6 listopada 2024

loader

Mowa ciała i milczenie owiec

fot. archiwum

Jak człowiek nie ma nic do powiedzenia, to nie mówi. Tak przynajmniej to działa u normalnych ludzi. Powinno to też działać w drogą stronę. Jeśli trzeba zabrać głos, to się to robi. Bo jeśli postępuje się inaczej, istnieje podejrzenie, że milczy się celowo. Żeby się nie wygadać. Albo, żeby ukryć swoją niekompetencję. Ewentualnie, żeby nie przeszkadzać. Pieniądz lubi ciszę. 

Sprawa pierwsza: nikt nie wzywa do odpowiedzi a sytuacja nie wymaga zabrania głosu. Tymczasem człowiek, lub grupa ludzi, pcha się przed szereg, żeby podzielić się z opinią publiczną swoim zdaniem. Przyznam, w sprawach ważkich albo nader gardłowych, jeśli coś bezpośrednio człowieka nie dotyczy, ale jest na tyle społecznie dojmujące, każdy ma prawo zabrać głos, czy to za pośrednictwem mediów tradycyjnych czy społecznościowych. Bywają jednak takie wypadki, w których lepiej dobrze się zastanowić, zanim zadebiutuje się ze swoim komunikatem.

Sprawa pomnika

Jakiś czas temu w Łodzi zdewastowano pomnika JPII. Sprawca dodał trochę żywych kolorów do spiżowej postaci polskiego papieża, za co spotka go zapewne kara, gdyż człowieka odpowiedzialnego za ten występek szybko zatrzymano. Naturalnie, chwilę po „bestialskim ataku” na pomnik, polski kościół i prawica wołały o pomstę do nieba, a prawicowe media donosiły o bezprzykładnym niszczeniu autorytetu wielkiego Polaka. Poczęto organizować samorzutnie marsze w intencji dobrego imienia ojca świętego, modły przebłagalne i co tam jeszcze pod sutanną nosi kler, a czym może wodzić za nos państwo prawa. 

Ten bestialski atak na pomnik polskiego papieża, w ludzie prostym, chadzającym do kościoła mało lub wcale, nie wywołał jednak aż tak wielkich emocji. Śmiałbym zaryzykować sąd, że po internatach, tam gdzie na dźwięk imienia Karola Wojtyły nie truchleje serce a kolana nie miękną, pomalowanie papieża farbą przyjęto raczej jako pewien rodzaj happeningu, odpowiedniego dla swoich czasów i poczynionego adekwatnymi środkami.

Sprawa Lewicy

Najczęściej jednak, ci wszyscy, którym występek na papieskim pomniku nie wadził, a nawet się trochę podobał, po prostu milczeli. Bo głupio tak jawnie wspierać, było nie było, wandalizm, ale każdy podskórnie czuł, że trzeba mieć niezłe jaja, żeby się na podobną akcję zdecydować. Zwłaszcza w naszym kraju. Dla niektórych jednak milczenie to za mało. Np. dla łódzkiej Lewicy. Ta, w swoich mediach społecznościowych podniosła sprawę w zasadzie natychmiast, krzycząc, że nie ma jej zgody na niszczenie pomników polskiego papieża. Zapytacie, po co to uczyniła. No właśnie, tego nie wie nikt.

Próbowałem znaleźć później wspomniany post na łódzkich socjałach, alem nie podołał. Chyba szybko ktoś odpowiedzialny połapał się, że bycie świętszym od świętego papieża nie bardzo się opłaca, będąc w łodzi Lewicą. Internauci od razu podchwycili ów papieski, lewicowy zwiszenruf, i dali wyraz temu, co myślą o lewicowej wrażliwości, papieżu i miksie, który próbuje uczynić z tegoż łódzka, lewicowa komórka. Czasami nie warto mieć opinii na każdy temat i za wszelką cenę. Brak opinii to też opinia, a brak komentarza to częstokroć bardziej wymowny komentarz niż niejedna prasowa konferencja. 

