Szukanie wroga na Zachodzie – jak tego chce europoseł Krasnodębski – jest szkodliwą, nieodpowiedzialną głupotą. Ale nie ma to nic wspólnego z tym, czy zasiada w Parlamencie Europejskim! Czytam komentarze, że „skoro bierze kasę z Brukseli, to…”. No nie! Nie tak działa demokracja!
Jesteśmy w Europie u siebie, więc wybieramy europosłów, którzy odbijają poglądy nas – Europejczyków. A te są bardzo różne. Nie zawsze rozsądne. Taki urok demokracji. Wynagrodzenia europosłów to nie jest nagroda od cioci Ursuli za dobre sprawowanie. Pochodzą z podatków. Od tychże wyborców.
Uważam za szczyt żenady, kiedy PiS udaje, że pieniądze na emeryturę czy drogę to „prezent od Morawieckiego”. Taki cyrk niszczy poczucie, że państwo jest wspólnotą większą niż ta czy inna partia.
Dokładnie to samo dotyczy Unii Europejskiej i środków europejskich. Europa to nie jest – jak to sobie roi prawica – bankomat, który trzeba wydoić, ani złowrogi spisek. Ale też nie cudzy pałac, w którym mamy być pokornym, ubogim kuzynem. Europa to wspólny dom. Więc zachowujmy się tu jak w domu!
Trzeba Europę przed europosłami Krasnodębskimi obronić (a jest ich niestety sporo, także na Zachodzie). To polska racja stanu. Ale postkolonialny mental nie pomoże w tym ani odrobinę. Wręcz przeciwnie.