6 listopada 2024

loader

Nazwiska, przezwiska, wiatr

fot. Unsplash

Latawce dmuchawce to miało jeszcze sens, ale nazwiska i wiatr to skojarzenie nie wydaje się poważne. Na szacowne nazwisko pracuje się latami. Skąd więc ulotność rzeczonego nazwiska? 

A jednak,  jak najbardziej ulotność bowiem prapoczątki naszych rodów to dzieło przypadku, często drwiny lub żartu. Od dawna, traktujemy nasze nazwiska jako coś poważnego i niezmiennego. Ale proszę uprzejmie mojego pospolitego czytelnika, o powiedzmy typowym nazwisku, Jan Kowalski, by przyjął do świadomości, że z dwóch słów określających jego ziemskie jestestwo Kowalski nie jest tak naprawdę nazwiskiem. 

Oczywiście zaraz czytelnik skrzywi się co to za durne twierdzenia, każdy Polak wie, że Kowalski to Kowalski. Gdy otwiera się brytyjski paszport, to tam przy imieniu jest napisane christian name – John, ni mniej, ni więcej nazwisko chrześcijańskie – John. Czyli gdy u nas weszło chrześcijaństwo, to na chrzcie nadawano właśnie chrześcijańskie nazwisko, Krzysztof, Kazimierz, Jan, Augustyn, Piotr itd. Choć dawno temu nasi praprzodkowie Słowianie starali się bardzo by powiększyć populację, to długo jeszcze większość ludności mieszkała na wsiach czy w osadach, miasta też były malutkie. 

Identyfikacja osobnika

Nadane na chrzcie imię – nazwisko całkowicie wystarczało do identyfikacji osobnika w małej grupie populacyjnej. Zresztą każdy osobnik z dawien dawna miał jakąś ksywkę, przezwisko, to przezwisko było używane tylko oralnie. W dawnych czasach, nie będę odkrywcą pradziejów, gdy stwierdzę, że ludność na pewno nie korzystała z samolotów, pociągów, a nawet samochodów. Wyjazd na doroczny jarmark do powiatu to była wielka podróż. Jak daleko można było się przemieścić pieszą czy na wozie,  ja sam pamiętam, że z dziadkiem jeździłem wozem na targ do Radzymina, raptem 10 km. 

Nawet ojciec Rydzyk nie udałby się na posługę kapłańską czym innym niż tylko konnym zaprzęgiem konnym, Maybach którego nie było, nie pojechałby po asfalcie, którego też czemuś nie było, czyli siłą rzeczy hipotetyczny Rydzyk daleko by nie zajechał. Zapomniałem dodać, że jeszcze 100 lat temu człowiek, który przemieszczał się gdzieś bez wyraźnego celu dla większości ludzi, nie był wcale turystą, tylko próżniakiem i włóczykijem. 

Chrześcijańskie nazwisko

W stabilnych i osiadłych populacjach ,,chrześcijańskie nazwisko,, czyli współczesne imię wystarczało całkowicie. Każda wieś czy osada to był zespół bliższych i dalszych krewniaków – swojaków. W znakomitym filmie Konopielka widać, że nawet żona nie bardzo wiedziała, jakie właściwie nazwisko ma jej mąż, co jest napisane w dokumentach. Notabene zadziwia ta łatwość współczesnego politycznego władztwa, które pluje nienawiścią na wszystko, co było przed nimi. Twierdzą, iż rzekomo tylko oni wyprowadzili nas z ,,domu niewoli radzieckiej,, i za tą wiekopomną zasługę mają prawo do wiecznego władztwa. 

W upodleniu i zakłamaniu

Jeżeli rzekomo żyliśmy tyle lat w zakłamaniu, upodleniu i niewoli to, skąd wielkie dzieła kultury polskiej, jakim to cudem w tym ,,domu niewoli egipskiej” powstawały arcydzieła kultury polskiej. Do wywodu o nazwiskach nie pasuje stwierdzenie, iż do wielkiego dzieła Solidarności największą robotę wykonał jednak człowiek o obcym nazwisku Gorbaczow. 

Bez niego długo jeszcze moglibyśmy się reformować, przykład Korei Północnej, przykład Łukaszenki. Wracamy do nazwisk, dumy rodowej. Póki populacje były rozproszone i nie istniała ewidencja ludności, prawie wszyscy prowadzili osiadły tryb życia i to, co nadano na chrzcie wystarczało, Krzysztof, Jan, Mieczysław, Barbara, Wanda, Maciej, Nepomucen, Kazimierz. Gdy populacja zagęszczała się, to wtedy w księgach kościelnych obok właściwego, nomine, dopisywano dodatkowe dookreślenie, często było określenie od zawodu ojca, Kowal-Kowalczyk, Jan-Jasiński. 

