A pogląd, że antyputinowska i antykomunistyczna Ukraina wyrzeknie się tradycji OUN i UPA jest zwyczajnie naiwny. Podobny temu, że polscy antykomuniści wyrzekną się Powstania Warszawskiego i potępią tak zwanych „żołnierzy wyklętych”. Zatem, może teraz trzeba porzucić tradycyjną polska hipokryzję i wreszcie odważnie zdecydować się.
Czy polscy patrioci decydują się na anty kremlowski i antykomunistyczny sojusz z obecnymi elitami politycznymi Ukrainy akceptując ich kult OUN i UPA?
Czy ukraińskiego kultu ON i UPA polskie elity polityczne nie zaakceptują i pozostaną bez ukraińskiego wsparcia w swej walce z Rosją i komunizmem?