Prawda o stanie naszej państwowej kasy powoli wychodzi na jaw.
W budżecie cud się nie wydarzy. Premier Morawiecki nie przemieni złotówek w dolary, choć bardzo się stara. Co prawda gospodarka ma się dobrze i wpływy do budżetu wzrastają, ale nie na tyle by pokryć wydatki na 500+ czy na wcześniejsze emerytury. Na koniec roku zapowiadana mała dziurka budżetowa stanie się duża dziurą i wyniesie 51 mld złotych. Inaczej być nie mogło. Dlatego rząd już zaczął grzebać w podatkach, co w propagandzie nazywa się uszczelnianiem wpływów do budżetu. Teraz czeka nas mniej przyjemny okres realizacji polityki PiS. Rząd chce podwyższyć składki ZUS-owskie dla bogatych, co chwilowo może sprawić, że budżet tej instytucji będzie mniej zły. Czekam z niecierpliwością aż rząd wreszcie ustanowi trzecią stopę podatkową w wysokości 40 proc. dla lepiej zarabiających. Była taka stopa, ale poprzedni rząd PiS ją zniósł – i dlatego nasze podatki od dochodów osobistych są jednymi z najniższych w Europie. Ta decyzja nie powinna wywołać spadku notowań PiS w elektoracie, bo u nas bogatych jest niewielu i raczej ich się nie lubi. W Europie wszyscy bogatsi płacą wyższe podatki, więc wpuścimy trochę Europy do przytęchłej ojczyzny.
Rząd planuje także wzrost składek na ubezpieczenia zdrowotne, ale z tym może być kłopot, bo nikt podwyżek nie lubi, szczególnie gdy wmówiono obywatelom, że państwowa kasa jest pełna.
Mimo tej obfitości pieniądza, w budżecie na przyszły rok nie planuje się wzrostu nakładów na służbę zdrowia. Zatem zapowiedzi, że rząd planuje wzrost takich nakładów do 6 proc. PKB należy miedzy bajki włożyć. Rząd w tej sprawie kłamie. Wiadomo także, że opinia publiczna jakoś to przełknie, bo propaganda rządowa wmówi suwerenowi, że te nakłady mogłyby pójść na zarobki dla lekarzy. A lekarze – wiadomo – mogą sobie dorobić inaczej.
Będzie się także nękać większymi podatkami różne korporacje. One te podwyżki przerzucą na klientów np. w galeriach handlowych. Rządowa propaganda obwini za te podwyżki złych, zagranicznych kapitalistów.
Ucichła natomiast sprawa abonamentu telewizyjnego. Miał być on obowiązkowy i ściągalny w 100 proc. Wiadomo, że bezpośredniego wyciągania pieniędzy z kieszeni obywatele nie lubią. Rząd postanowił więc, że da swoim mediom (TVP dla jeszcze nie zorientowanych) miliardzik z tegorocznego budżetu, czyli z naszych pieniędzy. W przyszłym roku rząd dla TVP na pewno też będzie bardzo przychylny. Kilka miesięcy temu rządowe media dostały już pół miliardzika. Ta kasa jest bardzo potrzebna, bo w dobie zbliżających się podwyżek podatków, będzie bardzo potrzebne tłumaczenie, że to wszystko dla dobra narodu, by żyło się nam jeszcze dostatniej.
Z tego miliardzika będą finansowani propagandziści partyjni zatrudnieni na etatach dziennikarskich w TVP. Kasa jest potrzebna, bo taki propagandzista zarabia od 30 do 40 tysięcy miesięcznie. Muszą się oni szybko dorobić, bo kiedyś ta hucpa musi się skończyć, a żyć w społeczeństwie będzie trzeba. Pozostanie im chodzić z miedzianym czołem w dużych, ciemnych okularach, albo zrobić sobie operacje plastyczne. Zarobionej na propagandzie kasy powinno wystarczyć.