Dopiski kościelne od miejsca pobytu, Podleśny, od cech charakteru, Wilk, Świński, Zając, Królik, Kaczyński. Często skryba kościelny dopisywał też przezwiska, bo tak najłatwiej było rozróżnić osobników o jednakowych nazwiskach – imionach chrześcijańskich. 

Fiutek z Pierdziwołkiem

Były to często ksywki pejoratywne, nikt nie protestował, bo nikt prawie nie umiał czytać, a i tak oficjalne, chrzestne nazwisko pozostawało w mocy. Stąd Pierdziwołek, Fiutek na przykład. Gdy 20 lat temu spotkałem się w Kaliszu z poważnym biznesmenem Panem Fiutkiem, to spytałem go, czy to mu nie przeszkadza, na początku szkoły było trochę żartów, ale wszyscy przywykli. A przecież takie nazwisko jest tyle warte co właśnie ulotny wiatr. Gdyby Pan Fiutek nazywał się poważnie Pan Fiut, to można powiedzieć, że zabrzmiałoby to poważniej. Nie dość, że nazwano ten ród mianem pogardzanego organu męskiego to jeszcze małość tego organu podwójnie ośmiesza nosiciela takiego nazwiska. 

Zmierzam do końca wywodu, nasze współczesne nobliwe nazwiska to często kiedyś były tylko i wyłącznie pejoratywnymi przezwiskami. Dlaczego ówcześnie ludzie nie protestowali, gdy w księgach kościelnych obok powiedzmy nobliwego, oficjalnego miana dopisywano na przykład Koryto/Przezwisko mojej żony w szkole od nazwiska Korycka/, dopisywano, Lis, Zająć, Królik, Świnia, Kaczyński, rzeczony Pierdziwołek. Tak jak w szkole nic nie możemy poradzić jak nas przezywają tak było i wtedy. 

Nikt nie protestował przeciw takim dopiskom, często złośliwym, bo to nie było brane na poważnie, prawdziwe i poważne to były nazwiska chrzestne wywodzone od świętych kościoła katolickiego. Z czasem, gdy w dalszym ciągu populacje się zagęszczały to, to już od tego identyfikatora, nieformalnego dopisku nie można było odejść, bo o ile nasze współczesne nazwiska powstawały od dowolnych skojarzeń, to już zasób chrzestnych imion jest ograniczony. 

Nobliwe miana

Gdy na początku mówiłem nazwiska – wiatr to chyba rozumiemy się, że te ulotne kościelne dopiski stały się poważnymi dumnymi nazwami klanów rodzinnych. Oczywiście, w Polsce radzono sobie z identyfikacją populacyjnej ciżby, dodając drugie imię, w Rosji zawsze dodawane jest imię ojca. W Niemczech nawet dziś, gdy się mówi Pan Miller, to zaraz jest dodatek Junior lub Senior. 

Drogocenna nazwa

Gdy 100 -200 lat temu zaborcy chcieli uporządkować nazwiska i imiona hebrajskie, powstały w zaborze pruskim komisje wojskowo-urzędnicze nadające nowe niemieckie imiona i nazwiska. Gdy Żyd zapłacił, to zamieniał się w drogocenny minerał, Goldstein – Złoty Kamień. Rubinstein – Rubinowy Kamień, Silberstein – Srebrny Kamień /. Gdy ktoś nie płacił to w nowym niemieckim Ausweissie mógł mieć wpisane Hosendumpf – Smród W Gaciach. 

Wojskowi zawsze słynęli z końskich dowcipów. Czy zawsze szanowny czytelniku muszę pisać, o zagrożeniach globalnych, wojnie, klimacie pośmiejmy się, choć z samych siebie, nasi przodkowie też mieli poczucie humoru, i zaprawdę mówię wam, że nadymanie się nowobogackich ze swoich majątków i tworzenie dynastii rodowych wzbudza często śmiech, jeżeli okazuje się, że dumnie brzmiące, powiedzmy niemieckie nazwisko mojego dawnego znajomego, figury partyjnej na Warmii, Bauknecht to nie mniej  nie więcej tylko pospolity Parobek Budowlany. 

Maciej Prandota

Poprzedni

Ciemne chmury nad pracą z domu

Następny

Kupą mości panowie