Sprawa zboża

Sprawa druga: należy mówić, że dzieje się źle, a nikt nie woła. Ten przypadek jest równie częsty jak opcja pierwsza, kiedy krzykacz gardłuje za sprawą, o której nie ma pojęcia, albo nikt go nie słucha. Trzeba było zdymisjonować ministra rolnictwa, żeby naród się dowiedział, że do Polski idzie na masową skalę ukraińska pszenica, którą miast do portu w Gdańsku, utylizuje się w naszych młynach i magazynach. Afryka cierpi głód jak cierpiała, bo nasi hochsztaplerzy zwietrzyli interes na cle. Jak za każdej wojny. Ukraińskie zboże cła jest pozbawione. Dzięki temu jest dużo tańsze niż nasze, krajowe. Gdzieś, między polsko-ukraińską granicą a portami przeładunkowymi, zboże się rozpływa. Najzabawniejsze jest to, że Ministerstwo Rolnictwa w oficjalnych komunikatach mówi, że nie wie, na dobrą sprawę, ile zboża i skąd do nas idzie i kto je ma sprzedawać dalej. Unia Europejska nie widzi kłopotu, bo proceder kwitnie na jej wschodnich rubieżach, także Zachód ma to daleko gdzieś. Niech się martwią Rumuni i Polacy, bo to oni mieli zapewnić bezpieczny transfer. W tym względzie Unia ma rację. To nie Hiszpanie czy Włosi żenią ukraińską pszenicę po kraju, tylko nasi chłopcy, dobrze obeznani w polskich realiach i machlojach.

Jajkiem w ministra

Nie dziwota, że tekturowe państwo nic z tym nie robi. Jak ma robić, jak kradną ci co zawsze. Muszą mieć jakiś dupochron. Nie to jest jednak w sprawie najgorsze. Trzeba było pogonić ministra Kowalczyka jajkami, żeby rząd się ocknął. Kiedy na wsi zaczyna się ruchawka, Morawiecki reaguje natychmiast. Czuje podskórnie, że wieś mu się wymyka, bo za dużo i za długo nie reagowali na pszeniczny przekręt. Do tego polski chłop wie, że PiS ma w Unii swojego komisarza i to od rolnictwa-Janusza Wojciechowskiego. To właśnie na jego plecach partia Kaczyńskiego cwałowała pod strzechy. Wojciechowski miał załatwiać dopłaty, pilnować polskiej ziemi, stać na straży dobrostanu krajowego rolnika, aż tu nagle okazuje się, że potrzebny jest Wojciechowski w Unii jak świni siodło, bo nie dość że nic nie załatwił ponad to, co musiał, to i nie upilnował swoich na miejscu. Ani nie alarmował, ani nie jeździł z inspekcjami na granicę. To, że Kowalczyk siedział cicho, dziś, kiedy odkrywa się karty, kto importował ukraińskie zboże, jest jakby zrozumiałe. Ale żeby Wojciechowski, tego już trochę za dużo, nawet jak na pisowskie standardy. 

Lepiej milczeć, czy lepiej mówić, kiedy trzeba…hmmm, najlepiej mieć w sobie kompas, który będzie podpowiadał, kiedy jest czas na jedno, a kiedy na drugie. Gdy się milczy, zawsze można później udać głupiego, że się o niczym nie wiedziało. Poza tym, kiedy się milczy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że palnie się jakąś głupotę. Z drugiej strony nie reagować, kiedy wszyscy naokoło widzą szwindel i wzywają do zajęcia stanowiska, to też nazbyt prowokacyjna postawa. Od razu widać, że coś kombinują. Ale ci kombinują zawsze, nawet jak nic nie mówią i jak śpią. Tak źle i tak niedobrze. 

Jarek Ważny

Poprzedni

Żądamy mieszkań, a nie kredytów!

Następny

14-16 kwietnia 2023