Trzy czwarte żartem i jedna czwarta serio można by nazwać Waldemara Łysiaka współczesnym Kraszewskim, głównie z uwagi na obfitą liczebność jego pisarstwa, a po trosze i dlatego, że tak jak twórca „Starej baśni”, Łysiak pisze głównie o historii. I tak jak kiedyś Kraszewski był bardzo popularnym pisarzem (dziś to już przeszłość), tak od ponad czterdziestu lat to Łysiak jest nadal obecny na czytelniczym rynku i nadal należy do najchętniej czytanych pisarzy, choć być może apogeum popularności ma już za sobą. Sam, od czasu lektury „Francuskiej ścieżki”, „Empirowego pasjansa” i „Fletu z Mandragory” byłem przez pewien czas fanem pisarstwa Łysiaka. Później jego besserwisserstwo i fanatyczne zideologizowanie mnie oddaliły od jego pisarstwa, ale od czasu do czasu chętnie do niego wracam. O buntowniczości romantyzmu opowiada tom starych tekstów Waldemara Łysiaka, zatytułowany „Pan rebeliant: romantyzm”. „Buntowniczość romantyzmu da się ująć krótko lub rozwlekle. Krótko brzmi to tak: klasycznemu ideałowi doskonałości Romantyzm przeciwstawił poczucie nieskończoności, dążeniu ku osiągalnemu – tęsknotę za nieosiągalnym, regułom – wyobraźnię, dyscyplinie porządkującej – chaos, harmonii – rozregulowanie, kultowi Rozumu – tradycyjną religijność, nauce i materializmowi – dziką przyrodę i metafizykę, kalkulacji – emocje, Antykowi – Średniowiecze, Europie – Orient, jasności/pewności – tajemnicę, reżimowości – wolność, masie – jednostkę. Ulubiony typ bohatera: desperat-cynik samotnie walczący ze światem, nieszczęśliwie kochający damę patronującą natchnieniu”. W swoim zbiorze Łysiak zastosował bardzo szerokie rozumienie tego, co jest romantyzmem. Poza postaciami i wątkami z typowego romantycznego kanonu, jak Goethe, Byron, Mickiewicz, towiańszczyzna itd., są w tym tomie także postacie i wątki z romantycznych obrzeży lub z romantyzmu nieoczywistego, niedogmatycznego. Umieścił bowiem Łysiak w tym zbiorze także teksty o stosie Sardanapala, o królowej Lewantu, o zdobyciu Algierii, o tajemnicy krypty Napoleona, o relikwiarzu króla Luwru, o zagadce Kaspara Hausera, o imperium hrabiego Monte Christo, o małżeństwie księcia Pepi, o niewolnicy Talleyranda, o paryskiej „Battignolówce”, o stylu Biedermeier. Pod sprawnym i „tyrkotnym” piórem Łysiaka postaciami romantycznymi stali się nawet monstrum Frankensteina i król detektywów, Francois Vidocq. Łysiak jest pisarskim Midasem, bo potrafi nawet tematy, o których inni potrafiliby napisać co najmniej bezbarwnie, zamienić w opowieściowe złoto. A jako że znany jest z ogromnej wiedzy i skrupulatności w badaniu źródeł, trudno mu nie wierzyć i uważać go za „bajarza”, choć wiele opowiadanych przez niego historii brzmi pod jego piórem jak nieprawdopodobne fantazje. Trzeba też zauważyć, że ze swoim brakiem respektu dla reguł i konwenansów, ze swoim intelektualnym anarchizmem, swoim nieokiełznaniem sam Łysiak jest postacią poniekąd romantyczną. Dlatego więc wybacza mu się jego skrajny subiektywizm, jego ostre i często przesadne, przejaskrawione osądy, n.p. gdy w odruchu niechęci określa Kościuszkę jako „lewaka”. Jaki by jednak Łysiak nie był ze swoimi ideologicznymi, światopoglądowymi i kulturowymi idiosynkrazjami, wyrazistymi sympatiami i antypatiami politycznymi, ze swoim cholerycznym temperamentem, ze swoim – ogólnie ujmując – prawicowym światopoglądem, zawsze czyta się go znakomicie bo pisarz to wyborny i ten jego romantyczny bigos składający się z ingrediencji od Sasa do Lasa jest naprawdę smaczny.
Waldemar Łysiak – „Pan Rebeliant: Romantyzm”, Wydawnictwo Nobilis, Warszawa 2018, str. 358, ISBN 978-83-60297-69-8.